Zapraszam
Cię do udziału w wakacyjnym cyklu warsztatów odkrywania Siebie i
swojej mocy uzdrawiania wszelkich konfliktów, problemów, chorób
fizycznych, mentalnych czy problemów finansowych. Każdy warsztat to
praktyczna podróż do rozpoznania przyczyny tego konfliktu,
zrozumienia jej i uwolnienia z ciała i umysłu.
W
tym wyjątkowym czasie będziemy odkrywać wszelkie znaczenia słowa
DOM i uwalniać kotwice dołączone do tego stanu. Dom może być
stanem bycia i przypomnienia sobie o prawdziwym domu czyli niebie, a
nie tylko miejscem, które kojarzymy jako mieszkanie, budynek czy
miejsce, gdzie przebywamy. Może być to każda przestrzeń gdzie
CZUJEMY się jak w Domu. Aby poczuć się jak w domu wszędzie
najpierw potrzebujemy uwolnić te kotwice, przekonania ziemskie,
systemowe uwarunkowania, które nosimy w sobie i nawet nie zauważamy
jak one zniewalają nasze postrzeganie rzeczywistości i życia na
ziemi. Powrót do domu to również powrót do początku. Do tego,
skąd pochodzimy, do prawdy o tym kim jesteśmy. W sanskrycie, który
jest jednym z najstarszych języków świata słowo OM oznacza
początek, pierwotny dźwięk, z którego wszystko pochodzi. Jest to
jedna z mocniejszych mantr, czyli z mocą wypowiedzianych słów. Czy
zauważyłaś że w słowie dOM jest zawarta ta piękna mantra?
Mówimy skrycie w sanskrycie i nie wiemy, że mantrujemy codziennie.
😉 Podobnie jest z wieloma innymi słowami, chorobami czy
konfliktami, których doświadczamy w życiu, a które możemy szybko
uzdrowić gdy uwolnimy ograniczające przepływ i prawdę znaczenia.
Ciało człowieka jest doskonałe i piękne tak jak ziemia. Jeśli
pojawia się choroba czy jakikolwiek problem to znaczy że umysł
popełnił jakiś błąd, najczęściej wynikający z niewiedzy, lub
posiadania błędnych danych. I jak każdy błąd można go naprawić
i posprzątać to co wydarzyło się w przeszłości i teraz spotyka
nas jako ból.
CG
Jung powiedział, że „to, co nieuświadomione, czyli nie
zakomunikowane spotyka nas jako przeznaczenie”. Najpiękniejsza
wiadomość jest taka, że można to uzdrowić. Zakomunikowanie,
wyrażenie bolesnych myśli, historii i uczuć z przeszłości daje
czystą przyszłość. Tu i Teraz.
Podczas
wspólnych Podróży na wakacyjnych weekendowych warsztatach
przejdziemy razem przez kolejne etapy podróży do powrotu do domu,
do siebie i uwalniania poszczególnych historii zapisanych w
odpowiednich miejscach w ciele:
I część: 6-9 sierpnia 2020, piątek – poniedziałek – PODSTAWA
* Zgromadzenie Skrzypcowe w stodole.
*
Odkrywanie swojego imienia i jego znaczenia wg symboliki
kolorów, nazw i historii do niego, czyli do naszej tożsamości
dołączone.
*
Poznanie naszych Strachów
i Tajemnic,
schowanych głęboko i dawno przez
naszych przodków.
Co chowamy w piwnicy czyli – miednicy, biodrach, szkielecie –
miejscach, których nie pokazujemy innym. A
które mówią też o poczuciu wartości.
II część: 27-30 sierpnia 2018, piątek – poniedziałek – SERCE
*
Odkrycie
co mówi twoja “twarz”
i zmysły,
jakie historie stoją za tym, czego nie lubimy czy lubimy: jeść,
smakować, mówić, słyszeć, wąchać, patrzeć.Poznawanie
znaczenia chorób oczu, nosa, bólu gardła, głowy, itp. według
Recall
Healing.
*
Uwalnianie
głosu i ekspresji. Rozpoznawanie wszelkich historii blokowanych w
górnej części ciała. Co mówią płuca, serce, tarczyca, krtań,
gardło, uszy, itp. kiedy bolą lub noszą jakieś znamiona.
* Osąd i
strach przed osądem, śmierć, radość i miłość.
III część: 17-20 września 2019, piątek – poniedziałek – KORONA
*
Ponowne,
lekkie narodziny
i uwalnianie bólów i problemów związanych z naszym porodem.
Uwalnianie starych zapisów związanych z porodem, czyli pierwszą
pracą dziecka, które doświadczane jest potem jako wzór pracy w
świecie. Tworzenie nowej pracy, którą chcemy wyrażać w świecie.
*
Wizja
życia,
plan działania ze Światłem i Miłością w Obfitości na Ziemi.
*
Ustanowienie
swojego Królestwa,
Ceremonia Koronacji.
Te
metody uaktywniają w nas wiarę w siebie i w swoje zdolności
uzdrawiania i w to, że każdy z nas „może”, bo ma moc uzdrowić
się sam i swoich bliskich.
Miejsce:
wieś Lelitek, gmina Gielniów, w okolicach Opoczna,
KOSZTY
warsztatu to:
1.
Nocleg: 25 zł./noc Spanie
jest w domu lub stodole, na kanapach lub sianie, więc możesz ze
sobą zabrać swój śpiwór, kocyk, poduszkę czy materac.
Albo możesz przyjechać z małą torbą i wszystkie potrzebne rzeczy
dostaniesz, bo są na miejscu.
Dla
chętnych lepszej jakości możliwy jest nocleg w
pobliskim pałacu Rusinów (15 km):
65 zł/noc.
Jeśli
chcesz przyjechać wcześniej albo zostać dłużej, po warsztacie to
też możesz.
2.
Karma czyli wyżywienie: Koszt to 50 zł./dzień.Będziemy
wspólnie przygotowywać posiłki, albo korzystać z okolicznych
specjałów i
lokali.
3.
Wynagrodzenie prowadzącej Podróż
i gospodyni tej krainy jest płatne według indywidualnego POCZUCIA
każdej osoby, która pojawi się w tym domu. Tyle ile czujesz,
możesz, chcesz to zapłacisz. Forma też jest dowolna. Ważne
natomiast, aby było to jasne i zakomunikowane w sposób otwarty i
szczery, z wyrażeniem i uwolnieniem wszelkich odczuć i osądów.
4. Dojazd: Najbliższa stacja PKP to Opoczno lub Opoczno Południe i Drzewica. Pociągi bezpośrednie są z Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Białegostoku, Krakowa…. i Wiednia 🙂 Możesz też dojechać autobusem do wioski obok: Snarki lub Gielniów. No i oczywiście możesz przyjechać swoim autem lub blablacarem, albo jakimkolwiek innym transportem. Motoparalotnia kiedyś tu lądowała na łące, gdy lataliśmy podczas warsztatu nad okolicą. Na dębie przy wjeździe na łąkę prowadzącą do domu jest tabliczka z napisem „KINGiDOM”.
*************
O PROWADZĄCEJ i METODZIE ******************
Kinga
Milo
kiedyś Maruszczakod
wielu lat prowadzi projekty i warsztaty, gdzie przekłada wizje oraz
marzenia na praktyczne projekty. Od 20 lat zaangażowana w
działalność różnych organizacji pozarządowych, wspierających
innych w rozwoju. Od 30 lat praktykuje na ścieżce Siddha Jogi.
Pracowała jako organizator i tłumacz na warsztatach i sesjach
różnorodnych technik uzdrawiania, które sprawdziła na sobie i
dzieli się z innymi. Szczęśliwa mama dwóch dorastających synów
mieszka w rodzinnym domu na wsi w centralnej Polsce.
www.marzeniawdzialaniu.pl
W
tym wyjątkowym i wspaniałym czasie witam Cię Podróżniku! Podobno
najlepszym co nam się wydarza jest życie w ciekawych czasach. Czy
takie atrakcje jak teraz są wystarczająco ciekawe?
Oczywiście
niektórym wydaje się że to koniec świata jaki znamy i taka też
może być prawda. Albo że ……… (cokolwiek ty wpiszesz tutaj).
I
właśnie teraz, a właściwie zwłaszcza teraz radość i szczęście
jest wskazane do odczuwania i na czasie. Lub jak to określiła moja
Guru podczas wielkanocnego przekazu: Szczęście nadal jest trendem.
Choć uśmiechałam się myśląc, że gdyby to zdanie przetłumaczyli
Górale z Podhala, którzy zamieniają pewne zgłoski w wyrazach na
inne to brzmiałoby: Szczęście nadal jest trondem. I wtedy nie
byłoby to najlepsze zdanie, bo „trondem” można się też
zarazić i były takie epidemie w historii. Może kiedyś szczęście
będzie również zarazą. Tu mamy tu super tłumaczenie:
https://www.siddhayoga.org/teachings/gurumayis-teachings-for-2020/employing-the-virtues
To
co się wydarza może być katastrofą albo błogosławieństwem. Jak
zawsze można spojrzeć na jasną stronę albo ciemną stronę.
Szklanka może być do połowy pusta albo do połowy pełna? Którą
wersję wybierasz?
