Warsztat SamoUzdrawiania – „Przygotowanie do Zmartwychwstania”
by Kinga Milo
Pałac
Pstrokonie, 3-5 marca 2023
Zapraszam ciepło na pierwsze spotkanie warsztatowe SamoUzdrawiania, które poprowadzę wspólnie z przyjaciółmi po rocznym odpoczynku w domku pod lasem. Zapraszam Cię do tej nowej Podróży i przygotowania do odrodzenia, które w naszej tradycji łączy się z czasem Zmartwychwstania i powitania wiosny oraz nowego życia. To wyjątkowy czas dla mnie i będzie mi bardzo miło wspólnie z Tobą przeżyć ten czas i razem odkrywać w Sobie Moc Miłości i Przebaczenia jako największego uzdrowienia ciała i umysłu. Warsztat będzie również przygotowaniem do otwarcia nowego cyklu warsztatów, o których opowiem podczas spotkania w pięknym Pałacu w Pstrokoniach. Do którego wracam z warsztatami po kilku latach przerwy, gdy zakończyliśmy pierwszy cykl warsztatów i remontów siebie i .. Pałacu. http://thejourney.pl/tag/swiatlo/ Tutaj link do świadectwa z pierwszych warsztatów w Pałacu w 2013 roku. http://thejourney.pl/palac-cudow-swiadectwo/
Dobrze
jest wrócić do Początku i powspominać z miłością i radością
oraz głęboką wdzięcznością za wszystkie warsztaty i spotkania w
tamtym i wszystkich miejscach. Zapraszam Cię ponownie lub po raz
pierwszy do spotkania z tą przyjacielską aurą uzdrawiania, która
uwalnia się podczas warsztatów.
To
warsztaty dla pragnących odkryć piękno swojej Duszy, dla
potrzebujących uzdrowienia z konkretnych chorób czy problemów jak
również dla praktyków, terapeutów różnych metod, również
Recall Healing/Totalna Biologia, którzy mają chęć i odwagę
odkryć nowe przestrzenie i proste sposoby prowadzenia sesji czy
warsztatów z innymi. To przede wszystkim warsztaty praktyczne, z
wykorzystaniem prostych narzędzi, które potem każdy może
zastosować w domu, sam, z bliskimi osobami lub z pacjentami. Tutaj
doświadczymy jak komunikować to co czujemy, myślimy i
doświadczyliśmy w życiu, aby stało się naszym uzdrowieniem.
Carl Gustaw Jung powiedział, że
„niezakomunikowana historia z przeszłości staje się naszym
przeznaczeniem”.
Zapraszamy
na warsztaty w wyjątkowym czasie dla Wodnikowej energii zmian i
innowacji. Pod koniec marca Pluton, najmniejsza planeta w układzie
słonecznym wejdzie do znaku Wodnika, który odkrywa nowatorskie i
mało znane sposoby komunikacji czy rozwiązywania problemów,
poprawy życia na ziemi. To planeta pokoleniowa, która określa
często zmiany systemowe, które wydarzają się w świecie. Każdy z
nas ma w sobie jakiś aspekt Wodnika, trzeba tylko odkryć jaki. Ja
urodziłam się z 4 głównymi planetami w tym znaku, dlatego całe
życie odkrywałam nowości i je przekazywałam dalej w idei
współpracy i przyjaźni.
https://www.astromagia.pl/magiczna-wiedza/astrologia/pluton-w-wodniku-co-nas-czeka-rownosc-roznorodnosc-i-technologia-w-pokoleniu-igen
To
warsztaty odkrywania Mocy Miłości Ducha w Sobie, która uzdrawia
wszelkie choroby, problemy, konflikty, których doświadczamy w
codziennym życiu. Poprzez rozpoznanie korzeni problemu, czyli myśli,
przekonania i uczucia, które wytworzyło ten problem możemy szybko
się od tego uwolnić.
Rozpuszczenie
blokad, strachów i
stojących za nimi historii
odbywa się w spokojnej i
przyjaznej przestrzeni grupy, która spotyka się, by wspierać się
wzajemnie w drodze do wolności. Narzędzia
i metody stosowane podczas warsztatu są proste i każdy może potem
je praktykować,
m.in. medytacja, wizualizacji, zadawanie pytań, diady komunikacyjne,
Recall Healing/Totalna Biologia, TheJourney-Podróż,
taniec, malowanie, itp.
Kurs
Cudów mówi, że naszym celem tutaj jest „usunięcie blokad, dla
uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim
naturalnym dziedzictwem.”
SPRAWY ORGANIZACYJNE:
Spotykamy
się w piątek, 3 marca 2023.
O
godzinie 19 zapraszam na Spotkanie Otwierające z Medytacją
SamoUzdrawiania i muzyką na żywo. Spotkanie jest otwarte dla
wszystkich.
Jeśli
przyjedziesz wcześniej dostaniesz ciepły posiłek, jeśli w trakcie
spotkania, to zjesz go później. 🙂
Zakończenie
w niedzielę po obiedzie, około godziny 16-17.
Jeśli
chcesz przyjechać tylko na 1 dzień, bez noclegu to daj znać, to
jest możliwe.
W
trakcie rozmowy, spotkania, medytacje i uzdrawianie, również
podczas posiłków, wegetariańskich, czasem wspólnie
przygotowywanych, jak w domu. A o poranku uzdrawianie ze zrozumieniem
snów.
Maciej będzie również współprowadzącym warsztaty. Jest on również wspaniałym masażystą metodą Lomi Lomi, z którego będzie można skorzystać dodatkowo.
KOSZTY:
Nocleg
i wyżywienie podczas całego spotkania: 330 złotych.
Koszt
bez noclegu: 200 zł.
Wynagrodzenie
dla prowadzącej w kwocie lub formie jaką poczujesz po warsztacie,
ile zechcesz, możesz i chcesz w tej sytuacji podarować, a najlepiej
wyrazić wdzięczność.
Kinga M
O PROWADZĄCEJ: Kinga Milo.
Jestem
szczęśliwą i zadowoloną, kolorową istotą, która każdego dnia
odkrywa piękno życia w sobie i na zewnątrz. Urodziłam się ze
słońcem w Wodniku, któremu towarzyszy Merkury, Wenus i Jowisz. To
często pokazuje nowatorskie podejście Mieszkam z ukochanym
mężczyzną w drewnianym domu w lesie, którym się wychowałam i po
30 latach podróży odkrywania najróżniejszych narzędzi i metod
uzdrawiania, poznawania siebie wróciłam do korzeni, do początku.
Tutaj pasłam owce w sadzie pełnym jabłoni, w lesie biegałam z
kuzynostwem czując radość z prostego życia i połączenia z
naturą. Dzięki przeprowadzce do miasta jako nastolatka poznałam
Siddha Jogę i zaczęłam medytować, śpiewać mantry, służyć i
czytać duchowe książki. Poszukiwanie odpowiedzi na pytania o sens
życia prowadziło mnie dalej na różnorodne warsztaty uzdrawiania
wielu nauczycieli, ścieżek i metod. Praktykowałam i sprawdzałam
ich skuteczność na sobie. I podróżowałam dalej działając w
organizacjach pozarządowych, gdzie mogłam przekładać marzenia na
działania, zmieniać świat wokół. Poznałam moc słowa, marzenia
przekładającego się we wnioskach o granty na konkretne działania
i finanse. Jako tłumacz języka angielskiego, którego nauczyłam
się sama, w domu poznawałam kolejne metody i nauczycieli pracując
z nimi blisko, tłumacząc warsztaty i sesje uzdrawiania. Kiedy
uzdrowiłam i przeszłam przez czarne dziury i pustki cierpienia i
bólu w moim ciele i umyśle, poproszono mnie o podzielenie się
swoim doświadczeniem. I tak dzieję się do dzisiaj. Spełniam
dzięki temu marzenia o byciu w towarzystwie świętych i przyjaciół.
Dla mnie każde spotkanie i prowadzona rozmowa, warsztat jest świętym
spotkaniem z Prawdą. Ze Sobą i z Tobą jako Boską Istotą.
Zapraszam Cię do udziału w doPełniającym cyklu warsztatów SamoUzdrawiania swojego Życia. To zakończenie tego etapu odkrywania Siebie i mocy Ducha wewnątrz. Której odkrycie uzdrawia umysł i ciało oraz wszelkie konflikty, problemy, choroby fizyczne, mentalne czy finansowe, wynikające z zapomnienia prawdy o tym kim jesteśmy. Każdy warsztat to praktyczna podróż do rozpoznania przyczyn konfliktu, zrozumienia ich i uwolnienia z ciała i umysłu. Gdy blokady są uwolnione przepływ energii miłości i tworzenia swobodnie płynie i powoduje również spełnienie wszelkich marzeń.
Zapraszam Cię do Domu, mojego Domu, w którym wiele
tych marzeń, które miałam od dziecka się spełniło. Tutaj, w
kolorowym domku pod lasem odkryłam że to nie jest kwestia miejsca,
ani czasu, ale stanu wewnętrznego, w którym każdy z nas może być,
kiedy pozna siebie i odkryje te blokady umysłu zasłaniające prawdę
o tym, kim naprawdę jesteśmy.
Każdy z nas ma swoje ulubione, święte miejsca,
opowieści duszy, które są czasami tożsame z opowieściami
rodowymi, które służą rozpoznaniu tej prawdy w nas.
Wszystkie marzenia są już spełnione w nas, wewnątrz,
w przestrzeni nieba poza pustką, która jest zapomnieniem o tym kim
jesteśmy i po co tu przyszliśmy. A jednocześnie tam głębiej, ta
pamięć jest nadal, dostępna i czekająca na nasze odkrycie.
Zapraszam do wspólnej, spontanicznej, żywej i otwartej
Podróży w głąb Siebie do Spełnienia Marzeń. Będą wspólne
rozmowy, spacery do lasu i nad rzekę, tańce w stodole i malowanie
tego, co pojawia się podczas medytacji i prowadzonych wizualizacji.
I przede wszystkim poczucie zaufania, uważności i świadomości, że
cokolwiek się wydarzyło do tej pory w twoim życiu oraz będzie się
wydarzać na warsztacie jest ku najlepszemu.
http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
I
część: 12-17
lipca 2022, środa
– niedziela – POCZĄTEK
* Medytacja Pełni i taniec w środę od 19.00
* Malowanie według VedicArt z Natalią Nurią Saładiak
z Gdyni
* TANIEC –
Ekstatic Dance prowodzony przez
DJ Quki z Gdyni w stodole w piątkowy wieczór.
* Odkrywanie znaczenia naszego poczęcia dla całego
życia. Tam podobno zapisana jest MISJA i najważniejsze lekcje do
zrealizowania w tym życiu.
* Co chowamy w piwnicy czyli – miednicy, biodrach,
szkielecie – miejscach, które mówią o poczuciu wartości i ze
strachu przed osądem nie pokazujemy innym.
* Odkrywanie nowego znaczenia daty urodzenia i horoskopu
na wydarzenia w naszym życiu.
I część wakacyjnego doPełniania połączyliśmy
się z przyjaciółmi, aby ukazać różnorodność metod i sposobów
uzdrawiania. Już w lipcową Pełnię Księżyca, 12.07 o godz. 19
zaczniemy świetowanie w stodole i domu pod lasem medytacją i
ekstatic dance by DJ Kuki z Gdyni. W czwartek i piątek zapraszamy na
odkrywanie siebie poprzez malowanie według zasad Vedic Art
prowadzone przez wspaniałą Natalię Nuria Saładiak z Gdyni. A
potem weekend odkrywania siebie ze mną i tańcem, malowanie i
przyrodą.
II
część: 12-15
sierpnia 2022, piątek – poniedziałek – ODWAGA
*
Medytacja
Pełni Księżyca w Wodniku w piątek, 12 sierpnia, która wyzwala
przywiązanie do starego i otwarcie na nowe.
https://moonsetstory.blogspot.com/
*
Odkrycie
co mówi twoja “twarz”
i zmysły,
jakie historie stoją za tym, czego nie lubimy czy lubimy: jeść,
smakować, mówić, słyszeć, wąchać, patrzeć.Poznawanie
znaczenia chorób oczu, nosa, bólu gardła, głowy, itp. według
Recall
Healing/Totalna Biologia.
* Uwalnianie
głosu i ekspresji. Rozpoznawanie wszelkich historii blokowanych w
górnej części ciała. Co mówią płuca, serce, tarczyca, krtań,
gardło, itp. kiedy bolą lub noszą jakieś znamiona.
* Poznanie naszych
Strachów i Tajemnic,
schowanych głęboko i dawno przez naszych przodków, przez system
ego, w który nasi przodkowie i my jako dzieci uwierzyliśmy.
III
część: 9-11
września 2022, piątek – niedziela
– WYZWOLENIE
*
Lekkie
narodziny
i uwalnianie bólów i problemów związanych z naszym porodem.
Uwalnianie starych zapisów związanych z pierwszą pracą dziecka,
które doświadczane jest potem jako wzór pracy w świecie.
Odkrywanie nowej „pracy”, którą chcemy wyrażać w świecie.
KOSZT warsztatu
z noclegiem i wyżywieniem to tyle ile czujesz i możesz w
dzisiejszym czasie. Możesz przyjechać na 1 dzień i noc, albo na
jakąkolwiek część spotkania.
MIEJSCE:
wieś Lelitek, gmina Gielniów 26-434, w okolicach Opoczna,
DOJAZD: Najbliższa stacja PKP to Opoczno lub Opoczno Południe oraz Drzewica. Pociągi bezpośrednie są z Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Białegostoku, Krakowa…. i Wiednia 🙂 Możesz też dojechać autobusem do wioski obok: Snarki lub Gielniów. No i oczywiście możesz przyjechać swoim autem lub blablacarem, albo jakimkolwiek innym transportem. Motoparalotnia kiedyś tu lądowała na łące, gdy lataliśmy podczas pierwszego warsztatu nad okolicą. Na dębie przy wjeździe na łąkę prowadzącą do domu jest tabliczka z napisem „KINGiDOM”.
*************
O PROWADZĄCEJ i METODZIE ******************
Kinga Milo kiedyś Maruszczak od wielu lat prowadzi projekty i warsztaty, gdzie przekłada wizje oraz marzenia na praktyczne projekty. Od 23 lat zaangażowana w działalność różnych organizacji pozarządowych, wspierających innych w rozwoju. Od 33 lat praktykuje na ścieżce Siddha Jogi. Pracowała jako organizator i tłumacz na warsztatach i sesjach różnorodnych technik uzdrawiania, które sprawdziła na sobie i dzieli się z innymi. Szczęśliwa mama dwóch dorosłych synów mieszka w rodzinnym domu na wsi w centralnej Polsce. www.marzeniawdzialaniu.pl
Witaj Przyjacielu! Napisałam ten list już kilka tygodni temu, ale jednak nie wysłałam go wtedy. Coś w środku mówiło, że jeszcze nie jest pełny, gotowy do przekazania tobie. To coś to był głos intuicji, duszy, którego posłuchałam, choć wtedy nie rozumiałam. Dopiero wiadomość, którą otrzymałam w drodze na ostatni warsztat w niedzielę uświadomiła mi pełnię przesłania, które w tym liście chciałam ci przekazać. Ta wiadomość jest na końcu tego listu, długiego i ważnego dla mnie listu do Ciebie.
