Zapraszam Cię do spotkania ze świętością w sobie.
Tak się witałam przez ostatnie tygodnie z każdym, kto przechodził obok mnie nad oceanem Atlantyckim, więc tak również witam się z Tobą. Hola czyli cześć w języku hiszpańskim.
Choć to drugie słowo Holy oznacza w języku angielskim „Święta/y” i nie jest odmianą „hola” to poczułam, że właśnie tak też Cię dziś powitam. Bo gdyby okazało się, że jednak źródło obydwu słów jest podobne, to może byśmy się wreszcie w każdym języku witali jakbyśmy byli święci. Ja się tak z tobą i z każdym z kim rozmawiam witam. Bo święci czy oświeceni już jesteśmy, tylko Tego często nie widzimy przez zasłonę niewiedzy czy zniewolenia koncepcjami i przekonaniami zapisanymi w ciele i umyśle.
Nasze polskie „cześć” też mówi o oddawaniu czci komuś, ale przede wszystkim sobie, dlatego bardzo je lubię i zawsze uczę obcokrajowców tego słowa. Oznacza ono przecież oddawanie czci, pokłon Bogu, który mieszka w Tobie. Również łączy się ze słowem szczęście. Choć można je połączyć ze słowem część, czyli jeden z elementów całości, to dla mnie one wszystkie są właśnie jednością. Jedno wynika i łączy się z następnym, a nie wyklucza.
Które było pierwsze? Które się odłączyło, czy też zostało specjalnie rozłączone z prawdziwym znaczeniem i świadomością całości, nie ma znaczenia. Ważne że DZIŚ wracamy do połączenia i całości. Dziś jest ten dzień na spełnienie marzeń. Słowo jest tu tylko i aż narzędziem poznania prawdy i uwolnienia się od oddzielenia. Jeśli prawdą jest to, że to umysł, czyli zapisy matrixa, systemu osądu, wierzeń, przekonań narzuconych ziemi, ludziom oddzieliły nas od połączenia z duchem, bogiem, prawdą to właśnie przez umysł możemy się od tego uwolnić.
Stare przysłowie mówi, że „co nas zniewoliło, również może nas uwolnić”. Ja sprawdziłam na sobie i tysiącach ludzi, że to zdanie jest prawdziwe. Kiedy załapałam prostą zasadę, która pozwalała mi każdego dnia zrozumieć co się dzieje w umyśle, ciele i świecie, to nadal ją stosuje. Zasada jest bardzo prosta.
„Nierozwiązany problem z przeszłości pojawia się jako przeżywany w teraźniejszości konflikt, ból, choroba.”
Kiedy jesteśmy zanurzeni w teraźniejszości to nie ma znaczenia co się działo wczoraj, tysiąc lat temu, czy zdarzy się jutro. To tak jak pływanie w oceanie, którego ostatnio codziennie doświadczałam. Kiedy płynę w wodzie to nic innego się nie liczy, tylko ten moment, to doświadczenie. Nawet jeśli pojawiają się jakieś myśli, odczucia, to one po prostu się pojawiają i tyle. I pozwalam im być, pokazać swoją jakość, informację, nalepkę dołączoną do tego obrazu, zdarzenia czy uczucia, które się pojawia. I tyle. I płynę dalej, głębiej, dłużej. A myśli pojawiają się i odchodzą, kiedy nie przywiązuje do nich wagi, tylko przyglądam się jak świadek filmu, ukazujący różne sceny i obrazki z emocjami. I kiedy wychodzę z wody i opalam się w słońcu to nadal oglądam te myśli, wyrażam je w pamiętniku, piszę o tym co się pojawiło we mnie podczas tej kąpieli w oceanie życia. I potem idę dalej. Do kolejnej sceny, do kolejnej historyjki, która ukazuje się na ekranie mojego umysłu, aby rozpoznać film, nagrany dawno temu, przed moim poczęciem.
I codziennie, nieustająco zadziwia mnie z uśmiechem na twarzy
prawdziwość tego stwierdzenia, że wszystko cokolwiek się wydarza jest ku
najlepszemu. http://thejourney.pl/wszystkiego-co-najlepsze/
Nawet ból, a zwłaszcza ból, choroba, konflikt, jakikolwiek by on
straszny nie był. To tylko strach jako strażnik przeszłości jeszcze nie
zrozumianej, nieuwolnionej, nieuświadomionej pokazuje nam drogę do
rozpoznania siebie, poza tym co boli.