Ja
widzę całość, bo prawdą jest że szklanka jest i w połowie
pusta i pełna. Kwestią jest tylko interpretacja tego faktu i
zrobienie afery z tego że jest pusta, albo zrobienie burzy w tej
przysłowiowej szklance wody. System może zrobić wszystko, a ty, ja
możesz temu podlegać i wierzyć, albo zatrzymać się i rozpoznać
całą sytuację w sobie. W sobie również możesz ją zmienić.
Dla
mnie najważniejsza wiadomość jest taka, że mogę się napić i
zaspokoić pragnienie tą wodą, gdy będę powoli i z rozkoszą
delektować się uczuciem picia wody, doświadczaniem przepływu i
czuciem. Ty też możesz. Naprawdę. 🙂 Weź szklankę wody, a nawet
pół i sprawdź. Nie wierz mi na słowo, tylko doświadcz.
W
miejsce tej wody możesz umieścić cokolwiek jest twoim marzeniem,
pragnieniem czy potrzebą, które w tej sytuacji musisz zatrzymać,
ograniczyć czy zupełnie zrezygnować.
A
najlepszym co polecam zrobić to pójść napełnić kolejną
szklankę, kiedy wypiję tamtą. I najlepiej dotrzeć do źródła
czystej wody. Wewnątrz i w świecie też. Wewnątrz bije ono w sercu
każdego z nas. Kiedy odkryjesz źródło w sobie, to przestajesz być
zależny od źródła zewnętrznego, bo wtedy to ty jesteś tą
fontanną obfitości.
Ten
obrazek fontanny namalowałam w poniedziałek wielkanocny jako
prezent urodzinowy dla przyjaciela. 2 dni wcześniej rozmawiałam z
nim w dniu jego urodzin. W trakcie rozmowy on naprawiał fontannę w
ogródku swojego domu, a ja naprawiałam wewnętrzną w swoim domu, w
sercu. 🙂 Wspólnie TO uzdrowiliśmy.
Potem
po namalowaniu przeczytałam jeszcze w książce innego mojego
przyjaciela Ricka Jarow „Antykariera – w poszukiwaniu pracy
życia” o tym, że „Serce jest siedzibą dobrobytu. Jeśli
ktoś osiąga dobrobyt, nie mając otwartego serca, to nadal będzie
się czuł biedakiem.” Ta książka kiedyś była wielkim
wsparciem na etapie zmiany i wytrwania w pracy, która zawsze była
inna. Może dla Ciebie też będzie, bo nadal jest aktualna. Tutaj
fragment książki:
http://thejourney.pl/spotkanie-anty-kariery-rick-jarow/
Wydaje
się, że ta sytuacja jest wyjątkowa i coś nam zabiera, ograbia z
tej połowy szklanki wody. A w historii ludzkości co chwilę
wydarzały się podobne. Tylko że umysł ma tendencję do
zapominania i wypierania ze świadomości, więc kiedy coś takiego
się wydarza to się czuje zaskoczony i zdezorientowany. Jeśli
ktokolwiek interesuje się historią to łatwo zauważy, że podobne
„sytuacje” wydarzały się już wielokrotnie. W ubiegłym wieku
co kilkanaście lat były wojny, I światowa, potem II, potem zimna
wojna, potem stan wojenny w Polsce, a w międzyczasie różne małe
lub większe „zawieszenia” systemu. No i pamiętajmy, że cały
czas trwała wojna domowa, o której nawet zrobiono świetny serial.
W tym tysiącleciu mieliśmy też już chwilę „zatrzymania świata”
po upadku World Trade Center, po którym podróżowanie samolotami na
całym świecie się zmieniło. Ostatnio czytam też książkę o
życiu Świętej Kingi i okazuje się że w trakcie jej prawie 60
letniego życia Polskę najeżdżały hordy tatarskie i to 3 razy, w
1241, w 1259, w 1287. Dokładnie w odstępach 18-19 lat, kiedy kraj
został już odbudowany, wrócił do normy i bogactwa, pojawiali się
znów Tatarzy, niszczyli, grabili, palili wszystko na drodze, a
ludzie musieli chować się w jaskiniach czy zamkach. I odchodzili,
jak zaraza. A potem zabawa zaczynała się od nowa. I w następnych
wiekach to samo. Ciekawa jest prawidłowość tych wojen co 18-19
lat, również w tym wieku. Teraz mamy napad … wirusa, kiedyś byli
Hunowie, albo Niemcy, albo ….. zawsze ktoś lub coś na zewnątrz,
co można uznać za „winnego” problemu.
Ego
co chwilę wymyśla nowy rodzaj wojny czy konfliktu, za 20 lat będzie
to wojna już tylko wirtualna, komputerowa, gdy zawirusowany będzie
cały system bankowy czy przekazu informacji. Dlatego znając
historię warto się z niej uczyć lekcji i nie powtarzać tego, co
już mogliśmy się nauczyć w poprzedniej „klasie”. A jeśli
teraz się nauczymy, to super, brawo 🙂 I warto „docenić” to, że
obecna sytuacja jest jednak o wiele lepsza niż ta 100 czy 700 lat
temu.
Tą
lekcją jest pokój, miłość i przebaczenie, które uwalnia z
więzienia umysłu tego świata. Jeśli chcesz, aby na świecie
nastał pokój to jedynym miejscem gdzie on może nastać jest twój
własny umysł.
A
jak ty myślisz?
I
jak Ty się czujesz w tej sytuacji?
Zapytałam
specjalnie o to co myślisz, abyś sprawdził jaka jest pierwsza
odpowiedź, a potem sprawdź odpowiedź na drugie pytanie?
Zanim
zaczniesz czytać dalej moje słowa, posłuchaj siebie, tego, co jest
odpowiedzią w tobie.
…..
Czy
przez ten czas zatrzymałeś się i przyjrzałeś, rozpoznałeś i
uwolniłeś swoje myśli i uczucia związane z tą sytuacją, czy też
biernie podlegasz temu, czym karmi cię świat i media?
Najlepszy
chyba mem o tej sytuacji widziałam na początku marca, kiedy
sytuacja dopiero się rozkręcała. Teraz jest już inaczej, ale tym
bardziej w kontekście esencji całej sytuacji ten „żart” jest
prawdziwy.
W
banku stoją ludzie czekający do kasy.
Wchodzi
gość z maseczką na twarzy.
Wszyscy
zamierają w przerażeniu, że to wirus.
Gościu
wyciąga pistolet i woła: To jest napad. Wrzucać mi tu kasę do
worka.
Wszyscy
oddychają z ulgą i posłusznie robią co każe.
Długo
dojrzewałam do wysłania tego listu, bo przechodziłam też swoją
wewnętrzną kwarantannę, która dzisiaj się zakończyła. Kiedy
zaczęłam pisać ten list to uśmiechałam się myśląc, że teraz
większość ludzi nie będzie miała wymówki, że nie ma czasu
przeczytać mojego długiego listu, bo raczej na brak czasu to teraz
niewielu może narzekać. 🙂
Więc
usiądź wygodnie,
weź
głęboki oddech i …..
enjoy
your flight – przyjemnej podróży. 🙂
Ja
widzę i doświadczam samych korzyści z tej całej sytuacji. Dla
mnie to niezwykła podróż, podczas której codziennie odkrywam nowe
aspekty siebie i świata. Kiedy mnie ktokolwiek pyta o to jak się
czuję, to odpowiadam że doskonale, bosko (również dlatego, że w
języku hiszpańskim bosque, czyt. boskie, oznacza las ;). Niewiele
się również zmieniło w mojej sytuacji życiowej przez wirusa.
Mieszkam w lesie (prywatnym), palę w piecu, raz w tygodniu albo
nawet rzadziej jeżdżę po chleb do pobliskiej wsi albo po zakupy do
pobliskiego miasteczka. Rok temu podjęłam decyzję, aby coraz mniej
wyjeżdżać z domu, więc ten etap zatrzymania jest dla mnie
błogosławieństwem.
Ale
też piszę do Ciebie bo wiem, że nie wszyscy mają tak bosko. Oraz
po to, abyśmy jednak ten stan wyjątkowy zakończyli, razem, nie
czekając na świat że nam go zakończy. Tylko że tutaj każdy z
nas ma wykonać swoją część „pracy” uwalniania się z
zamknięcia.
Zawsze
kiedy ktoś mnie pyta kiedy to coś, cokolwiek ktoś przeżywa się
skończy, to cytuję słowa Jezusa, który w Ewangelii według
Tomasza na takie pytanie odpowiadał „Czyż odkryliście
początek, iż końca szukacie? Bo tam, gdzie początek jest, tam
koniec będzie. Szczęśliwy ten jeden, który stoi na początku: Ten
jeden pozna koniec i nie skosztuje śmierci”. Dlatego uwielbiam
totalną biologię, bo dzięki niej rozpoznałam jak praktycznie
dotrzeć do początku każdej historii czy choroby. Czyli przypomnieć
sobie początek jakiekolwiek zdarzenia, choroby, historii i początek
mojego życia aby wreszcie odPocząć.
Kiedykolwiek
ktoś przychodził do mnie z jakąś chorobą, konfliktem, problemem
to zawsze pytałam najpierw o początek pojawienia się tego
problemu, co uaktywniło pojawienie się tego bólu, jakąkolwiek
formę on mógł przybierać. I oczywiście większość opowiadała
o wydarzeniach, faktach, bo tak byliśmy uczeni, aby na takie rzeczy
zwracać uwagę. A ja pytam o uczucia, nie te oczywiste, świadome,
ale głównie te niewyrażone, zablokowane i obarczone osądem, winą
uczucia, bo to jest to, co powoduje wszelkie choroby tego świata, te
indywidualne i te globalne.