Poczułam, że podążę za słowami, które się pojawiły teraz, a nie tymi, które miałam zaplanowane wcześniej. Niedawno czytałam po raz kolejny książkę Te Prosiaczka, kontynuację TAO Kubusia Puchatka, które idealnie pokazuje esencję TAO czyli bycie jak płynąca rzeka, poddanie się przepływowi, FLOW. O byciu rzeką pisał również Herman Hesse w pięknej opowieści o życiu Buddhy „Siddhartha”. To była jego ostatnia lekcja przed oświeceniem: stać się jak płynąca rzeka. 2 października płynęłam z przyjacielem, który przyjechał na sesję uzdrawiania ze Zgorzelca kajakiem po pobliskiej rzece Pilicy i czułam jak poddaję się jej przepływowi i mocy, która płynie właśnie z poddania, a nie walki i ujarzmiania przepływu. Chociaż ważne jest poznanie początku, powrót do źródła tego skąd pochodzimy, to nie zawsze chodzi o dosłowne podążanie do źródła i to pod prąd rzeki. Walka z systemem, napięcie, którego wymaga podążanie pod prąd nie zawsze jest drogą do dOMu. Można dojść tam powoli, krok za krokiem, wzdłuż rzeki i odnaleźć to źródło, tę studnię, z której wytryska nasze życie. Ta opowieść jest dobrym wyrażeniem pytania, które zadaję od wielu lat każdej osobie, z którą się spotykam. Jaki jest twój początek czyli poczęcie? Jak powstała rzeka, która jest teraz twoim życiem?Kiedyś, przez wiele lat zadawałam pytanie o poród i urodziny, bo to dotyczyło pracy, którą wykonywałam, zadań, które sobie ja czy każdy stawia. Wg RH poród jest pierwszą pracą dziecka i wszelkie doświadczenia wokół porodu, związane z nim mają wpływ na to jaką pracę wykonujemy, jak pracujemy, jakie mamy relacje w pracy, nawet wynagrodzenie. Ja ten temat poznałam, więc zaczęłam sięgać głębiej, o to, co było przed pracą, po co tu jestem na ziemi. Jaka jest moja misja, cel życia, bo to jest zapisane w poczęciu. Zadałam Ci to pytanie ponad rok temu, kiedy ostatni raz napisałam do Ciebie długi list. Pamiętasz to pytanie? Odpowiedziałeś na nie? http://thejourney.pl/o-wyjatkowym-czasie/ A może po prostu nie zauważyłaś, że odpowiedziałaś. Bo odkrycie odpowiedzi na to pytanie jest czasem zadziwiające, dlatego umysł nie zauważa, że to już się wydarzyło. Że uzyskaliśmy odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale jeśli nie jesteś świadomy odpowiedzi, to co wtedy? To nadal szukasz? Zamiast odnaleźć, to co już jest. Czasem nawet zmiana słowa z „szukam” na „odnajduje” przekierowuje nas na … właściwą drogę. Sprawdź sama, odnajdź zamiast szukać. Jakiś czas temu odwiedziłam moją mamę i po raz setny, a może tysięczny zadałam jej to pytanie. I to było niesamowite, że tym razem opowiedziała zupełnie nową historię o tym moim poczęciu. Opowiadała mi o tym jak poznała mojego tatę kilka miesięcy wcześniej, przed poczęciem. A przecież to krótkie spotkanie w pociągu było nierozerwalnie związane z późniejszym ślubem i poczęciem. A właściwie w moim przypadku poczęciem i potem ślubem. No i weselem. Siedziałam z mamą nad rzeką Elbląg tuż obok Katedry, w której byłam ochrzczona i słuchałam jej opowieści patrząc na przepływającą wodę i śmiejąc się jak idealnie odpowiadają mojej obecnej sytuacji w życiu. O tym byciu jak płynąca rzeka i poddawaniu się temu, co się pojawia. I ta sama bajka, która objawiała się jako dramat, kiedy usłyszałam opowieść mamy, zaczęła wyglądać bardziej jak komedia. Kiedy parę łez żalu i niezrozumienia, które jeszcze usłyszałam w mamy opowieści wypłakałam, po chwili świeciło już słońce, we mnie i na zewnątrz. Dlatego nadal polecam Ci zadanie tego pytania, bo jest ważne. Na teraz, skoro czytasz moje listy, skoro się poznaliśmy to może zaufaj sobie, że to może być ważna informacja do poznania siebie, do odkrycia tych warstw historii, które przynieśliśmy ze sobą podczas początku podróży. A najważniejsza lekcja z tej rozmowy z mamą była taka, że nie ma przypadkowych i nie znaczących spotkań. Są ważne chwile, które zmieniają życie, czasem wielu osób, pokoleń. Jeśli jesteśmy uważni to wszystko co się wydarza jest ważne i odkrywa prawdę o życiu. Jeśli biegniemy przez życie, goniąc za króliczkiem, którym może być cokolwiek, w co uwierzyliśmy, że jest ważne to osiągniemy dokładnie to. I to też jest doskonałe. Bo może kiedy dogonisz już „króliczka” to zatrzymasz się i zapytasz się: Co jest ważne? Co jest ważne dla mnie w tej chwili? W życiu w ogóle i w szczególe. Zatrzymaj się proszę na chwilę w tej chwili, kiedy właśnie czytasz moje słowa i odpowiedź na to pytanie? Jak się dzisiaj czujesz? 🙂 Jakie to uczucie, dokładnie? 😉 I… gdzie je czujesz? 🙂 W tej chwili właśnie kiedy czytasz, to co czujesz? Zatrzymaj się proszę na czytaniu i pozwól sobie odpowiedzieć i połączyć się z tym uczuciem, jakiekolwiek ono jest. I gdziekolwiek ono jest. Bo jeśli już rozpoznasz to uczucie, nazwiesz je i połączysz swoją uwagę, swoją świadomość, czy przytomność umysłu z tym, co nazwałeś tym uczuciem w ciele to możesz się tym zająć. Bez względu na to jakie to jest uczucie. Jeśli to jest Radość to również. Doświadcz tej radości w Pełni siebie, rozpuść ją w całym ciele, a nie czuj tylko w jakimś miejscu, przypomnij sobie TO! To jest moje marzenie od dawna, abym na pytanie „co czujesz?” słyszała odpowiedź Radość. Najczęściej słyszę: dobrze, a to nie jest to samo. Ale jeszcze nikt mi tak nie odpowiedział na początku rozmowy. Do wczoraj, bo może jutro już się spełni to marzenie. Choć na końcu rozmowy tak, zawsze je słyszę i czuję razem z kimś, z kim rozmawiam. Po tym, jak przeszliśmy przez warstwy zasłaniające tą radość i odkryliśmy ją. Bo ona jest tylko w nas zakryta tymi zasłonami ciemności ego. Pisząc to słowo zasłony, komputer wpisał załony, tzn, ja tak napisałam, zjadłam „s” i przypomniał mi się kawał, który pasuje do sytuacji, również tej obecnie w świecie: Wymeldowuje się facet z hotelu i na recepcji mówi: – Zasłałem łóżko… – Och, jaki pan uprzejmy! Dziękuję! – Płoszę bałdzo!
Możesz popatrzeć na to co się wydarza z radością i luzem i uświadomić sobie, że to jest komedia, choć przez chwilę myślałeś że to tragedia. To tylko niezasłane łóżko do posprzątania. Przed chwilą przypomniałam sobie kawał, który opowiadał przyjaciel podczas moich tegorocznych urodzin i zaśmiałam się na głos. Za każdym razem gdy go sobie przypominam to się śmieję, tak jak wtedy, gdy prawie spadłam z krzesła gdy go opowiadał. I nie chodzi o sam kawał, bo on właściwie jest żałosny, jak większość kawałów (ten powyżej też), które są próbą opowiedzenia żałosnej historii tego świata w sposób, w którym można roześmiać się nad bezsensem tego systemu, w którym żyjemy. Najważniejsze jest tutaj doświadczenie wspólnej radości i pamięci tego połączenia, które czasem może kojarzyć się właśnie z żartem, jak i z wieloma innymi rzeczami. A sednem tak naprawdę jest to uczucie, które ta opowieść przypomina. I ze wspólnym z przyjaciółmi przeżywaniem radości, która wyzwala żal tego świata. Po to właśnie spotykamy się jako przyjaciele, rodzina, znajomi, duchowa wspólnota, uczestnicy najróżniejszych spotkań, koncertów, konferencji, warsztatów, aby wspólnie doświadczyć prawdy. Bo wspólnie jest raźniej i też szybciej. To wspaniała podróż, którą przebywam od lat i wszędzie gdzie jestem. Każde spotkanie, koncert najróżniejszej muzyki, każdy warsztat, film obejrzany czy długa lub krótka rozmowa są dla mnie odkrywaniem siebie. Jezus powiedział „Tam, gdzie dwóch lub trzech spotyka się w moje imię, tam ja jestem pośród nich”. Jezus czy Duch czy Bóg jest zawsze w nas, jednak to spotkanie dwóch lub więcej istot z intencją jest przypomnieniem jeszcze większej mocy światła i boskości w nas. W sanskrycie jest na to piękne słowo Satsang, co oznacza Spotkanie z Prawdą.
W Sylwestra, a właściwie już w nowy rok 2020, który spędzałam sama w domu internet podpowiedział mi obejrzenie komedii, której nie znałam, ale jednak ją kliknęłam. To był film Evan Wszechmogący o senatorze, który otrzymuje przekaz od Boga i książkę do zbudowania Arki obok swojego domu pt. „Budowa Arki dla Żółtodziobów”. https://www.cda.pl/video/4363236e0 Kiedy w marcu zaczęła się pandemia to przypomniałam sobie, że właśnie „mój” początek roku to był trochę komediowy film o współczesnym potopie, który wywołali politycy, a nie żaden deszcz czy wirus, choć efektem była powódź i fala strachu, która niszczyła życia i spokój. Ale rozwiązanie w tym filmie było proste, choć wcale nie łatwe dla głównego bohatera, którym może być każdy z nas. Kiedy słuchasz głosu Ducha, Boga i podążasz za tym głosem, to wtedy fala ciebie nie porywa i nie niszczy, tylko łagodnie doprowadza do celu, którym jest spełnione marzenie. Ta historia opowiada o historii pandemii w świecie w pigułce oraz jest podobna w przekazie do mojego snu, który miałam w kwietniu ubiegłego roku. To było kilka tygodni po rozpoczęciu pierwszej fali epidemii. Śniło mi się, że szłam nadmorskim bulwarem i rozmawiałam z jakimś mężczyzną. To był znajomy, przyjaciel, uczucie było właśnie przyjacielskiej rozmowy, choć jego twarzy nie rozpoznawałam. Szliśmy, aby się spotkać ze znajomymi, którzy już byli na plaży. Widzieliśmy ich kiedy podeszliśmy do schodów, którymi schodziliśmy na dół, bo ten bulwar był wyżej. I nagle zobaczyliśmy, że znad morza zbliża się ogromna fala, jak tsunami, która szybko nadchodziła i po chwili pochłonęła całą plażę i ludzi na niej przebywających. A my w oszołomieniu zaczęliśmy biec na górę aby uciec przed tą falą, którą trochę zatrzymał betonowy bulwar. I kiedy byliśmy już na górze zobaczyliśmy, że od strony lądu nadchodzi druga, jeszcze większa fala, tak jakby zakręciła gdzieś i nagle pojawiła się na bulwarze i zmiatała wszystko po kolei. I wiedzieliśmy wtedy, że już nie uciekniemy, bo nie ma gdzie. I poczułam wtedy, że jedynym rozwiązaniem jest poddanie się tej fali, bo z doświadczenia wiem, że walka z żywiołem powoduje tylko rany i śmierć, a poddanie się temu prądowi, nawet największemu i według umysłu najgroźniejszemu, ratuje życie. Ale ostatnia, najważniejsza myśl była taka, aby złapać tego przyjaciela za rękę, bo RAZEM płynąć na fali, czy pod falą jest lepiej. I z tą myślą, trzymając przyjaciela za rękę się obudziłam. Kontemplowałam przesłanie tego snu, choć było dość oczywiste jako przesłanie odnośnie pandemii, ale przede wszystkim zastanawiałam się kim jest ten mężczyzna z tego snu. I wtedy, popołudniu czytałam po raz kolejny od lat rozdział książki Zniknięcie Wszechświata by Gary Renard i odnalazłam tam zdanie o tym, że „jeśli już stracisz wszelką nadzieję, to zawsze możesz złapać Jezusa za rękę jako swojego przyjaciela, z którym możesz przebudzić się z koszmarnego snu tego świata”. https://nondualizm.pl/sklep/kup-znikniecie-wszechswiata/ I to było wyzwalające zdanie, uwalniające żal i łzy oddzielenia i poszukiwania jakiegoś mężczyzny czy człowieka, nauczyciela, guru, który obudziłby mnie z tego szalonego snu zapomnienia. A jednocześnie był znakiem, że każdy z tych nauczycieli, mistrzów, przyjaciół, rodziny, ludzi w ogóle jest Jezusem i że w każdym z nas mieszka świadomość Chrystusowa, którą Jezus w pełni urzeczywistnił, a my jesteśmy jeszcze w drodze przypominania. Ten człowiek z tego snu, nie miał twarzy Jezusa, jaką znamy z obrazków świętych. To również jest wizja ludzi jak wyglądał wtedy Jezus, a nie prawda o nim. To nie chodziło o ciało i osobę, ale o uczucie, o to połączenie, które każdy z nas czuje w sercu, kiedy pomyśli o Bogu, o ukochanym przyjacielu czy kochanej osobie, dziecku, małżonku. To uczucie jest w nas, każdy z nas Tym jest. I ten sen spełnił się wiele razy przez te lata podczas wielu spotkań z przyjaciółmi, z którymi trzymałam się za rękę i przechodziliśmy razem przez fale emocji, krainy ciemności i śmierci, która wydawała się prawdziwa, a była tylko snem, z którego mieliśmy się razem przebudzić. Otworzyć oczy i zobaczyć. Dziękuję wszystkim, którzy byli oraz nadal są przyjaciółmi, z którymi przechodzę tą ziemską podróż. Dziękuję Ci, że jesteś obecny w moim życiu! Bardzo Dziękuje. Tak, Tobie, który czytasz te słowa.
Alanis Morissette – Thank U – Dziękuję Ci https://www.youtube.com/watch?v=OOgpT5rEKIU Thank you thank you silence / Dziękuje Ci dziękuję ci ciszo The moment I let go of it / Chwila, w której to odpuściłam Was the moment I got more than I could handle / Była chwilą, w której otrzymałam więcej, niż mogłam utrzymać w dłoni
Było tych spotkań wiele i czuję wdzięczność za każde, bo każda chwila jest ważna i każde spotkanie jest ważne, nawet jeśli trwało godzinę czy dwie, dwa dni czy tygodni, a potem przez wiele lat cisza. Bo może to właśnie jest ten początek wielkiej przygody, która zaczyna nowe życie, a czasem jest końcem, dopełnieniem i podsumowaniem. Które również otwiera nowy etap. Gdy zapytano Jezusa, o to jaki będzie koniec, wg Ewangelii według Tomasza na takie pytanie Jezus odpowiadał „Czyż odkryliście początek, iż końca szukacie? Bo tam, gdzie początek jest, tam koniec będzie. Szczęśliwy ten jeden, który stoi na początku: Ten jeden pozna koniec i nie skosztuje śmierci.” W 2019 roku często śpiewałam na warsztatach czy spotkaniach piosenkę zespołu R.E.M: https://www.youtube.com/watch?v=Z0GFRcFm-aY It’s the end of the world as we know it and I feel FINE / To jest koniec świata jaki znamy i ja się czuję z tym dobrze
Poczułam, żeby kilka z tych spotkań wymienić, bo widzę i słyszę często od ludzi, z którymi rozmawiam jak gloryfikują wielkie rzeczy, spotkania i je cenią, a te drobne, małe pomijają, nie zauważając ich wielkiego znaczenia. To samo dotyczy tzw. dobrych wydarzeń jak i tych niby złych, które właśnie uaktywniają choroby, ból. Początek choroby jest przeważnie jedną myślą, której nie daliśmy uwagi, tylko pobiegliśmy dalej, myśląc, że rzeczy ważne w życiu to rzeczy wielkie. A może jest tak, że to co ważne, to jest to, co jest ważne. I każdy z nas na drodze życia ma odkryć te wartości, które są ważne według Ducha, Boga oraz te, które ustalił system ego, których się słuchamy i wierzymy w ich znaczenie. A rozłam pomiędzy tymi dwoma właśnie powoduje choroby i ból. Kiedy nauczymy się zatrzymywać i zwracać uwagę na siebie nawzajem, wtedy będziemy zawsze zdrowi. Chwila uwagi, spojrzenie, prosta rozmowa i wysłuchanie jest naprawdę często najprostszym lekarstwem i uzdrowieniem. Dla mnie jednym z ważnych spotkań ubiegłego roku był spacer z przyjacielem, który wreszcie w maju miał czas, dzięki pandemii, aby po czterech latach proszenia go o spacer przejść się ze mną po molo. Wcześniej nie miał czasu z powodu nawału pracy oraz strachu przed spotkaniem ze mną, którą uważał za wariatkę. Kiedy na chwilę usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy, trzymałam go za rękę i razem przypomnieliśmy sobie jak piękna jest ziemia z nieba i dlaczego tutaj się urodziliśmy. To było poczucie jak wielka i wspaniała jest dusza, która patrzy na ziemię z „góry”, a potem zmniejsza się do wielkości ciała ludzkiego i chodzi po ziemi w tym małym uniformie ludzkim i zapomina o tym, że jest całym wszechświatem i światłem. To było ważne spotkanie, czułam się jakbym zdała kolejną maturę w maju, która tym razem dotyczyła przedmiotu innego niż matematyka czy historia. To była lekcja wytrwałości w podążaniu za swoim marzeniami i snami, w których wielokrotnie się z tym przyjacielem spotykałam i przypominałam poprzednie wcielenia i lekcje, których poprzednio się nie nauczyliśmy. A teraz mogliśmy już razem zdać maturę. Jedną z głównych lekcji było uwolnienie z siebie osądu oraz wiary, że osąd jest prawdziwy i uzasadniony i że ktoś taki jak ja jest wariatką i zagraża systemowi i trzeba się go bać. Tak, wariaci zagrażają systemowi, bo go zmieniają. Tylko szaleńcy mają dosyć odwagi, aby stanąć naprzeciwko systemowi i wykonać zadanie zmiany, jakiekolwiek ono jest. Ty też jesteś wariatką i wariatem, szaleńcem, który czyta teraz te słowa, bo zmieniasz swoje życie, a nie pozostajesz w tym, co dostałeś. 🙂 Poczuj tą odwagę do spełniania marzeń i uwolnienia się od osądu, który jest narzędziem systemu blokującym tą rzekę sPEŁNIenia.