Dlatego na warsztacie czy
sesji pytam Cię o to, czego się boisz? Zapytaj się siebie teraz, czy
jest coś czego się boisz w tej chwili. Weź długopis i zeszyt i na 5
minut pochyl się nad tych strachem i tym co jest poza nim, czego on, ten
strach się boi?
……. 5 minut medytacji, zatrzymania. Albo więcej, jeśli czujesz.
….
Podobno obiekt obserwowany zmienia się poprzez to, że ktoś go obserwuje, daje mu uwagę. Kiedyś mówiono nam, aby nie zwracać uwagi, nie patrzeć na rzeczy, które są straszne i bolesne, bo wtedy one się wzmacniają. Ale teraz okazuje się, że to jest nieprawda. Że uwaga i szacunek dany jakiejś sprawie zmienia ten obiekt, przemienia go zgodnie z intencją obserwatora. Podobno tak jest. Ja sprawdziłam, że to prawda. A ty? Sprawdź sama, czy tak jest. Dla mnie najlepszym nauczycielem jest doświadczenie. Kiedy sama doświadczysz, wtedy innym też będziesz serwować tą wiedzę i mądrość.
Kiedy spotkasz się z tym strachem w sobie na spokojnie, siedząc na fotelu albo na plaży to strach odejdzie, pójdzie sobie na wolność. I kiedy rozpoznasz co jest poza tym strachem, jakiej lekcji nie nauczyłam się ja i ty w przeszłości, że pojawia się teraz w teraźniejszości w postaci bólu, konfliktu, choroby, wtedy wreszcie zakończy się ta historia. Strach jest trochę jak znak na drodze, który przypomina o niebezpiecznym zakręcie i zwolnieniu do odpowiedniej prędkości. Jeśli jesteś super kierowcą i umiesz świetnie jeździć to możesz jechać jak kierowca rajdowy i nie słuchać strachów-znaków ostrzegawczych czy znaków zakazu. One są dla tych, którzy jeszcze się uczą. I kiedy wszyscy nauczymy się żyć według zasad zgodnych z boskimi prawami tu na ziemi to nie będą nam już potrzebne strachy ani żale, ani smutki. A narazie nosimy jeszcze w sobie te stare historie ziemskiego przywiązania do zasad, wierzeń, przekonań, systemu ustalonego przez naszych przodków. I te stare historie są w naszych ciałach i umysłach i proszą o chwilę uwagi i rozpoznania aby podróż przez życie była lekka, przyjemna i świetlista. Te historie są właśnie trochę jak takie stare znaki na drodze mówiące o tym, że tutaj coś bolesnego się wydarzyło. Jeśli ty naprawdę nauczysz się szybko i bezpiecznie, na luzie ale i z równowagą, szacunkiem dla wszystkich uczestników podróżować to twoja droga może być autostradą, po której mkniesz jak błyskawica. Ale pamiętaj, że każda autostrada wybudowana w tym kraju, jak i w każdym innym musiała być najpierw przebadana i przeprowadzono tam wykopaliska archeologiczne, aby sprawdzić czy stare artefakty nie leżą na tym terenie. Aby móc szybciej podróżować, spełniać marzenia, iść do przodu, trzeba połączyć się z ziemią i jej historią. To stare, ale nadal prawdziwe powiedzenie mówi, aby chodzić ze stopami mocno na ziemi, a głową wysoko podniesioną i czującą niebo.
Drzewo, które ma mocne i rozłożyste korzenie, ale nie wydaje żadnych owoców, ani nie ma liści nikogo nie interesuje. Podobnie takie, które ma piękne konary i dużo owoców, ale słabe korzenie szybko się przewróci i przestanie rosnąć. Tak naprawdę to wręcz niemożliwe jest, aby takie drzewo bez mocnych korzeni w ogóle wydało jakieś owoce.
Dlatego jeśli o czymś marzysz, czegoś pragniesz, czegoś ci brakuje to sprawdź z ziemią, z korzeniami, ze swoimi przodkami i ich przekonaniami, czy możesz już wydać takie owoce o jakich marzysz. Na każdym warsztacie od lat pytam wszystkich o marzenia, pragnienia bo one są paliwem do działania i zmieniania swojego życia, dążenia do przodu. To są zapisy umysłu, któremu wydaje się że czegoś brakuje, nie ma i musi to dostać na zewnątrz. Na warsztacie rozpoznajemy te marzenia i podłączone do nich uczucia oraz strachy, które blokują manifestację tego marzenia. Blokują również rozpoznanie, że właściwie już one wszystkie są w nas, spełnione, ale umysł tego nie widział, bo te niewyrażone uczucia, nie zakomunikowana historia z przeszłości stłumiona w ciele zasłaniała wolność i doświadczanie tego marzenia w teraźniejszości, w sobie.