Po
pytaniu i odnalezieniu odpowiedzi o początek „choroby”
samoistnie przechodzimy do początku naszego życia, do porodu, jeśli
to dotyczyło konfliktów z pracą, ze światem, a potem głębiej o
poczęcie i wszelkie wydarzenia w trakcie ciąży. I większość
ludzi była na początku zadziwiona tym pytaniem, bo przecież
przychodzili z „konkretnym” problemem, chorobą, a ja pytałam i
nadal pytam o ODCZUCIA na początku naszego życia, bez względu na
to jak wygląda problem teraz. Choć gdy pytasz rolnika gdzie i w
jakich warunkach zasiał ziarno to nie jest to ważne dla całej
rośliny, która wyrasta z ziarna? O uczucia kiedyś nie pytano, ale
rolnicy sami korzystali z rytmów księżyca, czyli wody, czyli
uczuć, które wpływały na jakość całego plonu.
Według
Totalnej Biologii Choroba jest rozwiązaniem
konfliktu, a nie konfliktem samym w sobie, choć nieświadomy
umysł, czyli większość świata postrzega chorobę jako coś
złego, z czym trzeba walczyć. To, co jednak potwierdziły tysiące,
a pewnie już teraz miliony ludzi na całym świecie zajmujące się
uzdrawianiem to, że wyrażenie tych odczuć, przyznanie się do nich
i uwolnienie ich z ciała powoduje uruchomienie przepływu i
uzdrowienie.
I
piszę Ci o tym, choć pewnie już to wielokrotnie pisałam, a ty
czytałeś w wielu różnych tekstach czy książkach, jednak
powtarzanie i przypominanie jest najlepszą metodą na zrozumienie i
zapamiętanie. Jak to powiedział Carl Gustaw Jung „To, co
nie zostało zakomunikowane, wyrażone w przeszłości, staje się
naszym przeznaczeniem w teraźniejszości.”
Obecnie
wszyscy chorujemy na koronawirusa, nawet jeśli tylko ułamek
populacji „rzeczywiście” jest „zarażonych” w ciele. Ta
choroba stała się naszym „przeznaczeniem”, której znaczenie
każdy z nas może i nawet powinien odkryć i uzdrowić w sobie.
Dlatego o tym pisze, bo robię to codziennie.
Rozpoznaję
po kolei wszystkie historie, które są związane z tą chorobą i
uzdrawiam je w sobie.
I
głównym konfliktem jest tutaj strach we wszystkich jego odmianach.
A jego rozwiązaniem jest …. według umysłu i świata poczucie
bezpieczeństwa. A według Ducha coś innego, o czym zapominamy, a
jest odpowiedzią na wszelkie problemy tego świata: Miłość!
https://www.youtube.com/watch?v=1RyjqHE_UkU
I to
jest pytanie czym dla Ciebie jest poczucie bezpieczeństwa? Często o
to pytam na warsztatach czy sesji bo dzięki temu można momentalnie
poczuć się bezpiecznie. Kiedy odkryje się przekonania dołączone
do tego stanu i uwolni te haczyki i połączy z czystym uczuciem
bezpieczeństwa, który każdy z nas ma wewnątrz siebie.
Zastanów
się teraz, w tej chwili, co dla Ciebie znaczy bezpieczeństwo. Z
czym je kojarzysz? Jakie warunki według twojego zapisu w umyśle
muszą być spełnione, abyś czuł się bezpiecznie, czyli wtedy też
nie podlegał strachowi?
…..
Masz
to?
Ja
jestem bezpieczna, bo mam uczucie bezpieczeństwa w sobie, bez
względu na to gdzie mieszkam czy z kim przebywam i co robię. Bo to
jest jak sama nazwa mówi poczucie, a nie rzecz, to stan ducha,
świadomość tego, kim jestem naprawdę, które mam od zawsze w
sobie. Każdy z nas to ma, tylko zapomnieliśmy, bo ta pamięć jest
głęboko poza zasłonami umysłu i została zastąpiona
przekonaniem, że to pieniądze, zdrowie, dom, rodzina, pokój na
świecie czy cokolwiek masz na tej liście jest tym bezpieczeństwem.
A to jest uczucie wewnętrzne, które może być wolne od tych
wszystkich rzeczy, bo wtedy możesz się czuć bezpiecznie w każdej
sytuacji czy miejscu. To prawda o tym, że życie trwa wiecznie i nie
można go zabić ani ty ani nikt tutaj umrzeć. Umrzeć może tylko
ciało, choć ono też tylko ulega przemianie, ale duch zawsze jest
wieczny.
Ja
podróżowałam po Europie autostopem sama setki tysięcy kilometrów,
również nocą właśnie dlatego, że czułam się bezpieczna, choć
większość bała się nawet słuchać samych opowieści o moich
podróżach. Teraz wszystko co do tej pory było „filarami”
ziemskimi kojarzonymi z bezpieczeństwem odchodzi. Właśnie po to,
by nas w pełni uwolnić, abyśmy odkryli prawdę poza iluzjami,
które sprzedawał nam ten system, a my uwierzyliśmy.
I
rozumiem, że większość ludzi będzie miała właśnie opór przed
puszczeniem przywiązania do tego, co przez lata stanowiło fundament
życia i poczucia bezpieczeństwa. Tylko że jeśli byłby to
prawdziwy fundament, zbudowany na solidnych podstawach i prawdzie o
tym, czym jest życie i co jest tutaj ważne, to nigdy by się nie
rozwalił. A ten świat upada, dlatego że jest zbudowany jak domek z
piasku, który przy pojawieniu się większej fali rozpuści się w
niej i zniknie.
Bardzo
często podczas tego czasu przypominała mi się moja ulubiona
opowieść o tym, że wszystko co się wydarza jest ku najlepszemu.
Wysyłam ci ją już dziesiątki razy, ale dziś naprawdę proszę
przeczytaj ją i zrozum, że ona właśnie jest o takiej sytuacji.
http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
Dla
mnie przez wiele lat te słowa Trust – Zaufaj że wszystko
cokolwiek się wydarza jest ku najlepszemu, były wsparciem w
momentach przejścia. Czułam, że to prawda, ale ja teraz tego
jeszcze nie widzę jako najlepszego, bo żal, strach, złość
przesłaniał mi to widzenie. Kiedy w 1997 r. szukałam pracy i nie
wiedziałam co robić w życiu, kiedy w 2001 r. się rozwodziłam,
kiedy w 2004 r. mój brat popełnił samobójstwo, kiedy w 2010 byłam
przez 2 miesiące bez pracy i środków na utrzymanie dzieci i
mieszkania w mieście. Ja to naprawdę wszystko przeszłam, nie piszę
ci o moim cudownym stanie teraz, dlatego że tak zawsze było. Teraz
widzę każde z tych doświadczeń jako etap przejścia do nowego i
jestem wdzięczna za każde doświadczenie. Ponieważ byłam
przywiązana do rzeczy, ciał, ludzi, zdarzeń to wtedy bolało. Bo
nie widziałam i nie czułam tego, co jest głębiej, niezmienne,
trwałe i czyste. Teraz widzę, czuję i doświadczam tego zaufania,
spokoju i miłości. I nadal codziennie czyszczę wewnętrzną
przestrzeń i uwalniam jeszcze nadal leżące zapisy
przywiązania,drobne, już nie tak ogromne jak kiedyś kolosy, ale to
nadal jest codzienna praktyka i praca. Od kiedy zrozumiałam, że to
ta praca uwolni mnie od wojen i bólu tego świata, to … po prostu
ją robię. Tak samo jak kiedyś codzienne pisanie projektów o
dotacje, pracę z politykami, zakładanie dziesiątek stowarzyszeń i
fundacji, organizowanie festiwali, koncertów itp., itd.,
Kiedy
9 lat temu zaczęłam prowadzić warsztaty to kolejne zdanie Jezusa z
Kursu Cudów dało mi kolejne wsparcie do wprowadzenia w życie tego
zaufania i codziennego praktykowania odpuszczania starych historii,
które więziły mnie w bólu:„Cuda są prawem każdego, ale
najpierw koniecznie jest oczyszczenie”.
Obecnie
wszyscy przechodzimy czas oczyszczania. Wirusy i bakterie takie mają
zadanie w przyrodzie. A dla mnie głębokim celem tego całego
procesu jest doświadczanie cudów. A dla Ciebie? Jak każdy remont i
sprzątanie nie trwa wiecznie, choć każdy kto go przechodził
uważa, że to trwało ”zbyt długo”. A to tylko trwało tyle ile
było do wyremontowania. Jeśli zrobisz to w mądry sposób, to potem
będziesz miał… porządek. Jeśli będziesz walczył z tym, co się
wydarza, to .. będziesz miał walkę. A to i tak się wydarzy. Nawet
jeśli remont „kosztuje” i większość może być „spłukana”,
to na końcu wszystko jak zawsze będzie dobrze, bo taka jest natura
cyklów życia.
Kilka
lat temu spędziłam trochę czasu czytając o wszystkich epidemiach
w historii ludzkości. Zajęłam się tym nie dlatego, że tak mnie
pasjonują choroby, bo akurat choroby mnie w ogóle nie interesują.
Interesuje mnie uzdrawianie i uwalnianie się od chorób i
konfliktów. Zajęłam się tym ponieważ uczestnik warsztatu w
Biorezydencji w Górach Izerskich rzucił mi w twarz „Ty Cholero!”.