Tony Anderson – The WAY HOME /DROGA DO DOMU https://www.youtube.com/watch?v=D-V37avhfYo Podążaj za marzeniami, gdyż są drogą do domu. / Follow your dreams, as they are the way home.
Cudownym spotkaniem z przyjacielem był spacer z 9 letnim elfem, z którym rozmawiałam o uczuciach. I najważniejszym wtedy uczuciem, o którym ona mówiła był żal, że bliscy się z nią nie komunikują. Tata, który odszedł, zapracowany wujek, nawet koledzy czy ciocie. I kiedy zapytałam ją o to gdzie czuje to uczucie, to zobaczyła że to jest żal w sercu. Gdy wyjaśniłam jej, że w sercu właśnie przechowywane są wszystkie historie, uczucia i myśli naszych ojców, dziadków, wujków też. Wg podziału na góra-dół, jin-jang, to na górze naszego ciała odzwierciadlają się nienauczone lekcje, nierozpoznane historie od męskiej części rodu, całego drzewa genealogicznego, które każdy z nas nosi w swoim DNA. Na dole jest zapisana historia, uczucia, myśli i przekonania, wierzenia kobiet, od początku powstania ziemi. Więc jeśli to jest prawda, to w sercu nosimy stare bóle i również piękne radości, które dostaliśmy w dniu poczęcia od taty i innych mężczyzn z rodu. Jeśli tam pojawia się ból, żal, na przykład związany z brakiem komunikacji, z nieumiejętnością rozmowy o uczuciach czy wyrażania siebie w inny niż praca, działanie sposób, to znaczy, że to jest zapis, który nosili już w sobie nasi męscy przodkowie. Bo przecież oni nie uczyli się w szkole mówienia o uczuciach, nie mówiono nikomu jak ważna jest rozmowa, nie było takich książek ani filmów. Dopiero my teraz i to powoli przypominamy sobie o tym, że ważna jest ta chwila rozmowy i spotkania z dzieckiem czy z przyjacielem, z rodziną. Wcześniej ważna była wojna o pokój, praca, gospodarstwo, zarabianie pieniędzy alb budowanie domów, mieszkań, wyżywienie rodziny. Takie były zadania i misje ludzi w poprzednich pokoleniach. Dobrze jest to zrozumieć i uwolnić się od osądu i krytykowania mężczyzn, że nie umieli rozmawiać czy przytulać. Kobiety również tego się uczą, bo równie często urodziłyśmy się z przepisem na życie pod tytułem praca i nauka. Kiedy tak szłyśmy i rozmawiałyśmy to ten żal po prostu odpuściłyśmy. Bo zrozumienie, że on, oni, kimkolwiek oni są dla ciebie, wcale tak nie chcieli robić, tylko nie umieli, pozwala na przebaczenie i odpuszczenie żalu. Oraz głębiej pod tym żalem odkrycie czekającej radości i zgody oraz połączenie z tymi, którzy wydawali się być daleko czy nawet w niebie. W duchu jesteśmy wszyscy połączeni i żywi. I ja też odpuściłam ten sam żal, bo rozmawiając z tym pięknym elfem zrozumiałam że mimo że uzdrowiłam relację z moim tatą i po 37 latach rozłąki zaczęłam z nim się spotykać i rozmawiać o wszystkim to jednak nie uwolniłam z ciała tego zapisu jako małej dziewczynki. Zobaczyłam, że nadal nosiłam w sobie mały żal tej 9 latki, która właśnie czekała na to, że tata kiedyś się odezwie. I to marzenie się spełniło, kiedy to ja nauczyłam się komunikować miłość i zrozumiałam wewnątrz powody jego milczenia przez tyle lat. I wtedy na koniec naszej rozmowy spotkałyśmy tęczę na niebie. Tęcza była znakiem, który zobaczył Noe na koniec potopu. Tęcza pojawia się na Niebie po tym jak spadnie deszcz, czyli uwolni się smutek i zatrzymane w umyśle i ciele myśli żalu i oddzielenia od światła.
Israel “IZ” Kamakawiwoʻole – Somewhere over the Rainbow / Gdzieś tam, ponad tęczą https://www.youtube.com/watch?v=V1bFr2SWP1I Somewhere over the rainbow / Gdzieś tam, ponad tęczą Bluebirds fly / Niebiańskie ptaki latają And the dreams that you dream of / A marzenia, o których śnisz Dreams really do come true / Marzenia rzeczywiście stają się prawdą Someday, I wish upon a star / Któregoś dnia, gdy wypowiem życzenie pod gwiazdami Wake up where the clouds are far behind me / Obudzę się tam, gdzie chmury są daleko za mną Where trouble melts like lemon drops / Gdzie problemy rozpuszczają się jak cytrynowe dropsy High above the chimney top / Wysoko ponad szczytami kominów That’s where you’ll find me / Tam mnie odnajdziesz Somewhere over the rainbow / Gdzieś tam, ponad tęczą
Nowym przyjacielem, którego czułam, że poznam tego dnia pod koniec grudnia okazał się piękny pies, który przybiegł do mnie, a właściwie jak się okazało uciekł ze swojego domu, gdy usłyszał mój śpiew w lesie. Siedziałam wtedy na Górze Pokoju (to dawna nazwa tej miejscowości gdzie byłam , Sallberg) i medytowałam, a w pewnej chwili poczułam chęć zaśpiewania. I pojawiła się pieśń Szema Israel Adonai Elohejnu, którą znałam z Tańców Światowego Pokoju. http://modlitwa.pl/nowy-testament/902/ Śpiewałam i wysłałam nawet nagranie mojej przyjaciółce Batgal z Izraela, która tego dnia miała urodziny, gdy nagle przybiegł piękny, biało-czarny pies. Po chwili zabawy, przytulania i nadal śpiewania poszłam szukać jego domu, ale nagle on zniknął na polanie w lesie, przez który szliśmy. I kiedy stałam tam, zastanawiając się co się stało, usłyszałam głośny tętent i nagle na polanę naprzeciwko mnie wbiegło stado jeleni. A dokładnie jeden jeleń z wielkim porożem i kilka dorodnych łani obok niego. Stanęliśmy wszyscy zaskoczeni swoim widokiem w odległości około 3-40 metrów i patrzyliśmy chwilę z uwagą na siebie. Aż wreszcie jeleń pobiegł w bok, a za nim łanie, w kierunku dokładnie Jeleniej Góry. I to spotkanie z jeleniem było podsumowaniem mojej rocznej przygody z odkrywaniem znaczenia symbolu jelenia, bo dowiedziałam się w marcu, że według Kalendarza Majów jestem znakiem Jelenia. https://www.kalendarzmajow.pl/tzolkin-online/ I to było jak odkrycie nowej opowieści o sobie. Zadziwiającej i nowej, która odsłaniała się poprzez różne historie, nawet przez to, że dostałam od przyjaciela świecznik w kształcie jelenia z tacą na rogach, na których teraz, obok komputera palę świeczkę i kadzidło. I ten jeleń był również związany z opowieścią o pandemii o tym, jak szukamy tzw. kozła ofiarnego, czyli jelenia, na którego możemy zwalić winę, bo umysł myśli, że zwalenie na kogoś, na coś, na przykład nawet na coś takiego jak mały wirus uwolni winę z nas samych. A tym, co uwalnia jest rozpoznanie i wyjęcie zapisu winy z siebie i przebaczenie, że w ogóle uwierzyliśmy, że jesteśmy winni. Rozpoznanie, że wszyscy jesteśmy połączeni i podobni uwalnia od zrzucania na kogoś, bo wystarczy że odrzucisz tą winę, osąd i podzielisz się z innymi radością, zrozumieniem i przebaczeniem, spojrzeniem z szacunkiem i uwagą na drugą istotę, taką jak ty. Nessi Gomes – All Related – Wszyscy Połączeni https://www.youtube.com/watch?v=le9M6i9oHBU Broken hearted / Ze złamanymi sercami No more darkness / Dość już ciemności With this love, we are all related / Z tą miłością, wszyscy jesteśmy połączeni In love, give me strength / W miłości, daj mi siłę In this love, we are all related / W tej miłości, wszyscy jesteśmy połączeni In love, give me strength in this / W miłości, daj mi siłę w tym Cura, cura mi – Uzdrów, Uzdrów mnie
Ważnym spotkaniem z przyjacielem była rozmowa z 6 letnim skrzatem, który o 7 rano przy śniadaniu gdy rozmawialiśmy o napisaniu mi życzeń na zakończenie mojej wizyty zaczął na mnie krzyczeć i płakać głośno, rozpaczliwie „Oszukujesz!!!, oszukujesz!!”. Ja spokojnie wyjaśniałam mu, że wierzę, że on umie już pisać i czytać, choć ma tylko 6 lat, bo widziałam to poprzedniego dnia. I dalej mu mówiłam, że my wszyscy potrafimy to robić i inne rzeczy też, tylko zapomnieliśmy. A on nadal krzyczał i płakał, zranił się z tej złości w plecy i jeszcze głośniej płakał i mówił dalej „oszukujesz”. I dopiero kiedy wszyscy spokojnie przeczekaliśmy jego atak, zapytałam siebie co ja czuję i o chodziło w tej historii. I zobaczyłam wewnątrz, że on jednak miał rację, że w środku nosiłam taki sam żal i złość, który on wypłakiwał. Żal, że uwierzyłam światu, że muszę się czegoś uczyć, że nauka jest ciężka, że jeśli czegoś nie umiem to czuję się gorsza i nic nie warta. Ja kiedyś, jako dziecko gdy spotykałam taki zapis i uczucie to się zamykałam i chowałam do wewnątrz, bo wierzyłam, że to prawda. On zareagował złością, bo wiedział, że go zrozumiem i że razem już teraz przez to przejdziemy. Gdyby się zamknął to mogłabym nie zauważyć, nie usłyszeć tego bólu w sobie. Co nie znaczy, że polecam krzyk, tylko że go rozumiem, teraz. Jest to prośba o zrozumienie i wysłuchanie. A ponieważ przez tysiąclecia dzieci, które jeszcze często pamiętały wewnątrz prawdę z nieba nie były w ogóle słuchane, teraz przez chwilę krzyczą, broją, skaczą, bo w ten sposób chcą zwrócić na siebie uwagę, dostać szacunek i zrozumienie, którego my jako ich rodzice, przyjaciele, dziadkowie jeszcze nie mieliśmy w ciele, kiedy ich poczęliśmy. Może ty czujesz już szacunek i swoją wartość teraz, bo w duszy zawsze to było. Ale jeśli spotykasz ludzi, którzy krzyczą obok nawet, to sprawdź czy w ciele jeszcze nie pozostał nawet mały ślad, tak jak u mnie. Kiedy dojechaliśmy do przedszkola śmialiśmy się już razem, bo podziękowałam mu za pokazanie mi prawdy. Odprowadziłam go z tatą na bal w przebraniu Batmana, którego wybrał, bo chciał ratować świat od złego. A potem wzięliśmy się za ręce i przytuliliśmy się z jego rodzicami i porozmawialiśmy o tym co się wydarzyło, aby nasza przyjaźń i również ich relacja z dziećmi była jeszcze głębsza i pełniejsza. A ja za tą relację z tą i innymi pięknymi rodzinami codziennie jestem wdzięczna. Bo razem uzdrawiamy powoli to, co przez lata leżało i czekało na odkrycie i spokojne wyrażenie w obecności zrozumienia i przyjaźni.
AURORA – The River / Rzeka https://www.youtube.com/watch?v=P7lE-G1oC34 Don’t forget who you are even though you are hurt / Nie zapomnij kim jesteś nawet jeśli jesteś zraniony You are caught in a wire and soon it will burst / Jesteś związany linami ale wkrótce one się rozpadną You can cry, drinking your eyes, / Możesz płakać, pijąc swoje oczy Do you miss the sadness when it’s gone? / Czy tęsknisz za smutkiem kiedy już odszedł? And you let the river run wild. / Czy pozwalasz, aby rzeka płynęła dziko.
Mogłabym takich podziękowań za spotkania z przyjacielem i trzymanie ręki Jezusa w postaci najróżniejszych osób wymieniać długo. Przypominam sobie te chwile czy dłuższe spotkania, czasem rozmowy smsowe czy mailowe, z każdą osobą i uśmiecham się z wdzięcznością za to, co się wydarzyło i nadal wydarza. I nawet jeśli podczas tych spotkań wydarzały się momenty „grozy”, przechodziliśmy przez różne, często bolesne uczucia to na końcu wszystko okazywało się najlepsze. Życzę Ci, aby twoje spotkania ze sobą i z innymi były też ku najlepszemu. Nawet jeśli ta chwila zatrzymania czasu i bycia w żalu, złości czy strachu trwa dwie godziny, dwa miesiące, 2 lata czy dwadzieścia albo dwieście, to na końcu zawsze jest światło i wyzwolenie. http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/ Znalazłam wczoraj mądre słowa Marka Hłasko, polskiego pisarza, który pisał o latach dzieciństwa pokolenia dzieci wojny i powojennych, które każdy z nas jeszcze może nosić w ciele „Każde marzenie jest uczciwe opowiadała mi matka. Samo słowo MARZENIE jest uczciwe. Nieuczciwe mogą być myśli, pragnienia, dążenia, lecz marzenie pozostanie czyste nawet wtedy kiedy inni wdepczą ci je w błoto”.