Wszystkie marzenia mogą się spełnić i się codziennie spełniają. Mogą, bo mamy moc wewnątrz aby je zacząć realizować, doświadczyć. Kiedy jesteś świadoma siebie i tego co nosisz w sobie to naturalną rzeczą jest, że wydajesz odpowiednie do tego co wewnątrz owoce. Jeśli nie chcesz doświadczać czegoś w swoim życiu to sprawdź źródło, które jest w tobie. Sprawdź i wyczyść je. Najważniejsza wiadomość dla mnie gdy poznałam prawa natury i biologii, o których mówimy w Totalnej Biologii była taka, że wszystko można zmienić. WSZYSTKO. Tylko do tej pory mówiono mi i tobie, że zmiana jest na zewnątrz, zmienialiśmy skutki, efekty działań, leczyliśmy choroby i konflikty. A teraz patrzę na przyczynę, korzenie i zaczynam zmianę od rozpoznania powodu, dla którego cokolwiek się wydarza.
I najprostszym dla mnie teraz sprawdzeniem przyczyny jest to pytanie: Co czuję, jak się z tym czymś czuję i dalej Gdzie to „coś“ czuję.
To jest bardzo proste i niektórzy nie mogą uwierzyć, że rozwiązanie zagadki może być tak proste. Ale tak jest. Albo nie. Sprawdź na sobie. Proszę Cie, sprawdzaj każdego dnia, w każdej sytuacji. Ja tak robię. Czasem jeszcze zapominam i wtedy zadaje różne pytania i zastanawiam się nad różnymi aspektami tej sytuacji czy konfliktu. A potem przypominam sobie o tym moim ulubionym pytaniu, łączę się z tym uczuciem, w odpowiednim miejscu w ciele i już mi jest lżej. Bo łączę umysł z ciałem i to połączenie powoduje, że czuję równowagę, spójność. I wtedy mogę jeszcze głębiej wejść i odkryć jaką historię i lekcję karmiczną miałam się nauczyć poprzez to zdarzenie, czego nie nauczyłam się w przeszłości, ja i moi przodkowie, więc uczę się teraz.
To proste pytanie otwiera drzwi do wolności.
Co czujesz teraz? 🙂
Odpowiedz sobie ………………….
Ostatnio podczas warsztatu w pięknej Galerii Leonardo w Kazimierzu nad
Wisłą przypomniało mi się zdanie, które kiedyś jako przesłanie do pracy
napisał mi mój nauczyciel duchowy Autori, obecnie znany jako Antoni
Duma. Simplicity is the ultimate sophistication – Prostota jest szczytem
wyrafinowania. To zdanie jest przypisywane Leonardo da Vinci, ale
raczej wątpliwe, aby on coś takiego powiedział. Tylko czy to ważne, kto
to powiedział. Dla mnie ważne co ja z tym zdaniem zrobię. Więc sprawdzam
jego prawdziwość albo fałsz. Tak samo jak sprawdzam każde zdanie,
przekonanie czy słowa, które ja mówię czy słyszę od kogoś, bez względu
na to, czy jest sławny, bogaty czy nikomu nie znany, ale stoi na
przeciwko mnie i ogłasza swoją prawdę.
Prostota życia i uzdrawiania jest dla mnie prawdziwa.
Polecam
Ci zastosować. I sprawdzić na sobie i innych. I przypomnieć sobie o
prostocie życia i czucia, o czym również mówił Jezus w swoich naukach.
Nie dawał on żadnych rytuałów, zadań ani przykazań, tylko proste
opowieści z przesłaniem zrozumienia i zastosowania ich w codziennym
życiu. On je zastosował. On pokazał nam co to znaczy oddawanie
prawdziwej czci Bogu, który mieszka w każdym sercu, a nie na zewnątrz.
To dla mnie jest świętość i oświecenie: poczucie połączenia z Bogiem we
mnie, który prowadzi mnie przez Podróż zwaną życiem ze wszystkimi
pięknymi aspektami tej ziemskiej wędrówki.
Pozdrawiam Cię z domku pod lasem z uczuciem miłości, które uzdrawia wszystko.
Kinga
******
Tu
moja ulubiona melodia śpiewana przez Netanela z Izraela, którego kiedyś
poznałam i śpiewałam na konferencji Spiritual Healing w Tel Awiwie.
Holy – Święta Netanel Goldberg https://www.youtube.com/watch?v=iNmJB700UT4