I oczywiście potraktowałam to jak komplement. 😉 Bo czułam, że
chciał mi dać znać, jak docenia to, że powiedziałam mu prosto w
oczy prawdę, którą on znał, ale ściemniał przed światem że
jest inaczej. Wolałabym żeby ktoś inaczej wyrażał swoje uznanie,
ale skoro otrzymałam takie, to usiadłam do rozpoznania tej
etykietki. Jak to zawsze robię, jeśli ktoś rzuca mi „mięsem”
w twarz, albo nawet opowiada jakąkolwiek krytykującą historię w
mojej obecności. Przyglądam się temu czemuś, niekoniecznie to
zjadam, nie karmię się tą krytyką, ani jej nie przejmuję, tylko
ją przYjmuję na chwilę i kiedy rozpoznam znaczenie, to ją
odpuszczam. W końcu jestem od 30 lat wegetarianką, więc za taką
„karmę” już dziękuje. 😉
I
odkryłam zarówno w internecie jak i w materiałach Recall Healing i
Totalnej Biologii, że cholera podobnie jak dżuma czy inne epidemie
pojawiała się na przestrzeni wieków w trakcie dużych zmian
kulturowych. Kiedy coś starego, system, wierzenia religijne,
kultura, wiedza odchodziły, ale „stare” pokolenie przywiązane
do tradycji nie chciało tego puścić to wtedy na scenę wkraczały
wirusy, bakterie, choroby, które robiły czystkę. Ci, którzy
chcieli się oczyścić i poddali się kwarantannie w większości
przeżywali. Oporni na zmiany odchodzili. To właśnie od tych
epidemii wzięło się to sformułowanie. Kwarantanna pochodzi od
słowa qwarenta czyli czterdzieści, bo tyle trwa kwarantanna, czyli
leczenie objawów cholery. To jest przechodzenie 40 dniowego postu,
który wymaga odosobnienia, wręcz izolacji od bodźców
zewnętrznych, czystości i picia przede wszystkim wody. 🙂 Teraz
przechodziliśmy ten etap w okolicach wielkiego postu, który właśnie
trwa około 40 dni. Kościół nie wymyślił sobie tego postu bez
sensu. Zresztą on tylko przyjął metody już od tysiącleci znane u
pogan albo innych religii jako sposób na przejście zmiany. Chyba
pierwszym znanym „przejściem” był Potop, który trwał 40 dni.
Kwarantanna
już niedługo może się zakończyć, jeśli przejdziemy ją wszyscy
świadomie i otworzymy się na zmiany. Każdy z nas tą zmianę
przechodzi. I od ciebie zależy czy przejdziesz ją z lekkością czy
z bólem, bo ona i tak się wydarzy. I twoje odczucia i myśli mają
również wpływ na zakończenie tej sytuacji. Bo kto ma to zrobić?
Rząd, WHO, lekarze? Tak, oni robią to co mają robić. Ale tu
potrzebne jest zupełnie nowe rozwiązanie, takie, jakiego jeszcze
świat nie zna, bo przecież niby jest to nowy rodzaj wirusa, więc
to może potrwać miesiącami albo nawet rok. Chodzi też o
kolektywną współpracę i wspieranie się, nawet jeśli właśnie
teraz nie możemy tego robić często „fizycznie”. To jest piękna
lekcja tego, co tak naprawdę jest ważne w obecnym świecie. Czy
obecność ciałem, czy … duchem?
Co
dla Ciebie jest ważne w tym czasie? Nad czym, za czym ty płaczesz
teraz, czego ci brakuje w tym wyjątkowym czasie? I co odkryłeś
podróżniku wyjątkowego i ważnego o sobie teraz?
I
jeśli każdy z nas poczuje odpowiedzialność za tą sytuację i
uzdrowi ją w sobie, to … może zdarzy się Cud. Nie wiem jaki, ale
z doświadczenia wiem, że kiedy ja uzdrowiłam w sobie jakikolwiek
ból i konflikt, to przekładało się na wsparcie w rozwiązaniu
następnych osób, a nawet dużych grup. To nawet jest chyba logiczne
i każdy z nas tego doświadczył, że jeśli nauczyliśmy się ze
zrozumieniem jakiegoś materiału, rozwiązaliśmy jakieś zadanie,
to z łatwością mogliśmy pomóc komuś innemu rozwiązać podobne,
przedstawić je na forum nawet, jeśli ktoś miał ochotę. I kiedy
mówię o odpowiedzialności to nie oznacza to od razu robienia
czegoś i działania w celu ratowania świata. Tak byliśmy uczeni,
aby rozumieć to słowo. I jeśli masz ochotę to robić, cokolwiek,
to proszę bardzo, jeśli wierzysz że to coś zmieni i rozwiąże
konflikt. Ja kiedyś w to wierzyłam i byłam działaczką i
aktywistką lokalną. Tylko że jeśli moje, twoje, systemu działania
nie przynosiły trwałego rezultatu, bo były zalepianiem dziury, w
którą za chwilę ja i system znów wpadał. Co powodowało znów
głębokie poczucie winy, frustrację, żal i złość. I tak w
kółko. Każdy z nas nosi na barkach całe ciężary poczucia winy z
przeszłości, które blokują przepływ zarówno krwi, tlenu jak i
impulsów nerwowych, które uaktywniają w naszej głowie zdolności
rozumowego myślenia i np. znajdywania o wiele szybciej rozwiązań
konfliktów. Bo nie ma połączenia ze źródłem, które jest w
sercu. Jak możesz mieć połączenie między głową i sercem, jeśli
po drodze masz wielkie głazy poczucia winy na barkach, a w płucach
kamienie czyli smutki i żale? No i oczywiście strachy, które są
strażnikami tej przeszłości, która wydaje się nam taka straszna.
Teraz
kiedy rozumiem słowo odpowiedzialność jako Odpowiedzi-al-Ność
czyli inaczej to ujmując „nosić odpowiedzi w sobie” to widzę
jak lekko można żyć i odpowiadać na każdy problem. Bo odpowiedzi
są już w nas, trzeba do nich tylko dotrzeć. I odpowiedzią jest
czasem powiedzenie właściwego słowa, rozwiązanie zagadki, a
czasem działanie, zrobienie czegoś jako odpowiedź – reakcja na
problem. Jednak najważniejsze jest najpierw odkrycie tej odpowiedzi,
a potem działanie, a nie odwrotnie. A drogą odnajdywania odpowiedzi
jest drogą do wewnątrz, do źródła wszelkiej prawdy, do serca,
gdzie podobno mieszka miłość i Bóg. To może mało do tej pory
uczęszczana ścieżka, ale polecam. Kiedyś będzie bardzo
popularna. http://thejourney.pl/droga/
W słowie „odpowiedzialNOŚĆ” jest również OŚ. Co dla Ciebie
jest tą osią, na której opierasz swoje działania i wybory?
I
dlatego piszę do Ciebie, bo chciałabym odkryć razem to
rozwiązanie, a właściwie otworzyć przestrzeń, w której to
rozwiązanie się pojawi. Może nie będzie to sposób, którego
większość ludzi się spodziewa. Bo ten czas jest czasem zmian i
odkrywania innych, wodnikowych, niekonwencjonalnych rozwiązań.
Nastaje Era Wodnika, który patronuje innym, odważnym, czasem nawet
szalonym pomysłom. Co nie znaczy, że niebezpiecznym, tylko innym,
trochę „dziwnym” dla tradycyjnego podejścia. Ale też ta
sytuacja, której obecnie doświadczamy jest inna, mimo że w
historii były podobne. Dlatego też rozwiązanie ma być inne. I
każdy z nas może je odnaleźć.
Zatrzymaj
się na chwilę teraz i zastanów jakie rozwiązanie uzdrowiłoby tą
sytuację? Co byłoby dla Ciebie największą niespodzianką i
rozwiązaniem tego co wydarza się na poziomie fizycznym obecnie? Co
może uzdrowić ciało fizyczne oraz ten świat i wyzwolić z tego
„więzienia”?
Przypomniały
mi się tutaj słowa Gandhiego „Bądź zmianą, którą
pragniesz widzieć w świecie”.
I
kiedy chodzi o zmianie to nie od razu chodzi o działanie. Gandhi
zrozumiał co ma robić i jak robić właśnie kiedy jego „ciało
fizyczne” było w więzieniu. Ale wtedy właśnie jego „duch”
się narodził.
Bo
tak bardzo cenimy ciało fizyczne i jego cechy, a zapominamy czym ono
tak naprawdę jest. I ludzie czasem jeszcze dziwią się, kiedy ja
pytam i mówię o uczuciach jako tej wodzie, z której „zbudowane”
jest to konkretne ciało, a na głębszym poziomie to energia. Czy
pamiętasz lekcje fizyki ze szkoły i czego nas tam uczono? „Fizyka
to nauka przyrodnicza, zajmująca się badaniem najbardziej
fundamentalnych i uniwersalnych właściwości oraz PRZEMIAN MATERII
i ENERGII, a także ODDZIAŁYWAŃ między nimi”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Fizyka
Czy mamy tu coś o „konkretnym” ciele „fizycznym”?