O czym marzysz? Czego pragniesz? Jakie są twoje potrzeby? Przypomnij sobie, bo nawet już rozmowa o tym daje temu uwagę. Dzisiaj zadałam to pytanie mojemu mechanikowi z obok wsi, gdy przyjechałam oddać auto do naprawy. A on odpowiedział że to temat długi jak rzeka. I zaśmiałam się wtedy, bo to zdanie było sednem mojego listu, który od kilku dni kończę pisać do Ciebie, choć zaczęłam pisać w ubiegłym roku. Tak, to temat długi jak rzeka i mogłabym pisać dalej, aby opowiadać o tym jak wiele marzeń spełnia się w najróżniejszy sposób w moim i innych ludzi życiu. Lubię cytować zdanie, które podobno wypowiedział Walt Disney, a którego historia życia pokazuje dowód na prawdziwość tej tezy. „Wszystkie marzenia mogą się spełnić, jeśli masz odwagę za nimi podążać”. Życzę Ci poWODZenia w sPEŁNIaniu siebie poprzez odkrywanie marzeń i podążanie w kierunku ich realizacji. http://marzeniawdzialaniu.pl/powodzenia/ Ten kierunek to wejście głębiej w siebie i odkrycie strachów, żalów i poczucia winy, które blokują przepływ i stopują. Większość ludzi walczy z tymi blokadami i stara się starymi metodami je usunąć. Na zewnątrz. Co na chwilę działa, ale potem pojawiają się inne. Podróż do źródła, rozpoznanie i przebaczenie przyczyny problemu pozwala po prostu płynąć rzece życia wolno i na luzie. Jak mówi Jezus w Kursie Cudów „Celem nie jest nauczanie sensu miłości, albowiem wykracza to poza możliwości nauczania. Istotnym celem jest jednakże usunięcie blokad dla uświadomienia sobie obecności miłości, która jest twoim naturalnym dziedzictwem”. Dlatego o tym są wszystkie rozmowy, spotkania i warsztaty, które prowadzę od lat. Odkąd poznałam Kurs Cudów oraz Recall Healing czyli praktyczne narzędzia do rozpoznania i uwalniania blokad, to jest moje codzienne życie i praktyka. Dzięki połączeniu wszystkich metod i narzędzi, które znam od 30 lat praktyki na ścieżce duchowej siddha jogi jak również pracy w organizacjach pozarządowych oraz z wielu warsztatów czy książek moje doświadczenie tego świata się zmienia. Wszystkich narzędzi używam, bo każde działa, kiedy odkryje się ten klucz do wcześniej zamkniętych drzwi. A tym najpiękniejszym kluczem jest Miłość. To jest najlepsze lekarstwo na wszystkie choroby tego świata, koronowirusową chorobę też. Ta choroba, która dotyczy całej ziemi to etap przemiany i otwierania się na nowe spojrzenie na życie, na nową kulturę działania ludzkości i na nowe, ważne sprawy. Niech ten nowy czas będzie czasem przyjaźni i miłości zmieniającej świat i wyzwalającej nas z tego szalonego snu. Pozdrawiam Cię z miłością z domku pod lasem Twój Przyjaciel Kocham Cię Kinga
PS. To jest zakończenie, które piszę dzisiaj, tj. 21 października po otrzymaniu tej wiadomości o odejściu z tego ziemskiego ciała mojego bliskiego przyjaciela i nauczyciela duchowego Autoriego, kiedyś znanego jako Vulcan czy ostatnio Antoni Duma. To on pożyczył mi książkę Zniknięcie Wszechświata i pokazał nauki Jezusa w Kursie Cudów oraz w swojej książce „Sekret Jezusa” oraz „Wiedz, że wiesz”. To dzięki niemu, naszym rozmowom, czasem wielkim dyskusjom i spornym kwestiom odkrywałam pracę ze Światłem i podążanie za Prawdą. Nauki Jezusa i praktyczne rozmowy z Autorim pomogły mi w pracy ze zrozumieniem Totalnej Biologii i uzdrawianiem konkretnych chorób czy problemów. Jedno wspierało drugie. Zrozumienie natury życia, Światła, Boga pomagało mi w uzdrawianiu. Uzdrowienie konkretnych warstw niewiedzy odkrywało kolejne przestrzenie światła. Dlatego tak od lat do Ciebie piszę i tak prowadzę warsztaty i spotkania. Odkrywając Światło i przechodząc przez kolejne warstwy bólu, choroby, ciemności, zapomnienia o Prawdzie. Jestem wdzięczna Bogu, sobie i Autoriemu, że mogliśmy razem pracować, spotykać się czasem co tydzień i rozmawiać. Był wielkim przewodnikiem Światła i Prawdy i doświadczałam przy nim jako jego tłumacz, organizator spotkań, przyjaciel wspaniałych momentów światła. Tak, to były doświadczenia oświecenia, które przy nim były łatwe do przeżycia. W obecności Latarni wszystko jasno świeci. Autori urodził się i mieszkał w Nowej Zelandii, ale przez ostatnich dwadzieścia kilka lat wybrał Polskę na miejsce pobytu, bo twierdził, że to tu jest „raj”, bo to tutaj rodzi się wiele istot światła, wielu świętych, którzy mają stworzyć nową ziemię. Dlatego jestem mu wdzięczna, że przez rok pracowaliśmy razem bardzo blisko w ramach Fundacji Nowa Ziemia. Razem przypominaliśmy sobie i uzdrawialiśmy historię z życia, w którym on był moim ojcem. To były bolesne historie i razem je przebaczyliśmy sobie. Uśmiecham
się wspominając nasze spotkania i rozmowy, czasem bardzo burzliwe,
bo wtedy byłam raczej wojownikiem światła niż światłem,
chciałam szybko dojść do źródła, a on pokazywał mi, że powoli
jest tak naprawdę „szybciej”. A ja mu pokazywałam, że można
wszystko osiągnąć jeśli się jest wytrwałym i odważnym.
I jestem też wdzięczna za to, że rozstał się ze mną 3 lipca 2012 roku, akurat w obchodzony w tradycji hinduistycznej Dzień Guru. Wtedy to było bolesne rozstanie, zwłaszcza że mieliśmy tyle planów oświecania ludzi w ramach fundacji, tyle projektów, działań. Autori powiedział, że praca ze mną jest dla niego za trudna i że już nie chce ze mną współpracować, że woli zostać w swojej przestrzeni. I to były słowa i osąd od Nauczyciela Światła, których nie rozumiałam wtedy, zwłaszcza że przez wiele miesięcy mówił coś innego. Kiedy pytano go dlaczego wybrał pracę ze mną, choć wiele osób od wielu, czasem 20 lat podążało jego ścieżką, a ja go znałam tylko rok to on odpowiadał, że dlatego, że „Kinga jest studnią mądrości i nie boi się Światła”. Większość ludzi myśli, że kiedy pojawia się w nas strach, to oznacza, że boimy się ciemności, nieznanego. A jest odwrotnie. Strach jest narzędziem ego blokującym nas przed światłem, tym co wieczne, znane, Boskie, doskonałe. W świetle nie ma strachu, jest odwaga i Miłość. Jeśli pojawia się strach to znaczy, że przechodzimy przez warstwę, z której światło chce nas wyzwolić. Wiele lat zajęło mi zrozumienie przesłania Autoriego i sensu tej historii i rozstania. Puenta wydarzyła się 3 lata temu, kiedy pojechałam na Kongres Światła w Toruniu i spotkałam się z nim osobiście po latach. Spotkaliśmy się w windzie jadącej na seminarium, spędziliśmy piękny dzień razem z innymi, słuchając przesłania, które Autori/Antoni Duma wyrażał o podążaniu za Światłem, otwarciu się na Obfitość Łaski Boga wewnątrz nas. Na koniec porozmawiałam z nim o tym, co u każdego z nas się zmieniło przez te lata i pożegnaliśmy się z przytuleniem i wdzięcznością. Kiedy powoli odchodził zawołałam do niego głośno,tak
jak zawsze, przy każdym spotkaniu się z nim żegnałam:
„Kocham Cię, Autori!”. I on odwrócił się i z uśmiechem powiedział „Kocham Cię, Kinga”. I odszedł, do Światła. Takim go zapamiętam, na zawsze. Bo taka jest puenta całej lekcji z każdą osobą, tu na ziemi, a z nim wyjątkowo. Dlatego ci o tym piszę tak długo. Zrozumiałam to po latach od rozstania, że najważniejsze co miałam się przy nim nauczyć to właśnie kochać i wybaczać, nawet te niby osądzające, a tak naprawdę budzące do życia słowa. To był prawdziwy przyjaciel, który dał mi błogosławieństwo na drogę i wspierał mnie duchem. Tak jak wielu innych przyjaciół w podróży przez życie. Tak jak ja innych też wspieram. Czasem właśnie poprzez niby „oddzielenie” w ciele, przez niby brak kontaktu, przez rozstania, przez śmierć ciała, możemy jeszcze bardziej poczuć połączenie w duchu. Czasem też przez obecność, przez dotyk, przez trzymanie za rękę, przytulenie czy spojrzenie. Jedno i drugie jest doskonałe. Pytanie co wybierasz? I co służy najwyższemu wyrażaniu miłości w tobie? Jeśli mamy przywiązanie do formy, do ciała, do jakiegoś człowieka jako tej „miłości”, tego „nauczyciela”, tego „światła”, to właśnie rozstanie i oddzielenie będzie tą lekcją do przejścia i wyzwolenia się z przywiązania. Taka była moja lekcja z Autorim, z moim bratem Adamem, z moją babcią Józefą, z przyjacielem Tomkiem czy Michałem i wielu innymi, którzy odeszli do światła, abym ja się przebudziła i zrozumiała przesłanie miłości i wolności oraz przebaczenia. Jestem wdzięczna, że mogłam spotkać i być tak blisko Autoriego, że to ja napisałam do niego długi list, że przypominałam mu, a on mi o tym, że wszystkie marzenia się spełniają. Jego się spełniły, odszedł do Światła, do Nieba, do DOMU. Moje też, codziennie się spełniają. Nawet jego odejście teraz, było spełnieniem marzenia o dopełnieniu tego listu i historii zrozumienia ważności spotkań z przyjacielem, cieszenia się każdą chwilą i dawania ważności tym drobnym spotkaniom, czy słowom, listom, które zmieniają świat. I przypominaniu i powtarzaniu nawet dziesiątki razy słów Prawdy. Kocham Cię Autori
Kocham Cię Przyjacielu, z którym podążam drogą do Światła.
Medytacja Twin Souls / Bliźniacze Dusze prowadzona przez Autoriego, z jego głosem w języku angielskim https://www.youtube.com/watch?v=L96UCc0RmdQ
Zapraszam Cię do udziału w
wakacyjnym cyklu warsztatów odkrywania Siebie i swojej mocy
uzdrawiania wszelkich konfliktów, problemów, chorób fizycznych,
mentalnych czy finansowych. Każdy warsztat to praktyczna podróż do
rozpoznania przyczyn konfliktu, zrozumienia ich i uwolnienia z ciała
i umysłu
blokady są uwolnione przepływ energii miłości i tworzenia
swobodnie płynie i powoduje spełnienie wszelkich marzeń.
Tutaj,
w kolorowym domku pod lasem marzenia się spełniają, bo odkrycie
ich esencje, sedno marzeń oraz blokujących je strachów i starych
historii. Tutaj i razem wszystko jest jasne i widoczne, bo dom
rodzinny zbudowany przez dziadków oraz stodoła i całe gospodarstwo
pokazuje wszystkie zapisy, o których zapomnieliśmy, a jednak nosimy
w sobie. W świecie, w życiu miejskim, podczas gonitwy za
„króliczkiem”, którym są wszelkie projekty, zadania, plany
kojarzone ze spełnianiem marzeń, tak naprawdę umyka nam Prawda o
tym kim jesteśmy i czego naprawdę pragniemy. Świat i ego
przekierowują naszą uwagę na zewnętrzne spełnienie marzeń,
które często okazuje się niepełne, bo Pustka, którą próbujemy
wypełnić „rzeczami” nadal jest. Tu, w Sobie, przez chwilę
zatrzymania i rozpoznania natury tej Pustki możemy odkryć Prawdę o
swoich marzeniach Duszy i …. spełnić je. Odkrycie blokad
zasłaniających tą Pustkę i zrozumienie natury życia, biologii,
ciała ludzkiego, jego praw i ograniczeń pomaga odkryć
Prawdę o Sobie. Przyjaciel, który rozumie tą drogę, bo sam ją
już przeszedł jest wsparciem w tej podróży uzdrawiania i
spełniania marzeń. To się wydarza na warsztatach, które odbywają
się w KINGiDOMu z jabłonką na środku podwórka.
Zapraszam do wspólnej,
spontanicznej, żywej i otwartej Podróży w głąb Siebie. Będą
wspólne rozmowy, spacery do lasu i nad rzekę, tańce w stodole i
malowanie tego, co pojawia się podczas medytacji i wizualizacji
prowadzonych. I przede wszystkim poczucie zaufania, uważności i
świadomości, że cokolwiek się wydarzyło do tej pory oraz będzie
się wydarzać na warsztacie jest ku najlepszemu.
http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
I
część: 9-11 lipca 2021, piątek
– poniedziałek – Powrót do Domu, Początek.
*
Odkrywanie znaczenia naszego poczęcia dla całego życia. Tam
podobno zapisana jest MISJA i najważniejsze lekcje do zrealizowania
w tym życiu.
*
Poznanie naszych Strachów
i Tajemnic,
schowanych głęboko i dawno przez naszych przodków. Co chowamy w
piwnicy czyli – miednicy, biodrach, szkielecie – miejscach, których
nie pokazujemy innym. A które mówią też o poczuciu wartości.
*
TANIEC
SPONTANICZNY
w stodole w niedzielny wieczór
II
część: 30
lipca–2
sierpnia 2021, piątek
– poniedziałek
– SERCE
*
Odkrycie
co mówi twoja “twarz”
i zmysły,
jakie historie stoją za tym, czego nie lubimy czy lubimy: jeść,
smakować, mówić, słyszeć, wąchać, patrzeć.Poznawanie
znaczenia chorób oczu, nosa, bólu gardła, głowy, itp. według
Recall
Healing.
*
Uwalnianie głosu i ekspresji. Rozpoznawanie
wszelkich historii blokowanych w górnej części ciała. Co mówią
płuca, serce, tarczyca, krtań, gardło, uszy, itp. kiedy bolą lub
noszą jakieś znamiona.
III
część: 27–30
sierpnia
2021,
piątek
– poniedziałek
– KORONA
*
Lekkie
narodziny
i uwalnianie bólów i problemów związanych z naszym porodem.
Uwalnianie starych zapisów związanych z pierwszą pracą dziecka,
które doświadczane jest potem jako wzór pracy w świecie.
Odkrywanie
nowej „pracy”, którą chcemy wyrażać w świecie.
*
Ustanowienie
swojego Królestwa,
Ceremonia Koronacji.
KOSZT
warsztatu
z
noclegiem i wyżywieniem to:
500
złotych lub
tyle ile czujesz i możesz w dzisiejszym czasie. Możesz przyjechać
na 1 dzień i
noc, wtedy koszt wynosi 280
złotych.
MIEJSCE:
wieś Lelitek, gmina Gielniów 26-434, w okolicach Opoczna,
DOJAZD:
Najbliższa stacja PKP to Opoczno lub Opoczno Południe oraz
Drzewica. Pociągi bezpośrednie są z Warszawy, Łodzi, Poznania,
Gdańska, Białegostoku, Krakowa…. i Wiednia 🙂 Możesz też
dojechać autobusem do wioski obok: Snarki lub Gielniów. No i
oczywiście możesz przyjechać swoim autem lub blablacarem, albo
jakimkolwiek innym transportem. Motoparalotnia kiedyś tu lądowała
na łące, gdy lataliśmy podczas pierwszego warsztatu nad okolicą.
Na dębie przy wjeździe na łąkę prowadzącą do domu jest
tabliczka z napisem „KINGiDOM”.
*************
O PROWADZĄCEJ i METODZIE ******************
Kinga
Milo kiedyś Maruszczakod
wielu lat prowadzi projekty i warsztaty, gdzie przekłada wizje oraz
marzenia na praktyczne projekty. Od 23 lat zaangażowana w
działalność różnych organizacji pozarządowych, wspierających
innych w rozwoju. Od 33 lat praktykuje na ścieżce Siddha Jogi.
Pracowała jako organizator i tłumacz na warsztatach i sesjach
różnorodnych technik uzdrawiania, które sprawdziła na sobie i
dzieli się z innymi. Szczęśliwa mama dwóch dorosłych synów
mieszka w rodzinnym domu na wsi w centralnej Polsce.
www.marzeniawdzialaniu.pl
Zapraszam
Cię do udziału w wakacyjnym cyklu warsztatów odkrywania Siebie i
swojej mocy uzdrawiania wszelkich konfliktów, problemów, chorób
fizycznych, mentalnych czy problemów finansowych. Każdy warsztat to
praktyczna podróż do rozpoznania przyczyny tego konfliktu,
zrozumienia jej i uwolnienia z ciała i umysłu.
W
tym wyjątkowym czasie będziemy odkrywać wszelkie znaczenia słowa
DOM i uwalniać kotwice dołączone do tego stanu. Dom może być
stanem bycia i przypomnienia sobie o prawdziwym domu czyli niebie, a
nie tylko miejscem, które kojarzymy jako mieszkanie, budynek czy
miejsce, gdzie przebywamy. Może być to każda przestrzeń gdzie
CZUJEMY się jak w Domu. Aby poczuć się jak w domu wszędzie
najpierw potrzebujemy uwolnić te kotwice, przekonania ziemskie,
systemowe uwarunkowania, które nosimy w sobie i nawet nie zauważamy
jak one zniewalają nasze postrzeganie rzeczywistości i życia na
ziemi. Powrót do domu to również powrót do początku. Do tego,
skąd pochodzimy, do prawdy o tym kim jesteśmy. W sanskrycie, który
jest jednym z najstarszych języków świata słowo OM oznacza
początek, pierwotny dźwięk, z którego wszystko pochodzi. Jest to
jedna z mocniejszych mantr, czyli z mocą wypowiedzianych słów. Czy
zauważyłaś że w słowie dOM jest zawarta ta piękna mantra?
Mówimy skrycie w sanskrycie i nie wiemy, że mantrujemy codziennie.
😉 Podobnie jest z wieloma innymi słowami, chorobami czy
konfliktami, których doświadczamy w życiu, a które możemy szybko
uzdrowić gdy uwolnimy ograniczające przepływ i prawdę znaczenia.
Ciało człowieka jest doskonałe i piękne tak jak ziemia. Jeśli
pojawia się choroba czy jakikolwiek problem to znaczy że umysł
popełnił jakiś błąd, najczęściej wynikający z niewiedzy, lub
posiadania błędnych danych. I jak każdy błąd można go naprawić
i posprzątać to co wydarzyło się w przeszłości i teraz spotyka
nas jako ból.
CG
Jung powiedział, że „to, co nieuświadomione, czyli nie
zakomunikowane spotyka nas jako przeznaczenie”. Najpiękniejsza
wiadomość jest taka, że można to uzdrowić. Zakomunikowanie,
wyrażenie bolesnych myśli, historii i uczuć z przeszłości daje
czystą przyszłość. Tu i Teraz.
Podczas
wspólnych Podróży na wakacyjnych weekendowych warsztatach
przejdziemy razem przez kolejne etapy podróży do powrotu do domu,
do siebie i uwalniania poszczególnych historii zapisanych w
odpowiednich miejscach w ciele:
I część: 6-9 sierpnia 2020, piątek – poniedziałek – PODSTAWA
* Zgromadzenie Skrzypcowe w stodole.
*
Odkrywanie swojego imienia i jego znaczenia wg symboliki
kolorów, nazw i historii do niego, czyli do naszej tożsamości
dołączone.
*
Poznanie naszych Strachów
i Tajemnic,
schowanych głęboko i dawno przez
naszych przodków.
Co chowamy w piwnicy czyli – miednicy, biodrach, szkielecie –
miejscach, których nie pokazujemy innym. A
które mówią też o poczuciu wartości.
II część: 27-30 sierpnia 2018, piątek – poniedziałek – SERCE
*
Odkrycie
co mówi twoja “twarz”
i zmysły,
jakie historie stoją za tym, czego nie lubimy czy lubimy: jeść,
smakować, mówić, słyszeć, wąchać, patrzeć.Poznawanie
znaczenia chorób oczu, nosa, bólu gardła, głowy, itp. według
Recall
Healing.
*
Uwalnianie
głosu i ekspresji. Rozpoznawanie wszelkich historii blokowanych w
górnej części ciała. Co mówią płuca, serce, tarczyca, krtań,
gardło, uszy, itp. kiedy bolą lub noszą jakieś znamiona.
* Osąd i
strach przed osądem, śmierć, radość i miłość.
III część: 17-20 września 2019, piątek – poniedziałek – KORONA
*
Ponowne,
lekkie narodziny
i uwalnianie bólów i problemów związanych z naszym porodem.
Uwalnianie starych zapisów związanych z porodem, czyli pierwszą
pracą dziecka, które doświadczane jest potem jako wzór pracy w
świecie. Tworzenie nowej pracy, którą chcemy wyrażać w świecie.
*
Wizja
życia,
plan działania ze Światłem i Miłością w Obfitości na Ziemi.
*
Ustanowienie
swojego Królestwa,
Ceremonia Koronacji.
Te
metody uaktywniają w nas wiarę w siebie i w swoje zdolności
uzdrawiania i w to, że każdy z nas „może”, bo ma moc uzdrowić
się sam i swoich bliskich.
Miejsce:
wieś Lelitek, gmina Gielniów, w okolicach Opoczna,
KOSZTY
warsztatu to:
1.
Nocleg: 25 zł./noc Spanie
jest w domu lub stodole, na kanapach lub sianie, więc możesz ze
sobą zabrać swój śpiwór, kocyk, poduszkę czy materac.
Albo możesz przyjechać z małą torbą i wszystkie potrzebne rzeczy
dostaniesz, bo są na miejscu.
Dla
chętnych lepszej jakości możliwy jest nocleg w
pobliskim pałacu Rusinów (15 km):
65 zł/noc.
Jeśli
chcesz przyjechać wcześniej albo zostać dłużej, po warsztacie to
też możesz.
2.
Karma czyli wyżywienie: Koszt to 50 zł./dzień.Będziemy
wspólnie przygotowywać posiłki, albo korzystać z okolicznych
specjałów i
lokali.
3.
Wynagrodzenie prowadzącej Podróż
i gospodyni tej krainy jest płatne według indywidualnego POCZUCIA
każdej osoby, która pojawi się w tym domu. Tyle ile czujesz,
możesz, chcesz to zapłacisz. Forma też jest dowolna. Ważne
natomiast, aby było to jasne i zakomunikowane w sposób otwarty i
szczery, z wyrażeniem i uwolnieniem wszelkich odczuć i osądów.
4. Dojazd: Najbliższa stacja PKP to Opoczno lub Opoczno Południe i Drzewica. Pociągi bezpośrednie są z Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Białegostoku, Krakowa…. i Wiednia 🙂 Możesz też dojechać autobusem do wioski obok: Snarki lub Gielniów. No i oczywiście możesz przyjechać swoim autem lub blablacarem, albo jakimkolwiek innym transportem. Motoparalotnia kiedyś tu lądowała na łące, gdy lataliśmy podczas warsztatu nad okolicą. Na dębie przy wjeździe na łąkę prowadzącą do domu jest tabliczka z napisem „KINGiDOM”.
*************
O PROWADZĄCEJ i METODZIE ******************
Kinga
Milo
kiedyś Maruszczakod
wielu lat prowadzi projekty i warsztaty, gdzie przekłada wizje oraz
marzenia na praktyczne projekty. Od 20 lat zaangażowana w
działalność różnych organizacji pozarządowych, wspierających
innych w rozwoju. Od 30 lat praktykuje na ścieżce Siddha Jogi.
Pracowała jako organizator i tłumacz na warsztatach i sesjach
różnorodnych technik uzdrawiania, które sprawdziła na sobie i
dzieli się z innymi. Szczęśliwa mama dwóch dorastających synów
mieszka w rodzinnym domu na wsi w centralnej Polsce.
www.marzeniawdzialaniu.pl
W
tym wyjątkowym i wspaniałym czasie witam Cię Podróżniku! Podobno
najlepszym co nam się wydarza jest życie w ciekawych czasach. Czy
takie atrakcje jak teraz są wystarczająco ciekawe?
Oczywiście
niektórym wydaje się że to koniec świata jaki znamy i taka też
może być prawda. Albo że ……… (cokolwiek ty wpiszesz tutaj).
I
właśnie teraz, a właściwie zwłaszcza teraz radość i szczęście
jest wskazane do odczuwania i na czasie. Lub jak to określiła moja
Guru podczas wielkanocnego przekazu: Szczęście nadal jest trendem.
Choć uśmiechałam się myśląc, że gdyby to zdanie przetłumaczyli
Górale z Podhala, którzy zamieniają pewne zgłoski w wyrazach na
inne to brzmiałoby: Szczęście nadal jest trondem. I wtedy nie
byłoby to najlepsze zdanie, bo „trondem” można się też
zarazić i były takie epidemie w historii. Może kiedyś szczęście
będzie również zarazą. Tu mamy tu super tłumaczenie:
https://www.siddhayoga.org/teachings/gurumayis-teachings-for-2020/employing-the-virtues
To
co się wydarza może być katastrofą albo błogosławieństwem. Jak
zawsze można spojrzeć na jasną stronę albo ciemną stronę.
Szklanka może być do połowy pusta albo do połowy pełna? Którą
wersję wybierasz?
Ja
widzę całość, bo prawdą jest że szklanka jest i w połowie
pusta i pełna. Kwestią jest tylko interpretacja tego faktu i
zrobienie afery z tego że jest pusta, albo zrobienie burzy w tej
przysłowiowej szklance wody. System może zrobić wszystko, a ty, ja
możesz temu podlegać i wierzyć, albo zatrzymać się i rozpoznać
całą sytuację w sobie. W sobie również możesz ją zmienić.
Dla
mnie najważniejsza wiadomość jest taka, że mogę się napić i
zaspokoić pragnienie tą wodą, gdy będę powoli i z rozkoszą
delektować się uczuciem picia wody, doświadczaniem przepływu i
czuciem. Ty też możesz. Naprawdę. 🙂 Weź szklankę wody, a nawet
pół i sprawdź. Nie wierz mi na słowo, tylko doświadcz.
W
miejsce tej wody możesz umieścić cokolwiek jest twoim marzeniem,
pragnieniem czy potrzebą, które w tej sytuacji musisz zatrzymać,
ograniczyć czy zupełnie zrezygnować.
A
najlepszym co polecam zrobić to pójść napełnić kolejną
szklankę, kiedy wypiję tamtą. I najlepiej dotrzeć do źródła
czystej wody. Wewnątrz i w świecie też. Wewnątrz bije ono w sercu
każdego z nas. Kiedy odkryjesz źródło w sobie, to przestajesz być
zależny od źródła zewnętrznego, bo wtedy to ty jesteś tą
fontanną obfitości.
Ten
obrazek fontanny namalowałam w poniedziałek wielkanocny jako
prezent urodzinowy dla przyjaciela. 2 dni wcześniej rozmawiałam z
nim w dniu jego urodzin. W trakcie rozmowy on naprawiał fontannę w
ogródku swojego domu, a ja naprawiałam wewnętrzną w swoim domu, w
sercu. 🙂 Wspólnie TO uzdrowiliśmy.
Potem
po namalowaniu przeczytałam jeszcze w książce innego mojego
przyjaciela Ricka Jarow „Antykariera – w poszukiwaniu pracy
życia” o tym, że „Serce jest siedzibą dobrobytu. Jeśli
ktoś osiąga dobrobyt, nie mając otwartego serca, to nadal będzie
się czuł biedakiem.” Ta książka kiedyś była wielkim
wsparciem na etapie zmiany i wytrwania w pracy, która zawsze była
inna. Może dla Ciebie też będzie, bo nadal jest aktualna. Tutaj
fragment książki:
http://thejourney.pl/spotkanie-anty-kariery-rick-jarow/
Wydaje
się, że ta sytuacja jest wyjątkowa i coś nam zabiera, ograbia z
tej połowy szklanki wody. A w historii ludzkości co chwilę
wydarzały się podobne. Tylko że umysł ma tendencję do
zapominania i wypierania ze świadomości, więc kiedy coś takiego
się wydarza to się czuje zaskoczony i zdezorientowany. Jeśli
ktokolwiek interesuje się historią to łatwo zauważy, że podobne
„sytuacje” wydarzały się już wielokrotnie. W ubiegłym wieku
co kilkanaście lat były wojny, I światowa, potem II, potem zimna
wojna, potem stan wojenny w Polsce, a w międzyczasie różne małe
lub większe „zawieszenia” systemu. No i pamiętajmy, że cały
czas trwała wojna domowa, o której nawet zrobiono świetny serial.
W tym tysiącleciu mieliśmy też już chwilę „zatrzymania świata”
po upadku World Trade Center, po którym podróżowanie samolotami na
całym świecie się zmieniło. Ostatnio czytam też książkę o
życiu Świętej Kingi i okazuje się że w trakcie jej prawie 60
letniego życia Polskę najeżdżały hordy tatarskie i to 3 razy, w
1241, w 1259, w 1287. Dokładnie w odstępach 18-19 lat, kiedy kraj
został już odbudowany, wrócił do normy i bogactwa, pojawiali się
znów Tatarzy, niszczyli, grabili, palili wszystko na drodze, a
ludzie musieli chować się w jaskiniach czy zamkach. I odchodzili,
jak zaraza. A potem zabawa zaczynała się od nowa. I w następnych
wiekach to samo. Ciekawa jest prawidłowość tych wojen co 18-19
lat, również w tym wieku. Teraz mamy napad … wirusa, kiedyś byli
Hunowie, albo Niemcy, albo ….. zawsze ktoś lub coś na zewnątrz,
co można uznać za „winnego” problemu.
Ego
co chwilę wymyśla nowy rodzaj wojny czy konfliktu, za 20 lat będzie
to wojna już tylko wirtualna, komputerowa, gdy zawirusowany będzie
cały system bankowy czy przekazu informacji. Dlatego znając
historię warto się z niej uczyć lekcji i nie powtarzać tego, co
już mogliśmy się nauczyć w poprzedniej „klasie”. A jeśli
teraz się nauczymy, to super, brawo 🙂 I warto „docenić” to, że
obecna sytuacja jest jednak o wiele lepsza niż ta 100 czy 700 lat
temu.
Tą
lekcją jest pokój, miłość i przebaczenie, które uwalnia z
więzienia umysłu tego świata. Jeśli chcesz, aby na świecie
nastał pokój to jedynym miejscem gdzie on może nastać jest twój
własny umysł.
A
jak ty myślisz?
I
jak Ty się czujesz w tej sytuacji?
Zapytałam
specjalnie o to co myślisz, abyś sprawdził jaka jest pierwsza
odpowiedź, a potem sprawdź odpowiedź na drugie pytanie?
Zanim
zaczniesz czytać dalej moje słowa, posłuchaj siebie, tego, co jest
odpowiedzią w tobie.
…..
Czy
przez ten czas zatrzymałeś się i przyjrzałeś, rozpoznałeś i
uwolniłeś swoje myśli i uczucia związane z tą sytuacją, czy też
biernie podlegasz temu, czym karmi cię świat i media?
Najlepszy
chyba mem o tej sytuacji widziałam na początku marca, kiedy
sytuacja dopiero się rozkręcała. Teraz jest już inaczej, ale tym
bardziej w kontekście esencji całej sytuacji ten „żart” jest
prawdziwy.
W
banku stoją ludzie czekający do kasy.
Wchodzi
gość z maseczką na twarzy.
Wszyscy
zamierają w przerażeniu, że to wirus.
Gościu
wyciąga pistolet i woła: To jest napad. Wrzucać mi tu kasę do
worka.
Wszyscy
oddychają z ulgą i posłusznie robią co każe.