Dla
mnie najsławniejszym fizykiem i matematykiem był Albert Einstein,
urodzeniowy wodnik (tak jak ja ;). Kiedyś, 18 lat temu, gdy
pracowałam w Wojewódzkim Ośrodku Kultury w Elblągu i dostałam
talon na kupienie sobie prezentu z okazji Dnia Kobiet wybrałam
książkę „Myśleć jak Einstein”. To taki „typowy” prezent
wodnikowej kobiety 😉 Co oczywiście nie oznacza, że będę
twierdzić, że Einstein był kobietą, jak to próbowały udowadniać
bohaterki polskiego filmu SEKSMISJA, który wydaje się być również
dziś bardzo „proroczym”. Dla nich zarazą było „coś”
innego i uśmiałam się oglądając te 4 minuty 😉
https://www.youtube.com/watch?v=lwleaxA0ps0
Książkę
o Einsteinie przeczytałam, choć do dziś pamiętam właściwie
jedno stwierdzenie. Pamiętam nie tylko dlatego, że jest mądre, ale
przede wszystkie dlatego, że sprawdziłam prawdziwość jego tysiące
razy. Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza, bo choć wiedza
wskazuje na to, co jest, wyobraźnia wskazuje na to, co będzie.https://pl.wikiquote.org/wiki/Albert_Einstein
Dlatego
tak prowadziłam przez lata warsztaty i sesji, zadając pytania, a
nie przedstawiając ci daną, już poznaną przeze innych, nawet
bardzo mądrych ludzi wiedzę. Dzięki temu podczas każdego
warsztatu czy sesji okazywało się, że wspólnie odkrywaliśmy coś
nowego, coś poza tym, co było napisane w książkach, w wiedzy
Recall Healing czy jakiejkolwiek innej nauce. I dalej tak będę
robić i zadawać ci pytania, bo one otwierają sferę wyobraźni i
wiedzy wewnątrz nas i połączenie z Duchem, który wie o wiele
więcej niż nasz mały, ludzki umysł.
Miałam
ci jeszcze napisać o swoim początku i to, co w moim życiu
spowodowało pojawienie się koronawirusa, aby pokazać ci jaki
konflikt ja uzdrawiałam, ale poczułam, że na teraz wystarczy już
tego pisania. O tym napisze w następnym odcinku, za kilka dni.
I
chciałabym cię prosić o odpowiedź na pytania, które zadałam w
liście. Odkryj swój początek i swoje historie i lekcje do
nauczenia podczas tego stanu wyjątkowego. Nie musisz odPowiadać mi,
pisać do mnie, ale też możesz, jak zawsze. Weź kartkę i długopis
albo najlepiej zeszyt, dziennik i zapisuj to, co pojawi się jako
efekt twojej kontemplacji i otwierania się wewnątrz na inspirację
i wgląd. Bez osądzania, bez zastanawiania się, tylko po prostu to
wyjmij z siebie. Wypisz też wszystkie swoje myśli, uczucia i
strachy. I porozmawiaj o tym z kimkolwiek, wyraź to co czujesz,
myślisz. A jeśli poczujesz inspirację aby coś „zrobić” z tym
co poczułeś to idź za tym.
I
pamiętaj o oddechu!
Dla
mnie oddech jest najlepszym i najszybszym kołem ratunkowym. Głęboki
oddech pozwala nam w sekundę poczuć że żyjemy i uspokoić
zafiksowany na różnych wiadomościach umysł. I będzie ostatnią
podobno rzeczą, którą zrobi nasze ciało jeśli umrze, więc
pamiętaj o oddechu.
I
pamiętaj o wodzie!
Szklanka
wody jest tym, co w najprostszy sposób daje nam zaspokojenie
pragnienia i również oczyszcza ciało. I przypomina nam o czuciu,
płynach, z których nasze ciało jest zbudowane w 80 procentach.
Pamiętaj o wodzie i poczuciu siebie.
I
pamiętaj o wyrażaniu siebie!
I
dla mnie długopis i zeszyt jest najprostszym i dostępnym narzędziem
do wyrażania w dzienniku swoich myśli i uczuć. Oraz do
oczyszczenia umysłu z historii, strachów i bólów przeszłości,
które wydają się być prawdziwe w teraźniejszości i boimy się
do nich przyznać ze strachu przed osądem. Zeszyt jest przyjacielem,
który weźmie to na klatę i wtedy zobaczysz, że to wszystko to
tylko iluzje w twoim umyśle.
I
pamiętaj o Miłości!
Kiedy
oczyścisz ciało i umysł, to łatwiej będzie Ci dotrzeć do serca
i poczuć miłość, która jest najprostszym i najszybszym sposobem
powrotu do nieba, do połączenie z Bogiem.
To
co było na początku jest i na końcu.
Właśnie
przypomniała mi się historia, którą opowiadała moja przyjaciółka
Janya na Gomerze.
Opowiadała
o tym jak to dwóch Polaków wyjechało za granicę, daleko od domu,
za tzw. chlebem, choć wiemy wszyscy, że nie za chlebem, bo przecież
w Polsce jest najlepszy chleb na świecie. I na święta jeden z
nich, powiedzmy Janek dostał paczkę z Polski z wspaniałymi
polskimi specjałami. A drugi, Staszek siedział obok i nic nie
dostał i ślinka mu ciekła na widok tych pyszności. Kiedy Janek
wyciągnął pierwszy prezent Staszek zapytał czy się z nim
podzieli. I on odpowiedział: Oczywiście, ale najpierw napij się
szklankę wody. Co też Staszek zrobił. Po chwili Janek wyciągnął
drugi prezent i Staszek znów zapytał o to samo. I odpowiedź była
również taka sama. I Staszek posłusznie wypił kolejną szklankę
wody. Po chwili Janek wyciągnął kolejny prezent i procedura się
powtórzyła. I tak trwało. Aż Janek wyciągnął ostatni smakołyk
i zapytał Staszka: Chcesz? Na co Staszek: Nie, już jestem pełny.
No widzisz Staszku, tobie się pić chciało a nie jeść!
Pozdrawiam
Cię ciepło i z miłością z domku pod lasem i życzę prawdziwego
odrodzenia i zmartwychwstania do Prawdy w sobie!
A
jeśli dzisiaj nikt Ci tego nie powiedział, to Kocham Cię!
Dwie drogi rozchodziły się w żółtym lesie. Żal, że nie mogłem przebyć obu – Samotny wędrowiec, którego w świat niesie. Wpatrywałem się w pierwszą, stojąc u jej progu, Jak skręca w oddali i w poszyciu znika.
Wybrałem tę drugą, gdyż chęć nieodparta, Słuszność decyzji motywowała, Jakby chciała być przeze mnie przetarta, Choć od pierwszej się nie odróżniała, A obie były wytyczone.
Tamtego ranka wyglądały na podobne. Nie było śladów żadnego człowieka. Na pierwszą powrócę – rzuciłem ns odchodne Wiedząc, jak droga potrafi być daleka. Wątpiłem jednak, czy powinienem powrócić.
Nieraz mnie to wspomnienie poniesie, Gdy będę rozważał drogę obraną. Dwie drogi rozchodziły się w lesie, A ja? Ja obrałem tą mniej uczęszczaną. I to właśnie wszystko odmieniło.
To mój ulubiony wiersz, który pokazuje wybór, którego dokonujemy codziennie. Którą drogą podążać w życiu, co wybrać, płatki owsiane czy chleb z masłem. Nie ma małych czy dużych, ważniejszych lub nieznaczących wyborów, każdy wpływa na jakość i doświadczenia życia. Dla mnie ten wiersz, a zwłaszcza ostatnie 2 wersy były mottem przewodnim wyborów w życiu. Pierwszy raz usłyszałam ten wiersz gdy miałam naście lat, w filmie Stowarzyszenie Umarłych Poetów. I do dziś pamiętam te słowa i przesłanie tego filmu, które dokładnie pasuje do znaczenia tego wiersza. https://www.youtube.com/watch?v=4H8HkOqZeKo
Zapraszam Cię do spotkania ze świętością w sobie. Tak się witałam przez ostatnie tygodnie z każdym, kto przechodził obok mnie nad oceanem Atlantyckim, więc tak również witam się z Tobą. Hola czyli cześć w języku hiszpańskim. Choć to drugie słowo Holy oznacza w języku angielskim „Święta/y” i nie jest odmianą „hola” to poczułam, że właśnie tak też Cię dziś powitam. Bo gdyby okazało się, że jednak źródło obydwu słów jest podobne, to może byśmy się wreszcie w każdym języku witali jakbyśmy byli święci. Ja się tak z tobą i z każdym z kim rozmawiam witam. Bo święci czy oświeceni już jesteśmy, tylko Tego często nie widzimy przez zasłonę niewiedzy czy zniewolenia koncepcjami i przekonaniami zapisanymi w ciele i umyśle. Nasze polskie „cześć” też mówi o oddawaniu czci komuś, ale przede wszystkim sobie, dlatego bardzo je lubię i zawsze uczę obcokrajowców tego słowa. Oznacza ono przecież oddawanie czci, pokłon Bogu, który mieszka w Tobie. Również łączy się ze słowem szczęście. Choć można je połączyć ze słowem część, czyli jeden z elementów całości, to dla mnie one wszystkie są właśnie jednością. Jedno wynika i łączy się z następnym, a nie wyklucza. Które było pierwsze? Które się odłączyło, czy też zostało specjalnie rozłączone z prawdziwym znaczeniem i świadomością całości, nie ma znaczenia. Ważne że DZIŚ wracamy do połączenia i całości. Dziś jest ten dzień na spełnienie marzeń. Słowo jest tu tylko i aż narzędziem poznania prawdy i uwolnienia się od oddzielenia. Jeśli prawdą jest to, że to umysł, czyli zapisy matrixa, systemu osądu, wierzeń, przekonań narzuconych ziemi, ludziom oddzieliły nas od połączenia z duchem, bogiem, prawdą to właśnie przez umysł możemy się od tego uwolnić. Stare przysłowie mówi, że „co nas zniewoliło, również może nas uwolnić”. Ja sprawdziłam na sobie i tysiącach ludzi, że to zdanie jest prawdziwe. Kiedy załapałam prostą zasadę, która pozwalała mi każdego dnia zrozumieć co się dzieje w umyśle, ciele i świecie, to nadal ją stosuje. Zasada jest bardzo prosta. „Nierozwiązany problem z przeszłości pojawia się jako przeżywany w teraźniejszości konflikt, ból, choroba.” Kiedy jesteśmy zanurzeni w teraźniejszości to nie ma znaczenia co się działo wczoraj, tysiąc lat temu, czy zdarzy się jutro. To tak jak pływanie w oceanie, którego ostatnio codziennie doświadczałam. Kiedy płynę w wodzie to nic innego się nie liczy, tylko ten moment, to doświadczenie. Nawet jeśli pojawiają się jakieś myśli, odczucia, to one po prostu się pojawiają i tyle. I pozwalam im być, pokazać swoją jakość, informację, nalepkę dołączoną do tego obrazu, zdarzenia czy uczucia, które się pojawia. I tyle. I płynę dalej, głębiej, dłużej. A myśli pojawiają się i odchodzą, kiedy nie przywiązuje do nich wagi, tylko przyglądam się jak świadek filmu, ukazujący różne sceny i obrazki z emocjami. I kiedy wychodzę z wody i opalam się w słońcu to nadal oglądam te myśli, wyrażam je w pamiętniku, piszę o tym co się pojawiło we mnie podczas tej kąpieli w oceanie życia. I potem idę dalej. Do kolejnej sceny, do kolejnej historyjki, która ukazuje się na ekranie mojego umysłu, aby rozpoznać film, nagrany dawno temu, przed moim poczęciem.