Długo
dojrzewałam do wysłania tego listu, bo przechodziłam też swoją
wewnętrzną kwarantannę, która dzisiaj się zakończyła. Kiedy
zaczęłam pisać ten list to uśmiechałam się myśląc, że teraz
większość ludzi nie będzie miała wymówki, że nie ma czasu
przeczytać mojego długiego listu, bo raczej na brak czasu to teraz
niewielu może narzekać. 🙂
Więc
usiądź wygodnie,
weź
głęboki oddech i …..
enjoy
your flight – przyjemnej podróży. 🙂
Ja
widzę i doświadczam samych korzyści z tej całej sytuacji. Dla
mnie to niezwykła podróż, podczas której codziennie odkrywam nowe
aspekty siebie i świata. Kiedy mnie ktokolwiek pyta o to jak się
czuję, to odpowiadam że doskonale, bosko (również dlatego, że w
języku hiszpańskim bosque, czyt. boskie, oznacza las ;). Niewiele
się również zmieniło w mojej sytuacji życiowej przez wirusa.
Mieszkam w lesie (prywatnym), palę w piecu, raz w tygodniu albo
nawet rzadziej jeżdżę po chleb do pobliskiej wsi albo po zakupy do
pobliskiego miasteczka. Rok temu podjęłam decyzję, aby coraz mniej
wyjeżdżać z domu, więc ten etap zatrzymania jest dla mnie
błogosławieństwem.
Ale
też piszę do Ciebie bo wiem, że nie wszyscy mają tak bosko. Oraz
po to, abyśmy jednak ten stan wyjątkowy zakończyli, razem, nie
czekając na świat że nam go zakończy. Tylko że tutaj każdy z
nas ma wykonać swoją część „pracy” uwalniania się z
zamknięcia.
Zawsze
kiedy ktoś mnie pyta kiedy to coś, cokolwiek ktoś przeżywa się
skończy, to cytuję słowa Jezusa, który w Ewangelii według
Tomasza na takie pytanie odpowiadał „Czyż odkryliście
początek, iż końca szukacie? Bo tam, gdzie początek jest, tam
koniec będzie. Szczęśliwy ten jeden, który stoi na początku: Ten
jeden pozna koniec i nie skosztuje śmierci”. Dlatego uwielbiam
totalną biologię, bo dzięki niej rozpoznałam jak praktycznie
dotrzeć do początku każdej historii czy choroby. Czyli przypomnieć
sobie początek jakiekolwiek zdarzenia, choroby, historii i początek
mojego życia aby wreszcie odPocząć.
Kiedykolwiek
ktoś przychodził do mnie z jakąś chorobą, konfliktem, problemem
to zawsze pytałam najpierw o początek pojawienia się tego
problemu, co uaktywniło pojawienie się tego bólu, jakąkolwiek
formę on mógł przybierać. I oczywiście większość opowiadała
o wydarzeniach, faktach, bo tak byliśmy uczeni, aby na takie rzeczy
zwracać uwagę. A ja pytam o uczucia, nie te oczywiste, świadome,
ale głównie te niewyrażone, zablokowane i obarczone osądem, winą
uczucia, bo to jest to, co powoduje wszelkie choroby tego świata, te
indywidualne i te globalne.
Po
pytaniu i odnalezieniu odpowiedzi o początek „choroby”
samoistnie przechodzimy do początku naszego życia, do porodu, jeśli
to dotyczyło konfliktów z pracą, ze światem, a potem głębiej o
poczęcie i wszelkie wydarzenia w trakcie ciąży. I większość
ludzi była na początku zadziwiona tym pytaniem, bo przecież
przychodzili z „konkretnym” problemem, chorobą, a ja pytałam i
nadal pytam o ODCZUCIA na początku naszego życia, bez względu na
to jak wygląda problem teraz. Choć gdy pytasz rolnika gdzie i w
jakich warunkach zasiał ziarno to nie jest to ważne dla całej
rośliny, która wyrasta z ziarna? O uczucia kiedyś nie pytano, ale
rolnicy sami korzystali z rytmów księżyca, czyli wody, czyli
uczuć, które wpływały na jakość całego plonu.
Według
Totalnej Biologii Choroba jest rozwiązaniem
konfliktu, a nie konfliktem samym w sobie, choć nieświadomy
umysł, czyli większość świata postrzega chorobę jako coś
złego, z czym trzeba walczyć. To, co jednak potwierdziły tysiące,
a pewnie już teraz miliony ludzi na całym świecie zajmujące się
uzdrawianiem to, że wyrażenie tych odczuć, przyznanie się do nich
i uwolnienie ich z ciała powoduje uruchomienie przepływu i
uzdrowienie.
I
piszę Ci o tym, choć pewnie już to wielokrotnie pisałam, a ty
czytałeś w wielu różnych tekstach czy książkach, jednak
powtarzanie i przypominanie jest najlepszą metodą na zrozumienie i
zapamiętanie. Jak to powiedział Carl Gustaw Jung „To, co
nie zostało zakomunikowane, wyrażone w przeszłości, staje się
naszym przeznaczeniem w teraźniejszości.”
Obecnie
wszyscy chorujemy na koronawirusa, nawet jeśli tylko ułamek
populacji „rzeczywiście” jest „zarażonych” w ciele. Ta
choroba stała się naszym „przeznaczeniem”, której znaczenie
każdy z nas może i nawet powinien odkryć i uzdrowić w sobie.
Dlatego o tym pisze, bo robię to codziennie.
Rozpoznaję
po kolei wszystkie historie, które są związane z tą chorobą i
uzdrawiam je w sobie.
I
głównym konfliktem jest tutaj strach we wszystkich jego odmianach.
A jego rozwiązaniem jest …. według umysłu i świata poczucie
bezpieczeństwa. A według Ducha coś innego, o czym zapominamy, a
jest odpowiedzią na wszelkie problemy tego świata: Miłość!
https://www.youtube.com/watch?v=1RyjqHE_UkU
I to
jest pytanie czym dla Ciebie jest poczucie bezpieczeństwa? Często o
to pytam na warsztatach czy sesji bo dzięki temu można momentalnie
poczuć się bezpiecznie. Kiedy odkryje się przekonania dołączone
do tego stanu i uwolni te haczyki i połączy z czystym uczuciem
bezpieczeństwa, który każdy z nas ma wewnątrz siebie.
Zastanów
się teraz, w tej chwili, co dla Ciebie znaczy bezpieczeństwo. Z
czym je kojarzysz? Jakie warunki według twojego zapisu w umyśle
muszą być spełnione, abyś czuł się bezpiecznie, czyli wtedy też
nie podlegał strachowi?
…..
Masz
to?
Ja
jestem bezpieczna, bo mam uczucie bezpieczeństwa w sobie, bez
względu na to gdzie mieszkam czy z kim przebywam i co robię. Bo to
jest jak sama nazwa mówi poczucie, a nie rzecz, to stan ducha,
świadomość tego, kim jestem naprawdę, które mam od zawsze w
sobie. Każdy z nas to ma, tylko zapomnieliśmy, bo ta pamięć jest
głęboko poza zasłonami umysłu i została zastąpiona
przekonaniem, że to pieniądze, zdrowie, dom, rodzina, pokój na
świecie czy cokolwiek masz na tej liście jest tym bezpieczeństwem.
A to jest uczucie wewnętrzne, które może być wolne od tych
wszystkich rzeczy, bo wtedy możesz się czuć bezpiecznie w każdej
sytuacji czy miejscu. To prawda o tym, że życie trwa wiecznie i nie
można go zabić ani ty ani nikt tutaj umrzeć. Umrzeć może tylko
ciało, choć ono też tylko ulega przemianie, ale duch zawsze jest
wieczny.
Ja
podróżowałam po Europie autostopem sama setki tysięcy kilometrów,
również nocą właśnie dlatego, że czułam się bezpieczna, choć
większość bała się nawet słuchać samych opowieści o moich
podróżach. Teraz wszystko co do tej pory było „filarami”
ziemskimi kojarzonymi z bezpieczeństwem odchodzi. Właśnie po to,
by nas w pełni uwolnić, abyśmy odkryli prawdę poza iluzjami,
które sprzedawał nam ten system, a my uwierzyliśmy.
I
rozumiem, że większość ludzi będzie miała właśnie opór przed
puszczeniem przywiązania do tego, co przez lata stanowiło fundament
życia i poczucia bezpieczeństwa. Tylko że jeśli byłby to
prawdziwy fundament, zbudowany na solidnych podstawach i prawdzie o
tym, czym jest życie i co jest tutaj ważne, to nigdy by się nie
rozwalił. A ten świat upada, dlatego że jest zbudowany jak domek z
piasku, który przy pojawieniu się większej fali rozpuści się w
niej i zniknie.
Bardzo
często podczas tego czasu przypominała mi się moja ulubiona
opowieść o tym, że wszystko co się wydarza jest ku najlepszemu.
Wysyłam ci ją już dziesiątki razy, ale dziś naprawdę proszę
przeczytaj ją i zrozum, że ona właśnie jest o takiej sytuacji.
http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
Dla
mnie przez wiele lat te słowa Trust – Zaufaj że wszystko
cokolwiek się wydarza jest ku najlepszemu, były wsparciem w
momentach przejścia. Czułam, że to prawda, ale ja teraz tego
jeszcze nie widzę jako najlepszego, bo żal, strach, złość
przesłaniał mi to widzenie. Kiedy w 1997 r. szukałam pracy i nie
wiedziałam co robić w życiu, kiedy w 2001 r. się rozwodziłam,
kiedy w 2004 r. mój brat popełnił samobójstwo, kiedy w 2010 byłam
przez 2 miesiące bez pracy i środków na utrzymanie dzieci i
mieszkania w mieście. Ja to naprawdę wszystko przeszłam, nie piszę
ci o moim cudownym stanie teraz, dlatego że tak zawsze było. Teraz
widzę każde z tych doświadczeń jako etap przejścia do nowego i
jestem wdzięczna za każde doświadczenie. Ponieważ byłam
przywiązana do rzeczy, ciał, ludzi, zdarzeń to wtedy bolało. Bo
nie widziałam i nie czułam tego, co jest głębiej, niezmienne,
trwałe i czyste. Teraz widzę, czuję i doświadczam tego zaufania,
spokoju i miłości. I nadal codziennie czyszczę wewnętrzną
przestrzeń i uwalniam jeszcze nadal leżące zapisy
przywiązania,drobne, już nie tak ogromne jak kiedyś kolosy, ale to
nadal jest codzienna praktyka i praca. Od kiedy zrozumiałam, że to
ta praca uwolni mnie od wojen i bólu tego świata, to … po prostu
ją robię. Tak samo jak kiedyś codzienne pisanie projektów o
dotacje, pracę z politykami, zakładanie dziesiątek stowarzyszeń i
fundacji, organizowanie festiwali, koncertów itp., itd.,
Kiedy
9 lat temu zaczęłam prowadzić warsztaty to kolejne zdanie Jezusa z
Kursu Cudów dało mi kolejne wsparcie do wprowadzenia w życie tego
zaufania i codziennego praktykowania odpuszczania starych historii,
które więziły mnie w bólu:„Cuda są prawem każdego, ale
najpierw koniecznie jest oczyszczenie”.
Obecnie
wszyscy przechodzimy czas oczyszczania. Wirusy i bakterie takie mają
zadanie w przyrodzie. A dla mnie głębokim celem tego całego
procesu jest doświadczanie cudów. A dla Ciebie? Jak każdy remont i
sprzątanie nie trwa wiecznie, choć każdy kto go przechodził
uważa, że to trwało ”zbyt długo”. A to tylko trwało tyle ile
było do wyremontowania. Jeśli zrobisz to w mądry sposób, to potem
będziesz miał… porządek. Jeśli będziesz walczył z tym, co się
wydarza, to .. będziesz miał walkę. A to i tak się wydarzy. Nawet
jeśli remont „kosztuje” i większość może być „spłukana”,
to na końcu wszystko jak zawsze będzie dobrze, bo taka jest natura
cyklów życia.
Kilka
lat temu spędziłam trochę czasu czytając o wszystkich epidemiach
w historii ludzkości. Zajęłam się tym nie dlatego, że tak mnie
pasjonują choroby, bo akurat choroby mnie w ogóle nie interesują.
Interesuje mnie uzdrawianie i uwalnianie się od chorób i
konfliktów. Zajęłam się tym ponieważ uczestnik warsztatu w
Biorezydencji w Górach Izerskich rzucił mi w twarz „Ty Cholero!”.
I oczywiście potraktowałam to jak komplement. 😉 Bo czułam, że
chciał mi dać znać, jak docenia to, że powiedziałam mu prosto w
oczy prawdę, którą on znał, ale ściemniał przed światem że
jest inaczej. Wolałabym żeby ktoś inaczej wyrażał swoje uznanie,
ale skoro otrzymałam takie, to usiadłam do rozpoznania tej
etykietki. Jak to zawsze robię, jeśli ktoś rzuca mi „mięsem”
w twarz, albo nawet opowiada jakąkolwiek krytykującą historię w
mojej obecności. Przyglądam się temu czemuś, niekoniecznie to
zjadam, nie karmię się tą krytyką, ani jej nie przejmuję, tylko
ją przYjmuję na chwilę i kiedy rozpoznam znaczenie, to ją
odpuszczam. W końcu jestem od 30 lat wegetarianką, więc za taką
„karmę” już dziękuje. 😉
I
odkryłam zarówno w internecie jak i w materiałach Recall Healing i
Totalnej Biologii, że cholera podobnie jak dżuma czy inne epidemie
pojawiała się na przestrzeni wieków w trakcie dużych zmian
kulturowych. Kiedy coś starego, system, wierzenia religijne,
kultura, wiedza odchodziły, ale „stare” pokolenie przywiązane
do tradycji nie chciało tego puścić to wtedy na scenę wkraczały
wirusy, bakterie, choroby, które robiły czystkę. Ci, którzy
chcieli się oczyścić i poddali się kwarantannie w większości
przeżywali. Oporni na zmiany odchodzili. To właśnie od tych
epidemii wzięło się to sformułowanie. Kwarantanna pochodzi od
słowa qwarenta czyli czterdzieści, bo tyle trwa kwarantanna, czyli
leczenie objawów cholery. To jest przechodzenie 40 dniowego postu,
który wymaga odosobnienia, wręcz izolacji od bodźców
zewnętrznych, czystości i picia przede wszystkim wody. 🙂 Teraz
przechodziliśmy ten etap w okolicach wielkiego postu, który właśnie
trwa około 40 dni. Kościół nie wymyślił sobie tego postu bez
sensu. Zresztą on tylko przyjął metody już od tysiącleci znane u
pogan albo innych religii jako sposób na przejście zmiany. Chyba
pierwszym znanym „przejściem” był Potop, który trwał 40 dni.
Kwarantanna
już niedługo może się zakończyć, jeśli przejdziemy ją wszyscy
świadomie i otworzymy się na zmiany. Każdy z nas tą zmianę
przechodzi. I od ciebie zależy czy przejdziesz ją z lekkością czy
z bólem, bo ona i tak się wydarzy. I twoje odczucia i myśli mają
również wpływ na zakończenie tej sytuacji. Bo kto ma to zrobić?
Rząd, WHO, lekarze? Tak, oni robią to co mają robić. Ale tu
potrzebne jest zupełnie nowe rozwiązanie, takie, jakiego jeszcze
świat nie zna, bo przecież niby jest to nowy rodzaj wirusa, więc
to może potrwać miesiącami albo nawet rok. Chodzi też o
kolektywną współpracę i wspieranie się, nawet jeśli właśnie
teraz nie możemy tego robić często „fizycznie”. To jest piękna
lekcja tego, co tak naprawdę jest ważne w obecnym świecie. Czy
obecność ciałem, czy … duchem?
Co
dla Ciebie jest ważne w tym czasie? Nad czym, za czym ty płaczesz
teraz, czego ci brakuje w tym wyjątkowym czasie? I co odkryłeś
podróżniku wyjątkowego i ważnego o sobie teraz?