I codziennie, nieustająco zadziwia mnie z uśmiechem na twarzy
prawdziwość tego stwierdzenia, że wszystko cokolwiek się wydarza jest ku
najlepszemu. http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
Nawet ból, a zwłaszcza ból, choroba, konflikt, jakikolwiek by on
straszny nie był. To tylko strach jako strażnik przeszłości jeszcze nie
zrozumianej, nieuwolnionej, nieuświadomionej pokazuje nam drogę do
rozpoznania siebie, poza tym co boli. Dlatego na warsztacie czy
sesji pytam Cię o to, czego się boisz? Zapytaj się siebie teraz, czy
jest coś czego się boisz w tej chwili. Weź długopis i zeszyt i na 5
minut pochyl się nad tych strachem i tym co jest poza nim, czego on, ten
strach się boi?
……. 5 minut medytacji, zatrzymania. Albo więcej, jeśli czujesz. …. Podobno obiekt obserwowany zmienia się poprzez to, że ktoś go obserwuje, daje mu uwagę. Kiedyś mówiono nam, aby nie zwracać uwagi, nie patrzeć na rzeczy, które są straszne i bolesne, bo wtedy one się wzmacniają. Ale teraz okazuje się, że to jest nieprawda. Że uwaga i szacunek dany jakiejś sprawie zmienia ten obiekt, przemienia go zgodnie z intencją obserwatora. Podobno tak jest. Ja sprawdziłam, że to prawda. A ty? Sprawdź sama, czy tak jest. Dla mnie najlepszym nauczycielem jest doświadczenie. Kiedy sama doświadczysz, wtedy innym też będziesz serwować tą wiedzę i mądrość. Kiedy spotkasz się z tym strachem w sobie na spokojnie, siedząc na fotelu albo na plaży to strach odejdzie, pójdzie sobie na wolność. I kiedy rozpoznasz co jest poza tym strachem, jakiej lekcji nie nauczyłam się ja i ty w przeszłości, że pojawia się teraz w teraźniejszości w postaci bólu, konfliktu, choroby, wtedy wreszcie zakończy się ta historia. Strach jest trochę jak znak na drodze, który przypomina o niebezpiecznym zakręcie i zwolnieniu do odpowiedniej prędkości. Jeśli jesteś super kierowcą i umiesz świetnie jeździć to możesz jechać jak kierowca rajdowy i nie słuchać strachów-znaków ostrzegawczych czy znaków zakazu. One są dla tych, którzy jeszcze się uczą. I kiedy wszyscy nauczymy się żyć według zasad zgodnych z boskimi prawami tu na ziemi to nie będą nam już potrzebne strachy ani żale, ani smutki. A narazie nosimy jeszcze w sobie te stare historie ziemskiego przywiązania do zasad, wierzeń, przekonań, systemu ustalonego przez naszych przodków. I te stare historie są w naszych ciałach i umysłach i proszą o chwilę uwagi i rozpoznania aby podróż przez życie była lekka, przyjemna i świetlista. Te historie są właśnie trochę jak takie stare znaki na drodze mówiące o tym, że tutaj coś bolesnego się wydarzyło. Jeśli ty naprawdę nauczysz się szybko i bezpiecznie, na luzie ale i z równowagą, szacunkiem dla wszystkich uczestników podróżować to twoja droga może być autostradą, po której mkniesz jak błyskawica. Ale pamiętaj, że każda autostrada wybudowana w tym kraju, jak i w każdym innym musiała być najpierw przebadana i przeprowadzono tam wykopaliska archeologiczne, aby sprawdzić czy stare artefakty nie leżą na tym terenie. Aby móc szybciej podróżować, spełniać marzenia, iść do przodu, trzeba połączyć się z ziemią i jej historią. To stare, ale nadal prawdziwe powiedzenie mówi, aby chodzić ze stopami mocno na ziemi, a głową wysoko podniesioną i czującą niebo. Drzewo, które ma mocne i rozłożyste korzenie, ale nie wydaje żadnych owoców, ani nie ma liści nikogo nie interesuje. Podobnie takie, które ma piękne konary i dużo owoców, ale słabe korzenie szybko się przewróci i przestanie rosnąć. Tak naprawdę to wręcz niemożliwe jest, aby takie drzewo bez mocnych korzeni w ogóle wydało jakieś owoce. Dlatego jeśli o czymś marzysz, czegoś pragniesz, czegoś ci brakuje to sprawdź z ziemią, z korzeniami, ze swoimi przodkami i ich przekonaniami, czy możesz już wydać takie owoce o jakich marzysz. Na każdym warsztacie od lat pytam wszystkich o marzenia, pragnienia bo one są paliwem do działania i zmieniania swojego życia, dążenia do przodu. To są zapisy umysłu, któremu wydaje się że czegoś brakuje, nie ma i musi to dostać na zewnątrz. Na warsztacie rozpoznajemy te marzenia i podłączone do nich uczucia oraz strachy, które blokują manifestację tego marzenia. Blokują również rozpoznanie, że właściwie już one wszystkie są w nas, spełnione, ale umysł tego nie widział, bo te niewyrażone uczucia, nie zakomunikowana historia z przeszłości stłumiona w ciele zasłaniała wolność i doświadczanie tego marzenia w teraźniejszości, w sobie. Wszystkie marzenia mogą się spełnić i się codziennie spełniają. Mogą, bo mamy moc wewnątrz aby je zacząć realizować, doświadczyć. Kiedy jesteś świadoma siebie i tego co nosisz w sobie to naturalną rzeczą jest, że wydajesz odpowiednie do tego co wewnątrz owoce. Jeśli nie chcesz doświadczać czegoś w swoim życiu to sprawdź źródło, które jest w tobie. Sprawdź i wyczyść je. Najważniejsza wiadomość dla mnie gdy poznałam prawa natury i biologii, o których mówimy w Totalnej Biologii była taka, że wszystko można zmienić. WSZYSTKO. Tylko do tej pory mówiono mi i tobie, że zmiana jest na zewnątrz, zmienialiśmy skutki, efekty działań, leczyliśmy choroby i konflikty. A teraz patrzę na przyczynę, korzenie i zaczynam zmianę od rozpoznania powodu, dla którego cokolwiek się wydarza. I najprostszym dla mnie teraz sprawdzeniem przyczyny jest to pytanie: Co czuję, jak się z tym czymś czuję i dalej Gdzie to „coś“ czuję. To jest bardzo proste i niektórzy nie mogą uwierzyć, że rozwiązanie zagadki może być tak proste. Ale tak jest. Albo nie. Sprawdź na sobie. Proszę Cie, sprawdzaj każdego dnia, w każdej sytuacji. Ja tak robię. Czasem jeszcze zapominam i wtedy zadaje różne pytania i zastanawiam się nad różnymi aspektami tej sytuacji czy konfliktu. A potem przypominam sobie o tym moim ulubionym pytaniu, łączę się z tym uczuciem, w odpowiednim miejscu w ciele i już mi jest lżej. Bo łączę umysł z ciałem i to połączenie powoduje, że czuję równowagę, spójność. I wtedy mogę jeszcze głębiej wejść i odkryć jaką historię i lekcję karmiczną miałam się nauczyć poprzez to zdarzenie, czego nie nauczyłam się w przeszłości, ja i moi przodkowie, więc uczę się teraz. To proste pytanie otwiera drzwi do wolności. Co czujesz teraz? 🙂 Odpowiedz sobie ………………….
Ostatnio podczas warsztatu w pięknej Galerii Leonardo w Kazimierzu nad
Wisłą przypomniało mi się zdanie, które kiedyś jako przesłanie do pracy
napisał mi mój nauczyciel duchowy Autori, obecnie znany jako Antoni
Duma. Simplicity is the ultimate sophistication – Prostota jest szczytem
wyrafinowania. To zdanie jest przypisywane Leonardo da Vinci, ale
raczej wątpliwe, aby on coś takiego powiedział. Tylko czy to ważne, kto
to powiedział. Dla mnie ważne co ja z tym zdaniem zrobię. Więc sprawdzam
jego prawdziwość albo fałsz. Tak samo jak sprawdzam każde zdanie,
przekonanie czy słowa, które ja mówię czy słyszę od kogoś, bez względu
na to, czy jest sławny, bogaty czy nikomu nie znany, ale stoi na
przeciwko mnie i ogłasza swoją prawdę. Prostota życia i uzdrawiania jest dla mnie prawdziwa. Polecam
Ci zastosować. I sprawdzić na sobie i innych. I przypomnieć sobie o
prostocie życia i czucia, o czym również mówił Jezus w swoich naukach.
Nie dawał on żadnych rytuałów, zadań ani przykazań, tylko proste
opowieści z przesłaniem zrozumienia i zastosowania ich w codziennym
życiu. On je zastosował. On pokazał nam co to znaczy oddawanie
prawdziwej czci Bogu, który mieszka w każdym sercu, a nie na zewnątrz.
To dla mnie jest świętość i oświecenie: poczucie połączenia z Bogiem we
mnie, który prowadzi mnie przez Podróż zwaną życiem ze wszystkimi
pięknymi aspektami tej ziemskiej wędrówki. Pozdrawiam Cię z domku pod lasem z uczuciem miłości, które uzdrawia wszystko. Kinga ****** Tu
moja ulubiona melodia śpiewana przez Netanela z Izraela, którego kiedyś
poznałam i śpiewałam na konferencji Spiritual Healing w Tel Awiwie.
Zapraszamy serdecznie na kolejne, a pierwsze w 2019 Zgromadzenie Skrzypcowe: warsztaty i potańcówkę w stodole na Lelitku.
W
tym roku zapraszamy w niedzielę, 14 lipca na popołudniowe spotkanie
i wspólne doświadczanie mocy muzyki ludowej. Warsztaty odbędą się
od godziny 15 do 19, a potem potańcówka z przerwą w trakcie na
pokaz tańca z ogniem.
Celem zgromadzenia jest uzdrawianie ciała i umysłu poprzez połączenie z tradycją, korzeniami, starą historią i uwalnianie niewyrażonych uczuć, myśli, emocji. W stodole nasi przodkowie trzymali siano i słomę dla potrzeb zwierząt. W obecnych czasach możemy spać na sianie i tańczyć na dechach, rozmawiać i odpoczywać w tym samym miejscu, w którym kiedyś było miejsce pracy. Jedno co pozostało niewiele zmienione to muzyka, która jest łącznikiem i wyrazicielem emocji i uczuć wszystkich pokoleń ludzi na świecie. To ona była narzędziem wyrażania emocji i myśli, które normalnie były zakazane lub objęte zasadami. Teraz możemy wyrażać się swobodnie, ale zapominamy, że te zasady nadal często obowiązują, a mogą zostać uwolnione, tak jak inne stare historie. Poprzez wyrażanie tego co kiedyś uzdrawiamy swoje ciało i umysł z wszelkich chorób i problemów.
Warsztaty
i potańcówkę poprowadzą:
–
Tadeusz Mocarski z
Brzezinek koło Gielniowa, 85 letni mistrz skrzypiec grający od
młodości muzykę regionu opoczyńskiego.
https://vimeo.com/223450227
– Mateusz Niwiński, doskonały skrzypek, uczeń Piotra Gacy z Przystałowic Małych i wielu lokalnych skrzypków. Wraz z żoną Agnieszką Niwińską, grającą na bębenku starają się zachować jak najwięcej ze swoistej maniery swoich mistrzów, uzyskać brzmienie dawnych kapel weselnych, dlatego też muzyka, którą grają jest przeznaczona nie tylko do słuchania, ale przede wszystkim do tańca. https://www.facebook.com/kapelaNiwinskich/
Program
Zgromadzenia:
Niedziela,
14 LIPCA, od godz. 15.00
15 – 16 – Kinga M.,
Uzdrawianie chorób i problemów poprzez muzykę
16 – 18 – Tadeusz
Mocarski z Brzezinek, warsztat skrzypcowy
18 – 19 – Warsztaty tańca
i zabaw ludowych – Agnieszka i Mateusz Niwińscy z Mińska
Mazowieckiego
19 – 23 – POTAŃCÓWKA na dechach w stodole
22.00 – Pokaz Tańca z
Ogniem – Jeremi Maruszczak z Lelitka
Dla
osób przyjezdnych jest możliwość noclegu w stodole, na sianie czy
łóżkach tam ustawionych. Można zostać na drugi dzień i pobyć
razem.
Miejsce:
Lelitek 6, 26-434 Gielniów, wjazd z drogi nr 728 przez łąkę za
napisem na drzewie: KINGiDOM. Dojazd autobusem na przystanek
Snarki/Rozwady lub Gielniów Skrzyżowanie.
Paneurytmia w Radzimowicach, na skrzypcach gra Peter Denov z Bułgarii, 31.07.2016
To piękny, duchowy
taniec pochodzący z Bułgarii, ale źródło prawdziwe ma w
duchowych naukach i inspiracji boskiej. I taki jest w swoim wyrazie i
obrazie. Kiedy patrzy się na ludzi tańczących Paneurytmię,
zwłaszcza w górach i gdy słyszy się tą przejmującą muzykę to
można poczuć się jak w niebie. Tak przynajmniej ja się często
czuję, tańcząc Paneurytmię i słuchając w domu tej muzyki.
Zapraszam do jej tańczenia i doświadczania. http://paneurythmy.com/
Ja poznałam Paneurytmię wiele lat temu dzięki mojej mamie, którą tańczyła ją na spotkaniach Uniwersytetu III wieku w Elblągu, gdzie nauczała ją uczennica Ardelli. Potem poznałam Ardellę i towarzyszyłam jej podczas jej ostatniego pobytu w Polsce. Ardella również pokazała mi jak prowadzić sesję uzdrawiania metodą theJourney, którą wtedy promowała w Polsce. Ja uwielbiam spotkać się i tańczyć o poranku ten piękny i łączący w sobie ducha, ciało i umysł taniec.
Kinga
W czerwcu 2019 roku
przylatuje do Polski z USA po 9 latach nieobecności Ardella
Nathanael, nauczycielka Paneurytmii, która jako pierwsza uczyła
w Polsce tego tańca. Napisała o niej piękną książkę pt. Taniec
Duszy oraz małą ilustrowaną opowieść dla dzieci o Paneurytmii
„Taniec Motyla”. Obie wydane przez Wydawnictwo Wena.
https://krainazdrowia.com.pl/pl/p/-Taniec-motyla%2C-Ardella-Nathanael/54
Ardella przyjeżdża
aby spotkać się ze społecznością tańczącą od wielu lat
Paneurytmię w Polsce, jak również prowadzić warsztaty dla nowych
osób, chcących poznać tą piękną praktykę i zrozumieć nauki,
które stoją za prostymi, jednak bardzo mocnymi ruchami tego tańca.
Wiele osób
związanych z Recall Healing w Polsce nie zdaje sobie sprawy, że to
w pewnym sensie dzięki Ardelli i Paneurytmi do Polski przyjeżdża
Gilbert Renaud i naucza Recall Healing. Gilbert i Adrella znali się
wiele lat właśnie poprzez taniec i nauki duchowego z nim związane.
Ardella przyjeżdżała do Polski i promowała taniec, a jednocześnie
opowiedziała Irenie Galińskiej o swoim przyjacielu z Kanady, który
prowadził wykłady nowej metody uzdrawiania. Irena poczuła, że to
ważne i zaprosiła Gilberta do Polski.
Plan wizyty Ardelli
w Polsce i kontakty do organizatorów poszczególnych etapów:
17-24 czerwca –
Gdańsk, Trójmiasto – Arletta: 516080966, arleti4u@o2.pl
Zapraszam
Cię do udziału w wakacyjnym cyklu warsztatów odkrywania Siebie
i swojej mocy uzdrawiania
wszelkich
konfliktów, problemów, chorób
fizycznych, mentalnych czy problemów finansowych. Każdy warsztat to
praktyczna podróż do rozpoznania przyczyny tego konfliktu,
zrozumienia jej i uwolnienia z ciała i umysłu.
Ważnym
etapem powrotu do domu jest
przejście
przez pustkę, którą większość
ludzi nosi w umyśle
zapisanym w ciele. Większość
ludzi chce
wypełnić
ją
zewnętrznymi
rzeczami. A
można ją przejść podczas warsztatu,
wypełnić
światłem, miłością, czymkolwiek
ona chce być wypełniona.