I
jeśli każdy z nas poczuje odpowiedzialność za tą sytuację i
uzdrowi ją w sobie, to … może zdarzy się Cud. Nie wiem jaki, ale
z doświadczenia wiem, że kiedy ja uzdrowiłam w sobie jakikolwiek
ból i konflikt, to przekładało się na wsparcie w rozwiązaniu
następnych osób, a nawet dużych grup. To nawet jest chyba logiczne
i każdy z nas tego doświadczył, że jeśli nauczyliśmy się ze
zrozumieniem jakiegoś materiału, rozwiązaliśmy jakieś zadanie,
to z łatwością mogliśmy pomóc komuś innemu rozwiązać podobne,
przedstawić je na forum nawet, jeśli ktoś miał ochotę. I kiedy
mówię o odpowiedzialności to nie oznacza to od razu robienia
czegoś i działania w celu ratowania świata. Tak byliśmy uczeni,
aby rozumieć to słowo. I jeśli masz ochotę to robić, cokolwiek,
to proszę bardzo, jeśli wierzysz że to coś zmieni i rozwiąże
konflikt. Ja kiedyś w to wierzyłam i byłam działaczką i
aktywistką lokalną. Tylko że jeśli moje, twoje, systemu działania
nie przynosiły trwałego rezultatu, bo były zalepianiem dziury, w
którą za chwilę ja i system znów wpadał. Co powodowało znów
głębokie poczucie winy, frustrację, żal i złość. I tak w
kółko. Każdy z nas nosi na barkach całe ciężary poczucia winy z
przeszłości, które blokują przepływ zarówno krwi, tlenu jak i
impulsów nerwowych, które uaktywniają w naszej głowie zdolności
rozumowego myślenia i np. znajdywania o wiele szybciej rozwiązań
konfliktów. Bo nie ma połączenia ze źródłem, które jest w
sercu. Jak możesz mieć połączenie między głową i sercem, jeśli
po drodze masz wielkie głazy poczucia winy na barkach, a w płucach
kamienie czyli smutki i żale? No i oczywiście strachy, które są
strażnikami tej przeszłości, która wydaje się nam taka straszna.
Teraz
kiedy rozumiem słowo odpowiedzialność jako Odpowiedzi-al-Ność
czyli inaczej to ujmując „nosić odpowiedzi w sobie” to widzę
jak lekko można żyć i odpowiadać na każdy problem. Bo odpowiedzi
są już w nas, trzeba do nich tylko dotrzeć. I odpowiedzią jest
czasem powiedzenie właściwego słowa, rozwiązanie zagadki, a
czasem działanie, zrobienie czegoś jako odpowiedź – reakcja na
problem. Jednak najważniejsze jest najpierw odkrycie tej odpowiedzi,
a potem działanie, a nie odwrotnie. A drogą odnajdywania odpowiedzi
jest drogą do wewnątrz, do źródła wszelkiej prawdy, do serca,
gdzie podobno mieszka miłość i Bóg. To może mało do tej pory
uczęszczana ścieżka, ale polecam. Kiedyś będzie bardzo
popularna. http://thejourney.pl/droga/
W słowie „odpowiedzialNOŚĆ” jest również OŚ. Co dla Ciebie
jest tą osią, na której opierasz swoje działania i wybory?
I
dlatego piszę do Ciebie, bo chciałabym odkryć razem to
rozwiązanie, a właściwie otworzyć przestrzeń, w której to
rozwiązanie się pojawi. Może nie będzie to sposób, którego
większość ludzi się spodziewa. Bo ten czas jest czasem zmian i
odkrywania innych, wodnikowych, niekonwencjonalnych rozwiązań.
Nastaje Era Wodnika, który patronuje innym, odważnym, czasem nawet
szalonym pomysłom. Co nie znaczy, że niebezpiecznym, tylko innym,
trochę „dziwnym” dla tradycyjnego podejścia. Ale też ta
sytuacja, której obecnie doświadczamy jest inna, mimo że w
historii były podobne. Dlatego też rozwiązanie ma być inne. I
każdy z nas może je odnaleźć.
Zatrzymaj
się na chwilę teraz i zastanów jakie rozwiązanie uzdrowiłoby tą
sytuację? Co byłoby dla Ciebie największą niespodzianką i
rozwiązaniem tego co wydarza się na poziomie fizycznym obecnie? Co
może uzdrowić ciało fizyczne oraz ten świat i wyzwolić z tego
„więzienia”?
Przypomniały
mi się tutaj słowa Gandhiego „Bądź zmianą, którą
pragniesz widzieć w świecie”.
I
kiedy chodzi o zmianie to nie od razu chodzi o działanie. Gandhi
zrozumiał co ma robić i jak robić właśnie kiedy jego „ciało
fizyczne” było w więzieniu. Ale wtedy właśnie jego „duch”
się narodził.
Bo
tak bardzo cenimy ciało fizyczne i jego cechy, a zapominamy czym ono
tak naprawdę jest. I ludzie czasem jeszcze dziwią się, kiedy ja
pytam i mówię o uczuciach jako tej wodzie, z której „zbudowane”
jest to konkretne ciało, a na głębszym poziomie to energia. Czy
pamiętasz lekcje fizyki ze szkoły i czego nas tam uczono? „Fizyka
to nauka przyrodnicza, zajmująca się badaniem najbardziej
fundamentalnych i uniwersalnych właściwości oraz PRZEMIAN MATERII
i ENERGII, a także ODDZIAŁYWAŃ między nimi”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fizyka
Czy mamy tu coś o „konkretnym” ciele „fizycznym”?
Dla
mnie najsławniejszym fizykiem i matematykiem był Albert Einstein,
urodzeniowy wodnik (tak jak ja ;). Kiedyś, 18 lat temu, gdy
pracowałam w Wojewódzkim Ośrodku Kultury w Elblągu i dostałam
talon na kupienie sobie prezentu z okazji Dnia Kobiet wybrałam
książkę „Myśleć jak Einstein”. To taki „typowy” prezent
wodnikowej kobiety 😉 Co oczywiście nie oznacza, że będę
twierdzić, że Einstein był kobietą, jak to próbowały udowadniać
bohaterki polskiego filmu SEKSMISJA, który wydaje się być również
dziś bardzo „proroczym”. Dla nich zarazą było „coś”
innego i uśmiałam się oglądając te 4 minuty 😉
https://www.youtube.com/watch?v=lwleaxA0ps0
Książkę
o Einsteinie przeczytałam, choć do dziś pamiętam właściwie
jedno stwierdzenie. Pamiętam nie tylko dlatego, że jest mądre, ale
przede wszystkie dlatego, że sprawdziłam prawdziwość jego tysiące
razy. Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza, bo choć wiedza
wskazuje na to, co jest, wyobraźnia wskazuje na to, co będzie.https://pl.wikiquote.org/wiki/Albert_Einstein
Dlatego
tak prowadziłam przez lata warsztaty i sesji, zadając pytania, a
nie przedstawiając ci daną, już poznaną przeze innych, nawet
bardzo mądrych ludzi wiedzę. Dzięki temu podczas każdego
warsztatu czy sesji okazywało się, że wspólnie odkrywaliśmy coś
nowego, coś poza tym, co było napisane w książkach, w wiedzy
Recall Healing czy jakiejkolwiek innej nauce. I dalej tak będę
robić i zadawać ci pytania, bo one otwierają sferę wyobraźni i
wiedzy wewnątrz nas i połączenie z Duchem, który wie o wiele
więcej niż nasz mały, ludzki umysł.
Miałam
ci jeszcze napisać o swoim początku i to, co w moim życiu
spowodowało pojawienie się koronawirusa, aby pokazać ci jaki
konflikt ja uzdrawiałam, ale poczułam, że na teraz wystarczy już
tego pisania. O tym napisze w następnym odcinku, za kilka dni.
I
chciałabym cię prosić o odpowiedź na pytania, które zadałam w
liście. Odkryj swój początek i swoje historie i lekcje do
nauczenia podczas tego stanu wyjątkowego. Nie musisz odPowiadać mi,
pisać do mnie, ale też możesz, jak zawsze. Weź kartkę i długopis
albo najlepiej zeszyt, dziennik i zapisuj to, co pojawi się jako
efekt twojej kontemplacji i otwierania się wewnątrz na inspirację
i wgląd. Bez osądzania, bez zastanawiania się, tylko po prostu to
wyjmij z siebie. Wypisz też wszystkie swoje myśli, uczucia i
strachy. I porozmawiaj o tym z kimkolwiek, wyraź to co czujesz,
myślisz. A jeśli poczujesz inspirację aby coś „zrobić” z tym
co poczułeś to idź za tym.
I
pamiętaj o oddechu!
Dla
mnie oddech jest najlepszym i najszybszym kołem ratunkowym. Głęboki
oddech pozwala nam w sekundę poczuć że żyjemy i uspokoić
zafiksowany na różnych wiadomościach umysł. I będzie ostatnią
podobno rzeczą, którą zrobi nasze ciało jeśli umrze, więc
pamiętaj o oddechu.
I
pamiętaj o wodzie!
Szklanka
wody jest tym, co w najprostszy sposób daje nam zaspokojenie
pragnienia i również oczyszcza ciało. I przypomina nam o czuciu,
płynach, z których nasze ciało jest zbudowane w 80 procentach.
Pamiętaj o wodzie i poczuciu siebie.
I
pamiętaj o wyrażaniu siebie!
I
dla mnie długopis i zeszyt jest najprostszym i dostępnym narzędziem
do wyrażania w dzienniku swoich myśli i uczuć. Oraz do
oczyszczenia umysłu z historii, strachów i bólów przeszłości,
które wydają się być prawdziwe w teraźniejszości i boimy się
do nich przyznać ze strachu przed osądem. Zeszyt jest przyjacielem,
który weźmie to na klatę i wtedy zobaczysz, że to wszystko to
tylko iluzje w twoim umyśle.
I
pamiętaj o Miłości!
Kiedy
oczyścisz ciało i umysł, to łatwiej będzie Ci dotrzeć do serca
i poczuć miłość, która jest najprostszym i najszybszym sposobem
powrotu do nieba, do połączenie z Bogiem.
To
co było na początku jest i na końcu.
Właśnie
przypomniała mi się historia, którą opowiadała moja przyjaciółka
Janya na Gomerze.
Opowiadała
o tym jak to dwóch Polaków wyjechało za granicę, daleko od domu,
za tzw. chlebem, choć wiemy wszyscy, że nie za chlebem, bo przecież
w Polsce jest najlepszy chleb na świecie. I na święta jeden z
nich, powiedzmy Janek dostał paczkę z Polski z wspaniałymi
polskimi specjałami. A drugi, Staszek siedział obok i nic nie
dostał i ślinka mu ciekła na widok tych pyszności. Kiedy Janek
wyciągnął pierwszy prezent Staszek zapytał czy się z nim
podzieli. I on odpowiedział: Oczywiście, ale najpierw napij się
szklankę wody. Co też Staszek zrobił. Po chwili Janek wyciągnął
drugi prezent i Staszek znów zapytał o to samo. I odpowiedź była
również taka sama. I Staszek posłusznie wypił kolejną szklankę
wody. Po chwili Janek wyciągnął kolejny prezent i procedura się
powtórzyła. I tak trwało. Aż Janek wyciągnął ostatni smakołyk
i zapytał Staszka: Chcesz? Na co Staszek: Nie, już jestem pełny.
No widzisz Staszku, tobie się pić chciało a nie jeść!
Pozdrawiam
Cię ciepło i z miłością z domku pod lasem i życzę prawdziwego
odrodzenia i zmartwychwstania do Prawdy w sobie!
A
jeśli dzisiaj nikt Ci tego nie powiedział, to Kocham Cię!
Dwie drogi rozchodziły się w żółtym lesie. Żal, że nie mogłem przebyć obu – Samotny wędrowiec, którego w świat niesie. Wpatrywałem się w pierwszą, stojąc u jej progu, Jak skręca w oddali i w poszyciu znika.
Wybrałem tę drugą, gdyż chęć nieodparta, Słuszność decyzji motywowała, Jakby chciała być przeze mnie przetarta, Choć od pierwszej się nie odróżniała, A obie były wytyczone.
Tamtego ranka wyglądały na podobne. Nie było śladów żadnego człowieka. Na pierwszą powrócę – rzuciłem ns odchodne Wiedząc, jak droga potrafi być daleka. Wątpiłem jednak, czy powinienem powrócić.
Nieraz mnie to wspomnienie poniesie, Gdy będę rozważał drogę obraną. Dwie drogi rozchodziły się w lesie, A ja? Ja obrałem tą mniej uczęszczaną. I to właśnie wszystko odmieniło.
To mój ulubiony wiersz, który pokazuje wybór, którego dokonujemy codziennie. Którą drogą podążać w życiu, co wybrać, płatki owsiane czy chleb z masłem. Nie ma małych czy dużych, ważniejszych lub nieznaczących wyborów, każdy wpływa na jakość i doświadczenia życia. Dla mnie ten wiersz, a zwłaszcza ostatnie 2 wersy były mottem przewodnim wyborów w życiu. Pierwszy raz usłyszałam ten wiersz gdy miałam naście lat, w filmie Stowarzyszenie Umarłych Poetów. I do dziś pamiętam te słowa i przesłanie tego filmu, które dokładnie pasuje do znaczenia tego wiersza. https://www.youtube.com/watch?v=4H8HkOqZeKo
Zapraszam Cię do spotkania ze świętością w sobie. Tak się witałam przez ostatnie tygodnie z każdym, kto przechodził obok mnie nad oceanem Atlantyckim, więc tak również witam się z Tobą. Hola czyli cześć w języku hiszpańskim. Choć to drugie słowo Holy oznacza w języku angielskim „Święta/y” i nie jest odmianą „hola” to poczułam, że właśnie tak też Cię dziś powitam. Bo gdyby okazało się, że jednak źródło obydwu słów jest podobne, to może byśmy się wreszcie w każdym języku witali jakbyśmy byli święci. Ja się tak z tobą i z każdym z kim rozmawiam witam. Bo święci czy oświeceni już jesteśmy, tylko Tego często nie widzimy przez zasłonę niewiedzy czy zniewolenia koncepcjami i przekonaniami zapisanymi w ciele i umyśle. Nasze polskie „cześć” też mówi o oddawaniu czci komuś, ale przede wszystkim sobie, dlatego bardzo je lubię i zawsze uczę obcokrajowców tego słowa. Oznacza ono przecież oddawanie czci, pokłon Bogu, który mieszka w Tobie. Również łączy się ze słowem szczęście. Choć można je połączyć ze słowem część, czyli jeden z elementów całości, to dla mnie one wszystkie są właśnie jednością. Jedno wynika i łączy się z następnym, a nie wyklucza. Które było pierwsze? Które się odłączyło, czy też zostało specjalnie rozłączone z prawdziwym znaczeniem i świadomością całości, nie ma znaczenia. Ważne że DZIŚ wracamy do połączenia i całości. Dziś jest ten dzień na spełnienie marzeń. Słowo jest tu tylko i aż narzędziem poznania prawdy i uwolnienia się od oddzielenia. Jeśli prawdą jest to, że to umysł, czyli zapisy matrixa, systemu osądu, wierzeń, przekonań narzuconych ziemi, ludziom oddzieliły nas od połączenia z duchem, bogiem, prawdą to właśnie przez umysł możemy się od tego uwolnić. Stare przysłowie mówi, że „co nas zniewoliło, również może nas uwolnić”. Ja sprawdziłam na sobie i tysiącach ludzi, że to zdanie jest prawdziwe. Kiedy załapałam prostą zasadę, która pozwalała mi każdego dnia zrozumieć co się dzieje w umyśle, ciele i świecie, to nadal ją stosuje. Zasada jest bardzo prosta. „Nierozwiązany problem z przeszłości pojawia się jako przeżywany w teraźniejszości konflikt, ból, choroba.” Kiedy jesteśmy zanurzeni w teraźniejszości to nie ma znaczenia co się działo wczoraj, tysiąc lat temu, czy zdarzy się jutro. To tak jak pływanie w oceanie, którego ostatnio codziennie doświadczałam. Kiedy płynę w wodzie to nic innego się nie liczy, tylko ten moment, to doświadczenie. Nawet jeśli pojawiają się jakieś myśli, odczucia, to one po prostu się pojawiają i tyle. I pozwalam im być, pokazać swoją jakość, informację, nalepkę dołączoną do tego obrazu, zdarzenia czy uczucia, które się pojawia. I tyle. I płynę dalej, głębiej, dłużej. A myśli pojawiają się i odchodzą, kiedy nie przywiązuje do nich wagi, tylko przyglądam się jak świadek filmu, ukazujący różne sceny i obrazki z emocjami. I kiedy wychodzę z wody i opalam się w słońcu to nadal oglądam te myśli, wyrażam je w pamiętniku, piszę o tym co się pojawiło we mnie podczas tej kąpieli w oceanie życia. I potem idę dalej. Do kolejnej sceny, do kolejnej historyjki, która ukazuje się na ekranie mojego umysłu, aby rozpoznać film, nagrany dawno temu, przed moim poczęciem.
I codziennie, nieustająco zadziwia mnie z uśmiechem na twarzy
prawdziwość tego stwierdzenia, że wszystko cokolwiek się wydarza jest ku
najlepszemu. http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
Nawet ból, a zwłaszcza ból, choroba, konflikt, jakikolwiek by on
straszny nie był. To tylko strach jako strażnik przeszłości jeszcze nie
zrozumianej, nieuwolnionej, nieuświadomionej pokazuje nam drogę do
rozpoznania siebie, poza tym co boli. Dlatego na warsztacie czy
sesji pytam Cię o to, czego się boisz? Zapytaj się siebie teraz, czy
jest coś czego się boisz w tej chwili. Weź długopis i zeszyt i na 5
minut pochyl się nad tych strachem i tym co jest poza nim, czego on, ten
strach się boi?
……. 5 minut medytacji, zatrzymania. Albo więcej, jeśli czujesz. …. Podobno obiekt obserwowany zmienia się poprzez to, że ktoś go obserwuje, daje mu uwagę. Kiedyś mówiono nam, aby nie zwracać uwagi, nie patrzeć na rzeczy, które są straszne i bolesne, bo wtedy one się wzmacniają. Ale teraz okazuje się, że to jest nieprawda. Że uwaga i szacunek dany jakiejś sprawie zmienia ten obiekt, przemienia go zgodnie z intencją obserwatora. Podobno tak jest. Ja sprawdziłam, że to prawda. A ty? Sprawdź sama, czy tak jest. Dla mnie najlepszym nauczycielem jest doświadczenie. Kiedy sama doświadczysz, wtedy innym też będziesz serwować tą wiedzę i mądrość. Kiedy spotkasz się z tym strachem w sobie na spokojnie, siedząc na fotelu albo na plaży to strach odejdzie, pójdzie sobie na wolność. I kiedy rozpoznasz co jest poza tym strachem, jakiej lekcji nie nauczyłam się ja i ty w przeszłości, że pojawia się teraz w teraźniejszości w postaci bólu, konfliktu, choroby, wtedy wreszcie zakończy się ta historia. Strach jest trochę jak znak na drodze, który przypomina o niebezpiecznym zakręcie i zwolnieniu do odpowiedniej prędkości. Jeśli jesteś super kierowcą i umiesz świetnie jeździć to możesz jechać jak kierowca rajdowy i nie słuchać strachów-znaków ostrzegawczych czy znaków zakazu. One są dla tych, którzy jeszcze się uczą. I kiedy wszyscy nauczymy się żyć według zasad zgodnych z boskimi prawami tu na ziemi to nie będą nam już potrzebne strachy ani żale, ani smutki. A narazie nosimy jeszcze w sobie te stare historie ziemskiego przywiązania do zasad, wierzeń, przekonań, systemu ustalonego przez naszych przodków. I te stare historie są w naszych ciałach i umysłach i proszą o chwilę uwagi i rozpoznania aby podróż przez życie była lekka, przyjemna i świetlista. Te historie są właśnie trochę jak takie stare znaki na drodze mówiące o tym, że tutaj coś bolesnego się wydarzyło. Jeśli ty naprawdę nauczysz się szybko i bezpiecznie, na luzie ale i z równowagą, szacunkiem dla wszystkich uczestników podróżować to twoja droga może być autostradą, po której mkniesz jak błyskawica. Ale pamiętaj, że każda autostrada wybudowana w tym kraju, jak i w każdym innym musiała być najpierw przebadana i przeprowadzono tam wykopaliska archeologiczne, aby sprawdzić czy stare artefakty nie leżą na tym terenie. Aby móc szybciej podróżować, spełniać marzenia, iść do przodu, trzeba połączyć się z ziemią i jej historią. To stare, ale nadal prawdziwe powiedzenie mówi, aby chodzić ze stopami mocno na ziemi, a głową wysoko podniesioną i czującą niebo. Drzewo, które ma mocne i rozłożyste korzenie, ale nie wydaje żadnych owoców, ani nie ma liści nikogo nie interesuje. Podobnie takie, które ma piękne konary i dużo owoców, ale słabe korzenie szybko się przewróci i przestanie rosnąć. Tak naprawdę to wręcz niemożliwe jest, aby takie drzewo bez mocnych korzeni w ogóle wydało jakieś owoce. Dlatego jeśli o czymś marzysz, czegoś pragniesz, czegoś ci brakuje to sprawdź z ziemią, z korzeniami, ze swoimi przodkami i ich przekonaniami, czy możesz już wydać takie owoce o jakich marzysz. Na każdym warsztacie od lat pytam wszystkich o marzenia, pragnienia bo one są paliwem do działania i zmieniania swojego życia, dążenia do przodu. To są zapisy umysłu, któremu wydaje się że czegoś brakuje, nie ma i musi to dostać na zewnątrz. Na warsztacie rozpoznajemy te marzenia i podłączone do nich uczucia oraz strachy, które blokują manifestację tego marzenia. Blokują również rozpoznanie, że właściwie już one wszystkie są w nas, spełnione, ale umysł tego nie widział, bo te niewyrażone uczucia, nie zakomunikowana historia z przeszłości stłumiona w ciele zasłaniała wolność i doświadczanie tego marzenia w teraźniejszości, w sobie. Wszystkie marzenia mogą się spełnić i się codziennie spełniają. Mogą, bo mamy moc wewnątrz aby je zacząć realizować, doświadczyć. Kiedy jesteś świadoma siebie i tego co nosisz w sobie to naturalną rzeczą jest, że wydajesz odpowiednie do tego co wewnątrz owoce. Jeśli nie chcesz doświadczać czegoś w swoim życiu to sprawdź źródło, które jest w tobie. Sprawdź i wyczyść je. Najważniejsza wiadomość dla mnie gdy poznałam prawa natury i biologii, o których mówimy w Totalnej Biologii była taka, że wszystko można zmienić. WSZYSTKO. Tylko do tej pory mówiono mi i tobie, że zmiana jest na zewnątrz, zmienialiśmy skutki, efekty działań, leczyliśmy choroby i konflikty. A teraz patrzę na przyczynę, korzenie i zaczynam zmianę od rozpoznania powodu, dla którego cokolwiek się wydarza. I najprostszym dla mnie teraz sprawdzeniem przyczyny jest to pytanie: Co czuję, jak się z tym czymś czuję i dalej Gdzie to „coś“ czuję. To jest bardzo proste i niektórzy nie mogą uwierzyć, że rozwiązanie zagadki może być tak proste. Ale tak jest. Albo nie. Sprawdź na sobie. Proszę Cie, sprawdzaj każdego dnia, w każdej sytuacji. Ja tak robię. Czasem jeszcze zapominam i wtedy zadaje różne pytania i zastanawiam się nad różnymi aspektami tej sytuacji czy konfliktu. A potem przypominam sobie o tym moim ulubionym pytaniu, łączę się z tym uczuciem, w odpowiednim miejscu w ciele i już mi jest lżej. Bo łączę umysł z ciałem i to połączenie powoduje, że czuję równowagę, spójność. I wtedy mogę jeszcze głębiej wejść i odkryć jaką historię i lekcję karmiczną miałam się nauczyć poprzez to zdarzenie, czego nie nauczyłam się w przeszłości, ja i moi przodkowie, więc uczę się teraz. To proste pytanie otwiera drzwi do wolności. Co czujesz teraz? 🙂 Odpowiedz sobie ………………….
Ostatnio podczas warsztatu w pięknej Galerii Leonardo w Kazimierzu nad
Wisłą przypomniało mi się zdanie, które kiedyś jako przesłanie do pracy
napisał mi mój nauczyciel duchowy Autori, obecnie znany jako Antoni
Duma. Simplicity is the ultimate sophistication – Prostota jest szczytem
wyrafinowania. To zdanie jest przypisywane Leonardo da Vinci, ale
raczej wątpliwe, aby on coś takiego powiedział. Tylko czy to ważne, kto
to powiedział. Dla mnie ważne co ja z tym zdaniem zrobię. Więc sprawdzam
jego prawdziwość albo fałsz. Tak samo jak sprawdzam każde zdanie,
przekonanie czy słowa, które ja mówię czy słyszę od kogoś, bez względu
na to, czy jest sławny, bogaty czy nikomu nie znany, ale stoi na
przeciwko mnie i ogłasza swoją prawdę. Prostota życia i uzdrawiania jest dla mnie prawdziwa. Polecam
Ci zastosować. I sprawdzić na sobie i innych. I przypomnieć sobie o
prostocie życia i czucia, o czym również mówił Jezus w swoich naukach.
Nie dawał on żadnych rytuałów, zadań ani przykazań, tylko proste
opowieści z przesłaniem zrozumienia i zastosowania ich w codziennym
życiu. On je zastosował. On pokazał nam co to znaczy oddawanie
prawdziwej czci Bogu, który mieszka w każdym sercu, a nie na zewnątrz.
To dla mnie jest świętość i oświecenie: poczucie połączenia z Bogiem we
mnie, który prowadzi mnie przez Podróż zwaną życiem ze wszystkimi
pięknymi aspektami tej ziemskiej wędrówki. Pozdrawiam Cię z domku pod lasem z uczuciem miłości, które uzdrawia wszystko. Kinga ****** Tu
moja ulubiona melodia śpiewana przez Netanela z Izraela, którego kiedyś
poznałam i śpiewałam na konferencji Spiritual Healing w Tel Awiwie.
Zapraszamy serdecznie na kolejne, a pierwsze w 2019 Zgromadzenie Skrzypcowe: warsztaty i potańcówkę w stodole na Lelitku.
W
tym roku zapraszamy w niedzielę, 14 lipca na popołudniowe spotkanie
i wspólne doświadczanie mocy muzyki ludowej. Warsztaty odbędą się
od godziny 15 do 19, a potem potańcówka z przerwą w trakcie na
pokaz tańca z ogniem.
Celem zgromadzenia jest uzdrawianie ciała i umysłu poprzez połączenie z tradycją, korzeniami, starą historią i uwalnianie niewyrażonych uczuć, myśli, emocji. W stodole nasi przodkowie trzymali siano i słomę dla potrzeb zwierząt. W obecnych czasach możemy spać na sianie i tańczyć na dechach, rozmawiać i odpoczywać w tym samym miejscu, w którym kiedyś było miejsce pracy. Jedno co pozostało niewiele zmienione to muzyka, która jest łącznikiem i wyrazicielem emocji i uczuć wszystkich pokoleń ludzi na świecie. To ona była narzędziem wyrażania emocji i myśli, które normalnie były zakazane lub objęte zasadami. Teraz możemy wyrażać się swobodnie, ale zapominamy, że te zasady nadal często obowiązują, a mogą zostać uwolnione, tak jak inne stare historie. Poprzez wyrażanie tego co kiedyś uzdrawiamy swoje ciało i umysł z wszelkich chorób i problemów.
Warsztaty
i potańcówkę poprowadzą:
–
Tadeusz Mocarski z
Brzezinek koło Gielniowa, 85 letni mistrz skrzypiec grający od
młodości muzykę regionu opoczyńskiego.
https://vimeo.com/223450227
– Mateusz Niwiński, doskonały skrzypek, uczeń Piotra Gacy z Przystałowic Małych i wielu lokalnych skrzypków. Wraz z żoną Agnieszką Niwińską, grającą na bębenku starają się zachować jak najwięcej ze swoistej maniery swoich mistrzów, uzyskać brzmienie dawnych kapel weselnych, dlatego też muzyka, którą grają jest przeznaczona nie tylko do słuchania, ale przede wszystkim do tańca. https://www.facebook.com/kapelaNiwinskich/
Program
Zgromadzenia:
Niedziela,
14 LIPCA, od godz. 15.00
15 – 16 – Kinga M.,
Uzdrawianie chorób i problemów poprzez muzykę
16 – 18 – Tadeusz
Mocarski z Brzezinek, warsztat skrzypcowy
18 – 19 – Warsztaty tańca
i zabaw ludowych – Agnieszka i Mateusz Niwińscy z Mińska
Mazowieckiego
19 – 23 – POTAŃCÓWKA na dechach w stodole
22.00 – Pokaz Tańca z
Ogniem – Jeremi Maruszczak z Lelitka
Dla
osób przyjezdnych jest możliwość noclegu w stodole, na sianie czy
łóżkach tam ustawionych. Można zostać na drugi dzień i pobyć
razem.
Miejsce:
Lelitek 6, 26-434 Gielniów, wjazd z drogi nr 728 przez łąkę za
napisem na drzewie: KINGiDOM. Dojazd autobusem na przystanek
Snarki/Rozwady lub Gielniów Skrzyżowanie.
Paneurytmia w Radzimowicach, na skrzypcach gra Peter Denov z Bułgarii, 31.07.2016
To piękny, duchowy
taniec pochodzący z Bułgarii, ale źródło prawdziwe ma w
duchowych naukach i inspiracji boskiej. I taki jest w swoim wyrazie i
obrazie. Kiedy patrzy się na ludzi tańczących Paneurytmię,
zwłaszcza w górach i gdy słyszy się tą przejmującą muzykę to
można poczuć się jak w niebie. Tak przynajmniej ja się często
czuję, tańcząc Paneurytmię i słuchając w domu tej muzyki.
Zapraszam do jej tańczenia i doświadczania. http://paneurythmy.com/
Ja poznałam Paneurytmię wiele lat temu dzięki mojej mamie, którą tańczyła ją na spotkaniach Uniwersytetu III wieku w Elblągu, gdzie nauczała ją uczennica Ardelli. Potem poznałam Ardellę i towarzyszyłam jej podczas jej ostatniego pobytu w Polsce. Ardella również pokazała mi jak prowadzić sesję uzdrawiania metodą theJourney, którą wtedy promowała w Polsce. Ja uwielbiam spotkać się i tańczyć o poranku ten piękny i łączący w sobie ducha, ciało i umysł taniec.
Kinga
W czerwcu 2019 roku
przylatuje do Polski z USA po 9 latach nieobecności Ardella
Nathanael, nauczycielka Paneurytmii, która jako pierwsza uczyła
w Polsce tego tańca. Napisała o niej piękną książkę pt. Taniec
Duszy oraz małą ilustrowaną opowieść dla dzieci o Paneurytmii
„Taniec Motyla”. Obie wydane przez Wydawnictwo Wena.
https://krainazdrowia.com.pl/pl/p/-Taniec-motyla%2C-Ardella-Nathanael/54
Ardella przyjeżdża
aby spotkać się ze społecznością tańczącą od wielu lat
Paneurytmię w Polsce, jak również prowadzić warsztaty dla nowych
osób, chcących poznać tą piękną praktykę i zrozumieć nauki,
które stoją za prostymi, jednak bardzo mocnymi ruchami tego tańca.
Wiele osób
związanych z Recall Healing w Polsce nie zdaje sobie sprawy, że to
w pewnym sensie dzięki Ardelli i Paneurytmi do Polski przyjeżdża
Gilbert Renaud i naucza Recall Healing. Gilbert i Adrella znali się
wiele lat właśnie poprzez taniec i nauki duchowego z nim związane.
Ardella przyjeżdżała do Polski i promowała taniec, a jednocześnie
opowiedziała Irenie Galińskiej o swoim przyjacielu z Kanady, który
prowadził wykłady nowej metody uzdrawiania. Irena poczuła, że to
ważne i zaprosiła Gilberta do Polski.
Plan wizyty Ardelli
w Polsce i kontakty do organizatorów poszczególnych etapów:
17-24 czerwca –
Gdańsk, Trójmiasto – Arletta: 516080966, arleti4u@o2.pl