Choć
tak naprawdę kiedy wejdzie się w tą pustą przestrzeń, to tam
jest wszystko czego pragnęliśmy w życiu i już nic nie musimy
robić czy wypełniać. Potem
stajemy
się wolni i spełnieni i wyrażamy na zewnątrz to spełnienie. Oraz
przyciągamy wtedy wszystko czego pragnęliśmy czy marzyliśmy. Jest
to przyciąganie z poziomu pełni, a nie pustki.
Dzięki temu uwalniamy
się od przywiązania do tego czego
nam brakowało czy potrzebowaliśmy oraz skojarzeń,
że to coś
na zewnątrz
jest naszym
obiektem
marzeń.
Prawdziwym
marzeniem jest
poznanie Siebie, sPEŁNIenie, powrót do Jaźni, do Źródła, do
tego Kim Jestem, odkrycie prawdy o sobie, świecie, Bogu.
Powracam
do siebie i jestem w domu. Powracam
do domu i jestem w Sobie.
Podczas
wspólnych Podróży na wakacyjnych weekendowych warsztatach
przejdziemy razem przez kolejne etapy podróży do powrotu do domu,
do siebie:
I
część: 27-30 czerwca 2019, czwartek
– niedziela – PODSTAWA
*
Przyjęcie odpowiedzialności za swoje życie.
*
MISJA życia. Rozpoznawanie swojego Poczęcia, które niesie przekaz
na przyszłość.
*
Poznanie naszych Strachów
i Tajemnic,
schowanych głęboko i dawno w „piwnicach”, uwolnienie ich i
zakomunikowanie w bezpiecznej atmosferze warsztatu. Co chowamy w
piwnicy czyli – miednicy, biodrach, szkielecie – miejscach, których
nie pokazujemy innym.
*
Rozpoznawanie
darów i ciężarów otrzymanych od naszych rodzin. Co nas niesie
przez życie? Poznanie zasad przejmowania historii od przodków
poprzez nasze drzewo
genealogiczne, tzw. Kwadrat Magiczny (dr. Anne Schucenberg).
Uwalnianie się od przekonań i „powinności” wobec rodu według
Recall Healing.
*
Proces
Ogniska rodowego według TheJourney Method by Brandon Bays.
*
Poczucie
winy, wstyd i strach jako najcięższe emocje w ciele, które
blokują przepływ energii.
*
Taniec, ruch i kontakt z ziemią jako najlepszy uzdrowiciel tej
części naszej istoty. Praktyka tańca.
*
Czakra podstawy i sakralna. Rozpoznanie i uwalnianie.
*
Poczucie pewności siebie, jako połączenie z ziemią, nogami, z
matką i kobietami w rodzie.
*
Uwalnianie wszelkich zapisów dotyczących poczucia wartości.
II
część: 25-28 lipca 2019, czwartek
– niedziela – CIAŁO
*
Odkrywanie
swojego imienia
i jego znaczenia wg symboliki kolorów, nazw.
*
Żywioły
w naszym życiu.
Rozpoznanie jakimi jesteśmy żywiołami i jak je wyrażamy w życiu.
Proste sposoby pracy z żywiołami w pracy, domu, życiu na bazie
pracy Ricka Jarow „Antykariera,
Stwórz Pracę, którą Kochasz” i „Alchemia Obfitości”.
*
Co mówią nasze organy wewnętrzne kiedy bolą: płuca,
żołądek, nerki, wątroba, jelita, szkielet, itp.
kiedy nas „bolą” na bazie RH.
*
Siła
czy Moc,
rozpoznawanie poszczególnych elementów Mapy Poziomów Świadomości
według Davida R. Hawkinsa. I
III
część: 15-18 sierpnia 2018, czwartek – niedziela – SERCE i
GŁOS
*
Odkrycie
co mówi twoja “twarz”
i zmysły,
jakie historie stoją za tym, czego nie lubimy czy lubimy: jeść,
smakować, mówić, słyszeć, wąchać, patrzeć.Poznawanie
znaczenia chorób oczu, nosa, bólu gardła, głowy, itp. według
Recall
Healing.
* Uwalnianie głosu i ekspresji. Rozpoznawanie wszelkich historii blokowanych w górnej części ciała. Co mówią płuca, serce, tarczyca, krtań, gardło, uszy, itp. kiedy bolą lub noszą jakieś znamiona.
* Osąd i strach przed osądem,
śmierć, radość i miłość.
IV
część: 12-15 września 2019, czwartek
– niedziela – KORONA
* Ponowne, lekkie narodziny i uwalnianie bólów i problemów związanych z naszym porodem. Uwalnianie starych zapisów związanych z porodem, czyli pierwszą pracą dziecka, które doświadczane jest potem jako wzór pracy w świecie. Tworzenie nowej pracy, którą chcemy wyrażać w świecie.
*
Wizja
mojego życia,
plan działania ze Światłem i Miłością w Obfitości na Ziemi.
*
Ustanowienie
swojego Królestwa,
Ceremonia Koronacji.
„To,
co nie zostało zakomunikowane, wyrażone, staje się naszym
przeznaczeniem” – Carl Gustaw Jung
Na
warsztacie każdy z uczestników uzdrawia jakiś problem, chorobę,
konflikt lub bolesne uczucie, ból po stracie bliskich czy inną, do
tej pory nie rozwiązaną sprawę.
Poprzez
uważność, naukę słuchania siebie nawzajem, komunikowanie tego,
co jest wewnątrz nas, tego, co czujemy,
a nie tylko tego, co myślimy będziemy wspólnie odkrywać tą
pamięć i uwalniać się z blokad w umyśle, w podświadomości i
ciele, by doświadczyć pełni radości i miłości.
Główną z metod jest Recall
Healing/Totalna Biologia, the Journey-PodróżBrandon
Bays, Diady
Komunikacyjne Intensiwu
Oświeceniowego, nauki Jezusa z Kursu Cudów, praca z wewnętrznym
dzieckiem, Praca-theWork
Byron
Katie, Antykariera Ricka Jarow, teatr, taniec, wizualizacja,
malowanie, symbolika i wiele innych.
Te
metody uaktywniają
w nas
wiarę
w siebie i w swoje zdolności uzdrawiania i w to, że każdy z nas
„może”, bo ma moc uzdrowić się sam i swoich bliskich.
Miejsce:
wieś Lelitek, gmina Gielniów, w okolicach Opoczna,
KOSZTY
warsztatu to:
1. Nocleg: 25 zł./noc Spanie jest w domu lub stodole, na kanapach lub sianie, więc możesz ze sobą zabrać swój śpiwór, kocyk, poduszkę czy karimatę. Albo możesz przyjechać z małą torbą i wszystkie potrzebne rzeczy dostaniesz, bo są na miejscu. Dla chętnych lepszej jakości możliwy jest nocleg w pobliskim pałacu Rusinów (15 km): 65 zł/noc.
Jeśli
chcesz przyjechać wcześniej albo zostać dłużej, po warsztacie to
też możesz.
2. Karma czyli wyżywienie: Koszt to 50 zł./dzień. Będziemy wspólnie przygotowywać posiłki, albo korzystać z okolicznych specjałów kuchni tradycyjnej.
3. Wynagrodzenie Przewodniczki i gospodyni tej krainy jest płatne według indywidualnego POCZUCIA każdej osoby, która pojawi się w tym domu. Tyle ile czujesz, możesz, chcesz to zapłacisz. Forma też jest dowolna. Ważne natomiast, aby było to jasne i zakomunikowane w sposób otwarty i szczery, z wyrażeniem i uwolnieniem wszelkich odczuć i osądów.
4. Dojazd: Najbliższa stacja PKP to Opoczno lub Opoczno Południe i Drzewica. Pociągi bezpośrednie są z Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Białegostoku, Krakowa…. i Wiednia 🙂 Możesz też dojechać autobusem do wioski obok: Snarki lub Gielniów. No i oczywiście możesz przyjechać swoim autem lub blablacarem, albo jakimkolwiek innym transportem. Motoparalotnia kiedyś tu lądowała na łace, gdy lataliśmy podczas warsztatu nad okolicą. Na dębie przy wjeździe na łąkę prowadzącą do domu jest tabliczka z napisem „KINGiDOM”.
*************
O PROWADZĄCEJ i METODZIE ******************
Kinga M. od wielu lat prowadzi projekty i warsztaty, gdzie przekłada wizje oraz marzenia na praktyczne projekty. Od 20 lat zaangażowana w działalność różnych organizacji pozarządowych, wspierających innych w rozwoju. Od 30 lat praktykuje na ścieżce Siddha Jogi. Pracowała jako organizator i tłumacz na warsztatach i sesjach różnorodnych technik uzdrawiania, które sprawdziła na sobie i dzieli się z innymi. Szczęśliwa mama dwóch dorastających synów mieszka w rodzinnym domu na wsi w centralnej Polsce. www.marzeniawdzialaniu.pl
El concierto de Juan Mesa, miercoles a las 18.00 en Studio Joga Yam
Invitamos al concierto de Juan Mesa. Viene a Polonia por primera vez para presentar su musica creada sobre la base de las raices de los ritmos etnicos de las Islas Canarias, musica espanola, latina y jazz. Juan vive en las Canarias. Es compositor, cantor, toca la guitarra, timble y otros instrumentos. En la Laguna, la capital de Tenerife, en su Academia de Musica, ensena a cantar y a tocar la guitarra y timple.
Colabora con varios artistas, creando grupos de la musica improvisada.
Organizador del concierto: Kinga Maruszczak
entrada: 25 pln
Organizamos tambien conciertos y talleres en otras ciudades: